Mecz w Bielsku-Białej był ciekawym widowiskiem. Lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy byli bliscy objęcia prowadzenia. W 9. minucie dośrodkował Robert Demjan, a Dariusz Kołodziej, mając bramkę przed sobą, potężnie strzelił nad nią. W 13 min. Carlos błysnął szybką szarżą prawym skrzydłem, dośrodkował, piłka odbiła się od obrońcy i niewiele brakowało, by wpadła do bramki. Kontra gospodarzy była groźna. Chmiel podał do Demjana, a ten w pełnym biegu strzelił, ale piłka trafiła w słupek!

Wtedy stało się coś wbrew dotychczasowemu sposobowi rozgrywania meczy przez Zawiszę. Przy naporze gospodarzy to Zawisza skarcił rywala. Po znakomitej centrze z prawego skrzydła Samuel Araujo posłał piłkę głową na dalszy słupek, gdzie nadbiegł Alvarinho, który bez problemu zdobył pierwszego gola w meczu. Po stracie bramki gra gospodarzy straciła impet. Gdy wydawało się, że goście pójdą za ciosem skrzydła im podciął bramkarz. Sandomierski fatalnie interweniował po strzale Malinowskiego, zareagował zbyt późno i nie zdążył wybić piłki, która tuż obok niego wpadła do siatki. Inna sprawa, że Micael mógł dwukrotnie przeszkodzić napastnikowi gospodarzy, ale na akcje Malinowskiego też reagował zbyt wolno.

Potem oba zespoły mogły podwyższyć dorobek bramkowy. Najpierw w 41 min. Kołodziej z rzutu wolnego zza pola karnego huknął w słupek. Natomiast w ostatniej minucie pierwszej połowy Jorge Kadu otrzymał doskonałe, prostopadłe podanie od Michała Masłowskiego i znalazł się w sytuacji “sam na sam” z Peskoviciem. Miał tyle czasu, że mógł wybierać róg bramki – gdy się zdecydował, oddał techniczny strzał w ręce wybiegającego bramkarza.

Pierwsza część drugiej połowy nie obfitowała w akcje bramkowe. Ostatnie 20 minut te niedostatki wynagrodziły. W 65 min. piękną akcję zainicjował Drygas. Kapitalnie zagrał do Carlosa, ale ten miał problem w oddaniu strzału. Gdy go oddał, Konieczny zdążył piłkę zablokować. Takich kłopotów z nogami nie miał w 71 min. Śpiączka. Po fatalnym wybiciu Strąka przejął piłkę i z około 25 metrów zaskoczył zasłoniętego Sandomierskiego mocnym strzałem w lewy róg.

W ostatnich 10 minutach Zawisza dążył do wyrównania, ale nad bydgoskim zespołem ciąży jakieś fatum, które skazuje Zawiszę na kolejne porażki.

W 80 min. Wójcicki wypracował Porcellisowi znakomitą sytuację. Mając bramkę Podbeskidzia naprzeciw, z 16 metrów strzelił w jej środek, gdzie Pesković nie miał problemów z wybiciem piłki. W 85 min. ten sam napastnik Zawiszy mógł strzelić bramkę meczu, ale widowiskowa przewrotka okazała się też nieskuteczna, bo Pesković był ponownie tam gdzie trzeba.

Zawisza po 19 kolejkach jest na ostatnim miejscu z dorobkiem 9 pkt., do przedostatniego Ruchu traci 8 punktów, a do zajmujących miejsca 13. i 14. Korony i Lechii – 12!
Teraz przerwa zimowa, a przed rundą wiosenną Zawisza będzie w sytuacji dramatycznej.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Zawisza Bydgoszcz 2:1 (1:1)
0:1 – Alvarinho 24’
1:1 – Piotr Malinowski 33’
2:1 – Bartosz Śpiączka 71’

Podbeskidzie: Michal Pesković – Tomasz Górkiewicz, Pavol Stano, Bartłomiej Konieczny, Piotr Tomasik, Anton Sloboda (10’ Piotr Malinowski), Adam Deja, Damian Chmiel, Dariusz Kołodziej, Sylwester Patejuk (87’ Sebastian Bartlewski), Robert Demjan (69’ Bartosz Śpiączka).

Zawisza: Grzegorz Sandomierski – Damian Ciechanowski, Paweł Strąk, Andre Micael, Samuel Araujo, Kamil Drygas, Jakub Wójcicki, Luis Carlos, Michał Masłowski, Alvarinho, Jorge Kadu (54’ Rafael Porcellis).

Żółte kartki: Adam Deja (Podbeskidzie) oraz Luis Carlos (Zawisza).