Wiadomo było że w ekstraklasie nie będzie łatwo. Każdego straconego punktu szkoda, a dzisiaj Zawisza oddał Jagiellonii wszystkie trzy. Przed meczem można było oczekiwać, że gospodarzom szczęście często sprzyja, a w inauguracyjnym meczu, po 19 latach nieobecności w ekstraklasie, sprzyjać będzie w dwójnasób. Tymczasem już po pierwszym spotkaniu wiemy, że o punkty w tych rozgrywkach nie będzie łatwo. Na tle wcale nie potentata ligi mogliśmy dostrzec, że bydgoszczanie nie stanowią jeszcze zgranego zespołu i wiele elementów w grze musi ulec poprawie.

Gospodarze mecz rozpoczęli stremowani debiutem w ekstraklasie i mieli problem z wprowadzeniem piłki na połowę przeciwnika. Gdy w 4 minucie podeszli pod pole karne białostocczan, mogła paść pierwsza bramka. Szarżę Zawiszy obrońcy Jagiellonii powstrzymali faulem, a Skrzyński z wolnego strzelił w poprzeczkę. Czy po dobitce piłka przekroczyła linię bramkową, czy nie, trudno było rozstrzygnąć. Ostatecznie, sędzia po konsultacji z bocznym arbitrem, nakazał grać dalej.

Bardziej składne akcje w tej części gry przeprowadzali goście i w 24 min. po szybkim ich ataku mogli prowadzić 1:0, gdy Quintana wyłożył piłkę Kupiszowi. Bardzo dobrą interwencją popisał się jednak Kaczmarek. Zawisza był groźny jedynie ze stałych fragmentów gry. W 30 min. Skrzyński z rzutu wolnego znów zagroził bramce Słowika – strzelona piłka niewiele przeleciała ponad poprzeczką. W pierwszej połowie goście konstruowali bardziej składne akcje niż Zawisza. Gospodarze podrywali trybuny po indywidualnych akcjach, jak choćby Dudka w 25 min., gdy przejął piłkę w polu karnym, sprytnie minął dwóch obrońców i… za słabo strzelił na bramkę. Słowik bez większych problemów zatrzymał piłkę.

W ekstraklasie Zawisza nie może rozgrywać meczy tak, jak to uczynił w drugiej połowie. Czerwona lampa powinna zapalić się po składnej akcji Jagiellonii w 53 min., gdy Kubisz wyłożył piłkę Plizdze, a ten z dwóch metrów nie trafił do bramki. Goście rozgrywali piłkę szybciej. Zawisza po jej przejęciu nie potrafił w zorganizowany sposób przenieść ciężaru gry na połowę rywala. Kontry gospodarzy były szarpane i kończyły się przed polem karnym gości. Gdy w 59 min. Geworgiana zastąpił Abbott wydawało się, że teraz nastąpi bardziej zorganizowany atak niebiesko-czarnych. Nic z tego, mecz był walką w środku pola, a gospodarze będąc rzadziej przy piłce, coraz częściej faulowali. Nie popisał się Hermes, który najpierw żółtą kartkę otrzymał w 56 min. i po raz drugi za bezmyślny faul na Tosiku w 77 min. Kto liczył, że sprawdzone zostaną umiejętności strzeleckie Abbotta mógł stracić nadzieję.

Nieszczęście wynikające z osłabienia zdarzyło się od razu. W 79 min. szybkim rajdem popisał się Piątkowski, a zadanie Abbotta zrealizował wprowadzony do drużyny Jagiellonii Albańczyk Balaj, który uciekł Ciechanowskiemu i strzelił nie do obrony.

W końcówce Jagiellonia grała już na dowiezienie wyniku do końca, a Zawisza nie miał dość sił na wyrównanie.

Kibice Zawiszy stworzyli wspaniała oprawę meczu, natomiast fani Jagiellonii co chwila wywoływali awantury w swoim sektorze i musiały interweniować służby porządkowe.

Fotoreportaż z meczu Zawiszy z Jagiellonią można zobaczyć: TUTAJ

Zawisza – Jagiellonia Białystok 0:1 (0:0)
0:1 – Bekim Balaj 78’

Zawisza: Wojciech Kaczmarek – Igor Lewczuk (67’ Damian Ciechanowski), Łukasz Skrzyński, Paweł Strąk, Sebastian Ziajka, Sebastian Dudek, Hermes, Herold Goulon (84’ Piotr Kuklis), Michał Masłowski, Jakub Wójcicki, Wahan Geworgian (59’ Paweł Abbott)

Jagiellonia: Jakub Słowik – Alexis Norambuena, Michał Pazdan, Martin Baran, Jonatan Straus, Rafał Grzyb, Jakub Tosik, Tomasz Kupisz, Dani Quintana (90 +3’ Mateusz Żebrowski), Dawid Plizga (68’ Bekim Balaj), Mateusz Piątkowski (81’ Jan Pawłowski)

Żółte kartki: Hermes, Igor Lewczuk, Jakub Wójcicki (Zawisza) oraz Jakub Tosik, Tomasz Kupisz (Jagiellonia).

Czerwona kartka: Hermes /76’ – za drugą żółtą/ (Zawisza).

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź).