Mecz z Miedzią ułożył się, zwłaszcza w pierwszej połowie, zgodnie z najbardziej korzystnie ułożonym scenariuszem. Gospodarze byli skuteczni, każdy ich atak niósł ze sobą bezpośrednie zagrożenie bramki rywali, goście zaprezentowali dobrą organizację gry w środku pola, ale im bliżej pola karnego Zawiszy tracili siłę, przebojowość i koncept gry.

Mecz mógł się podobać, a oba zespoły zaprezentowały otwarty, ofensywny futbol. Miedź, która też zgłasza ekstraklasowe aspiracje, od początku meczu pokazała, że nie będzie murować bramki i jest zainteresowana odniesieniem zwycięstwa. To okazało się dla gości zabójcze, bo Zawisza snajpersko (zwłaszcza w pierwszej połowie) usposobiony był dzisiaj znakomicie. Po obustronnych atakach już w 7 min. znakomitym długim prostopadłym podaniem obsłużony został Abbott, który po przyjęciu i dwóch dryblingach w stylu Messiego strzałem w długi róg nie dał szans Ptakowi. 4 minuty później powinien być karny dla Zawiszy. Strzał na bramkę Wójcickiego ręką odbił Kasperkiewicz, ale sędzia nie zareagował.

Goście wcale nie dawali za wygraną i z jeszcze większą werwą starali się wyrównać. Omal to się nie udało po szybkim ataku lewą stroną, ale Kasperkiewicz zmarnował idealnie wystawioną do strzału piłkę, którą kopnął prosto w poprzeczkę. Szybkie ataki sunęły to w jedną, to w drugą stronę. Dzisiaj na bramki zamieniali je jednak niebiesko-czarni. Po jednym z nich po precyzyjnie mierzonym podaniu Mąki na czystą pozycję wyszedł Wójcicki, który wyprzedził obrońcę, wymanewrował bramkarza i poprawił wynik na 2:0.

Miedź dalej ufna była w swoje siły i starała się odrabiać stracony dystans. Ale składne akcje, kończące się tym, o co w piłce chodzi, czyli bramkami – to był dzisiaj atut Zawiszy. Po koronkowej akcji, w czasie której obrońcy gości zachowywali się jak slalomowe tyczki w narciarskim zjeździe idealnej pozycji strzeleckiej nie zmarnował Abbott i było 3:0. Na trybunach rozpoczęła się wtedy już fiesta, bo wiadomo było, że ta niedziela jest już nasza.

Jeśli goście mieli zamiar jeszcze powalczyć po przerwie o korzystny rezultat, to nadzieje stracili już po 3 minutach od wznowienia gry. Po szybkiej akcji lewą flanką, Masłowski plasowanym podaniem wzdłuż pola karnego pozwolił nadbiegającemu Drygasowi zdobyć bramkę, podczas zdobywania której Ptak nie miał szans, a obrońcy mogli tylko statystować.

Zawisza dzisiaj wypracował dużo więcej okazji, po których powinny paść bramki i zakończenie bilansu zdobytych goli na liczbie 5 było osiągnięciem minimalnym, które jednak w pełni satysfakcjonowało drużynę i kibiców. Dzieła na 5:0 dopełnił w 76 min. Ziajka. Ambitni legniczanie na pięć minut przed końcem spotkania uzyskali honorowe trafienie. Odbyło się to po akcji, w której Madejski, po długim podaniu, najszybciej dopadł do piłki i w sytuacji sam na sam z Kaczmarkiem okazji nie zmarnował.

To był bardzo dobry mecz w wykonaniu bydgoszczan. Grali pomysłowo i skutecznie. Po dobrym początku wiosennej rundy (7 pkt. w trzech meczach) niebiesko-czarni awansowali na trzecie miejsce w tabeli. Kolejny mecz w sobotę, 30 marca z Okocimskim w Brzesku.

Więcej zdjęć z dzisiejszego meczu można zobaczyć: TUTAJ

Zawisza – Miedź Legnica 5:1 (3:0)
1:0 – Paweł Abbott 7’
2:0 – Jakub Wójcicki 24’
3:0 – Paweł Abbott 30’
4:0 – Kamil Drygas 48’
5:0 – Sebastian Ziajka 76’
5:1 – Piotr Madejski 85’

Zawisza: Wojciech Kaczmarek – Michał Płonka, Łukasz Skrzyński, Łukasz Nawotczyński, Piotr Petasz, Hermes, Kamil Drygas, Jakub Wójcicki (74’ Sebastian Ziajka), Michał Masłowski (61’ Tomasz Ostalczyk), Daniel Mąka (70’ Matej Nather), Paweł Abbott

Miedź: Aleksander Ptak – Grzegorz Bartczak, Daniel Tanżyna, Mateusz Bany (58’ Damian Lenkiewicz), Krzysztof Wołczek, Piotr Madejski, Mariusz Zasada, Piotr Kasperkiewicz, Adrian Łuszkiewicz (36’ Artur Marciniak), Marcin Nowacki (46’ Zbigniew Zakrzewski), Jakub Grzegorzewski