To mogło być pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie! Niestety, Zawisza zagrał 70 minut i strzelił 2 bramki, rywale zabrali się do pracy w ostatnich 20 i doprowadzili do remisu.

W pierwszej połowie Zawisza zaprezentował się jako drużyna grająca piłkę bardziej różnorodną i widowiskową niż ich rywal. Podbeskidzie z kolei pokazało, że jest drużyną dobrze wybieganą i ambitną.

Bramka dla gospodarzy padła w 37 min. W okolicach narożnika pola karnego faulowany był Vasconcelos. Z rzutu wolnego idealnie dośrodkował Petasz i Wójcicki strzałem głową nie dał bramkarzowi Podbeskidzia szans na obronę i Zawisza objął prowadzenie. Mecz do przerwy toczył się przy lekkiej przewadze gospodarzy i gdyby Vasconcelos potrafił wykorzystać dobrą sytuacje w 31 min. przewaga Zawiszy mogła być większa.

Podbeskidzie przeprowadziło w tym czasie dwa groźne kontrataki. Sposób gry gości był prosty, dużo biegać i wymieniać się płaskimi podaniami piłki. Nie byli jednak w stanie narzucić gospodarzom swojego stylu. To Zawisza bardziej pomysłowymi akcjami tworzył większe zagrożenie bramki rywali. Mogły podobać się szybkie szarże Masłowskiego, gra Lewczuka na całym boisku i włączanie się przez niego do akcji ofensywnych, czy swobodne operowanie piłką i przebojowość Petasza.

Dwukrotnie, w 31 min. i 41 min., Masłowski idealnie – po akcjach, w których błysnął szybkością – obsłużył Vasconcelosa, ale ten dość niefrasobliwie je zmarnował. Vasconcelos pokazał, że ma doskonały instynkt, wie, gdzie powinien znaleźć się napastnik, by mieć szansę na strzelenie bramki, lecz gdy sposobność ta się trafiała, marnował ją. Dostrzega się jego nieprzygotowanie fizyczne i zaległości w treningu.

W drugiej połowie mecz był wyrównany. Zawodnicy Podbeskidzia wkładali w mecz ambicję i było wiadomo, że wybiegają cały limit kilometrów. Gdy jednak w 69 min. Vasconcelos wykorzystał w końcu okazję i przytomnie wpakował piłkę do siatki po odbitej piłce przez bramkarza po strzale Wójcickiego wydawało się, że Zawisza po 19 latach odniesie w ekstraklasie zwycięstwo. Takie wrażenie też sprawiali niebiesko-czarni. Cofnęli się na własną połowę, zwalniali grę i chcieli dowieźć zwycięstwo do końca. Podbeskidzie wtedy jednak przyspieszyło jeszcze bardziej.

W 78 min. Wodecki znakomicie dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Sokołowskiego, a ten nie dał Kaczmarkowi szans i zrobiło się 2:1. Taktyka Zawiszy mogła się powieść, gdyby trzy minuty później 100-procentową okazję wykorzystał Wójcicki. Wbiegł między dwóch obrońców z Bielska-Białej w pole karne, przejął piłkę i mając przed sobą bramkę i wybiegającego bramkarza, niestety, posłał piłkę obok słupka.

Ta zmarnowana okazja zemściła się w 88 min. Jagiełło wbiegał w pole karne, ale Strąk nie dał mu wyjść sam na sam z Kaczmarkiem i sfaulował go. Rzut karny Wodecki zamienił na bramkę i Zawiszy dwa punkty uciekły. W ostatnich 10 min. to była gra pod dyktando Podbeskidzia. Wprowadzenie Geworgiana w 74 min. nic nie dało, bo Ormianin, choć nie mający meczu w nogach, miał wyraźne kłopoty, by dotrzymać kroku piłkarzom przeciwnika.

W tym meczu 2:2 to duże rozczarowanie. Podbeskidziu udało się z Bydgoszczy szczęśliwie wywieźć punkt. Na pocieszenie dodajmy, że wywieźli go mniej szczęśliwie niż po remisie 2:2 z Lechią w Gdańsku. A na pierwsze zwycięstwo Zawiszy musimy czekać dalej. 1 września bydgoszczanie zagrają w Poznaniu z Lechem i choć wydaje się, że tam o wygraną będzie trudno, Zawisza wcale nie stoi na z góry przegranej pozycji.

Więcej zdjęć z dzisiejszego meczu można zobaczyć: TUTAJ

Zawisza – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (1:0)
1:0 – Wójcicki 37 min.
2:0 – Vasconcelos 69 min.
2:1 – Sokołowski 78 min.
2:2 – Wodecki (k.) 89 min.

Zawisza: Kaczmarek – Lewczuk, Micael, Strąk, Ziajka, Wójcicki, Hermes, Dudek (89’ Kuklis), Petasz, Masłowski, Vasconcelos (74’ Geworgian)

Podbeskidzie: Rybansky – Sokołowski, Konieczny, Pietrasiak, Telichowski, Chmiel, Łatka, Deja (46’ Sloboda), Malinowski (46’ Jagiełło), Chrapek (56’ Pawela), Wodecki

Żółte kartki: Hermes, Vasconcelos, Dudek (Zawisza) oraz Konieczny (Podbeskidzie).