Jak mawiał Kazimierz Górski, gra się tak, jak przeciwnik pozwala. A Legia do meczu z Zawiszą przystąpiła wyjątkowo zmobilizowana. Podopieczni Mariusza Rumaka po sześciu zwycięstwach z rzędu doznali dzisiaj w Warszawie pierwszej w tym roku porażki. Co jednak ważne, w tym sezonie żadna z drużyn nie miała takiej serii jak bydgoszczanie.

W Warszawie nie zawiódł Grzegorz Sandomierski. Już w 12 minucie poddany został ostremu egzaminowi. Obronił trzy strzały w kilka sekund. Po rzucie rożnym wybił piłkę po główce Vrdoljaka, a dobitki Saganowskiego i Kucharczyka nie znalazły drogi do bramki i skończyło się na kolejnym rzucie rożnym. Kilka minut później Kucharczyk uderzył głową, stojąc kilka metrów naprzeciw Sandomierskiego, ale ten wyciągnięty jak struna dosięgnął piłki.

Potem do głosu doszli goście. Ich płynne i pomysłowo przeprowadzone kontry napędziły wiele strachu warszawskim kibicom. Najpierw Świerczok dostał szansę, ale zamiast strzelać z ok. 10 metrów na bramkę, kopnął ją wysoko, nad poprzeczkę. W 24 min., po koronkowej akcji, Mica zbyt lekko strzelił na bramkę i Kuciak dał radę wybić piłkę na rzut rożny.

Legia w tym okresie gry przeważała, ale to akcje Zawiszy zapadały w pamięć. W 34. min. Alvarinho znakomicie wypatrzył wbiegającego w pole karne Majewskiego. Reprezentant Białorusi tak znakomicie operujący w środku pola, trafił piłką w pierś wybiegającego Kuciaka. Legia w ostatnich 10 minutach odpowiedziała dwoma groźnymi strzałami Guilherme, ale Sandomierskiemu strzały z kilkunastu metrów dawały sposobność do popisywania się supeinterwencjami.

Po przerwie szczęście opuściło bydgoszczan. W 55 minucie bramkę zapisujemy na konto defensywy Zawiszy. Chaotyczna akcja legionistów spotkała się z brakiem odpowiedniej reakcji obrońców i ich niezdecydowanie wykorzystał Żyro, który uderzeniem głową w stronę dalszego słupka pokonał bezradnego w tej sytuacji Sandomierskiego. Drugą bramkę dla gospodarzy sprokurował Wójcicki. Nieudaną interwencją zmylił bramkarza Zawiszy, który wyszedł z bramki i przez to, po przejęciu piłki, Kucharczyk nie miał problemu umieścić ją w siatce. W ten sposób Zawisza stracił w dość niefortunnych okolicznościach dwie bramki, które ustawiły już mecz do końca.

W 79 min. Sandomierski w kapitalnym stylu przeniósł piłkę nad poprzeczką po potężnym uderzeniu Brzyskiego, udowadniając, że w ekstremalnych warunkach na obronę wywiązywał się z zadań bramkarza jak należy.

W ostatnich minutach Zawisza przycisnął, ale w ofensywie bydgoszczanie nie potrafili dzisiaj postawić kropki nad “i”.
Zawisza na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej ciągle okupuje ostatnie miejsce w tabeli. Jednak już w najbliższy piątek może to miejsce opuścić. Warunek jest jeden: zwycięstwo w meczu z Cracovią na stadionie przy ul. Gdańskiej!

Legia Warszawa – Zawisza Bydgoszcz 2:0 (0:0)
1:0 – Michał Żyro 57’
2:0 – Michał Kucharczyk 65’

Legia: Dusan Kuciak – Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak (88’ Igor Lewczuk), Inaki Astiz, Tomasz Brzyski, Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Michał Żyro, Guilherme (77’ Michał Masłowski), Michał Kucharczyk, Marek Saganowski.

Zawisza: Grzegorz Sandomierski – Jakub Wójcicki, Andre Micael, Luka Marić, Sebastian Ziajka, Kamil Drygas, Iwan Majewski, Alvarinho (78’ Jakub Smektała), Mica, Bartłomiej Pawłowski (46’ Sebastian Kamiński), Jakub Świerczok (62’ Josip Barisić).