W zapowiedzi meczu z Legią napisaliśmy, że jeśli “niebiesko-czarni zagrają mecz, w którym pokażą i śmiałą, i skuteczną grę, możemy być świadkami znakomitego widowiska, w którym gospodarze mogą pokusić się o sprawienie miłej niespodzianki”. I tak się stało!

Mecz ostrożnie zaczęły obie jedenastki. Pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze. Po zagraniu Herolda Goulona w pole karne Legii strzelał Geworgian, bramkarz gości obronił, powstało zamieszanie, ale żaden z graczy Zawiszy nie wykorzystał okazji. Minutę później zaobserwowaliśmy podobną akcję tych dwóch graczy Zawiszy, w której bydgoski napastnik ośmieszył defensywę Legii. Długie, precyzyjne podanie Goulona przejął Wahan Geworgian, minął obrońcę, zamarkował strzał, bramkarz Skaba się położył, więc Geworgian go minął slalomem i wtedy zmierzył się z Dossą Juniorem, który próbował jeszcze ratować sytuację, ale był po strzale bezradny. Piłka w siatce i Zawisza prowadzi 1:0.

I potem rządziła podrażniona Legia. Goście prezentowali się lepiej i pewniej. Zawisza jakby przestraszył się prowadzenia z mistrzem Polski. Pojawiła się niepewność i bydgoszczanie cofnęli się na własną połowę. Legia dzieliła piłki i czas jej posiadania przez warszawian był niemal dwukrotnie dłuższy. W 23 min. Lewczuk faulował tuż przed polem karnym i Pinto strzałem z rzutu wolnego pokonał mocnym strzałem Wojciecha Kaczmarka.

Zawisza z niezdecydowania otrząsnął się w ostatnich 5 minutach. I była to odmiana radykalna. Dwie akcje Zawiszy musiały zapaść w pamięć legionistów na przerwę. W 41 min. Luis Carlos z fantazją przejął piłkę, ruszył lewym skrzydłem i idealnie dograł w pole karne do Masłowskiego. Ten oddał strzał, ale w Dossa Juniora, ustawionego na linii bramkowej! Pech! Dwie minuty później szybki Luis Carlos w ostatnim momencie został zatrzymany przez Jakuba Wawrzyniaka.

Druga połowa była już inną opowieścią. Zaczęła się tak samo znakomicie jak pierwsza. Bramkarz Legii powinien stać na bramce, a nie starać się uczestniczyć w rozegraniu piłki. Dwie minuty po wznowieniu dostał on podanie od Wawrzyniaka i postanowił z pierwszej piłki zagrać ją do przodu, ale trafił w nogi Geworgiana. Tym razem napastnik Zawiszy z jeszcze większą łatwością go minął i strzelił do pustej bramki. I po tej bramce Zawisza już nie popełnił błędu z pierwszej połowy. Nie cofnął się, bo nabył już doświadczenie, że Legii strzela się bramki tak samo jak innym drużynom w polskiej lidze.

Akcję w 55 min. przeprowadzili bydgoszczanie w stylu jakiego oczekiwaliśmy przed dzisiejszym meczem. Geworgian zagrał do Igora Lewczuka na prawym skrzydle, ten ją płynnie przejął, podprowadził bliżej bramki i wyłożył ją na nogę Luisa Carlosa, który “z muzyką” wpakował ją do siatki Skaby, który nie interweniował, bo nie zdążył tego uczynić po bilardowym zagraniu niebiesko-czarnych.

Dokonane zmiany w warszawskiej drużynie: Vrdoljak za Furmana i Ojamaa za Kucharczyka pozytywnie wpłynęły na postawę Legii, ale gospodarze grali już pewnie, grali po prostu swoją grę, a obserwowana w pierwszej połowie w ich poczynaniach niepewność zniknęła. W 59 min. powinien być rzut karny dla Zawiszy, ale sędzia chyba nie chciał dobijać Legii, gdy przebojem wchodzącego w pole karne Luisa Carlosa staranował Bereszczyński.

Gdy w 72 minucie kulejącego, a rozgrywającego znakomity mecz, Goulona zastąpił Sebastian Dudek legioniści poderwali się jeszcze, ale dzisiaj na Zawiszę nie mieli argumentów. Emocje minęły i Legia choć walczyła, widać było, że ten mecz należy do gospodarzy. Przeprowadzili oni jeszcze w doliczonym czasie gry koronkową akcję, po której właśnie zmiennik Goulona trafił do siatki gości, ale sędzia gola nie uznał – był spalony.

Statystyki meczu pokazały, że Zawisza strzelał na bramkę 17 razy, w tym 9 razy celnie, a goście 9, jedynie 3 razy w światło bramki Kaczmarka. Legia po porażce w Bydgoszczy utrzymała fotel lidera ekstraklasy, a Zawisza obronił 7. lokatę.

Więcej zdjęć z dzisiejszego meczu możecie zobaczyć: TUTAJ

Zawisza – Legia Warszawa 3:1 (1:1)
1:0 – Wahan Geworgian 7’
1:1 – Helio Pinto 24’
2:1 – Wahan Geworgian 47’
3:1 – Luis Carlos 55’

Zawisza: Wojciech Kaczmarek – Igor Lewczuk, Andre Micael, Paweł Strąk, Sebastian Ziajka, Herold Goulon (72’ Sebastian Dudek), Kamil Drygas, Luis Carlos, Michał Masłowski, Jakub Wójcicki, Wahan Geworgian (89’ Piotr Petasz).

Legia Warszawa: Wojciech Skaba – Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Dossa Junior, Jakub Wawrzyniak, Tomasz Jodłowiec, Dominik Furman (60’ Ivica Vrdoljak), Michał Kucharczyk (60’ Henrik Ojamaa), Helio Pinto, Tomasz Brzyski, Władimir Dwaliszwili.