Mecz Zawiszy z Kluczborkiem rozegrany został w upalnej pogodzie. Piłkarze, mając przed sobą ponad 90 minut gry podświadomie oszczędzali siły na początku. Gospodarzom, którzy byli “bardziej widoczni” gra wyraźnie się nie kleiła, dodatkowo w składzie nie zmieścili się Mica i Alvarinho, którzy przy braku koncepcji gry potrafili dotąd indywidualnymi zagraniami ożywiać widowisko.

W 23 min. zobaczyliśmy bardzo dobre uderzenie Igumanovicia, ale Pogorzelec był na stanowisku. Po takiej akcji sędzia zarządził od razu przerwę na ochłodę i uzupełnienie płynów przez piłkarzy. Po wznowieniu i rzucie rożnym dla Zawiszy goście mogli mówić o szczęściu. Kona oddał strzał i mało zabrakło, by padła bramka.

Że goście nie będą statystami przekonaliśmy się w 28 min. Najpierw Nawotczyński ofiarnie interweniował po dośrodkowaniu z prawej strony, a zaraz potem, po kornerze, Drygas uratował Zawiszę, wybijając piłkę z linii bramkowej!
Zagrożenie bramki nie zdopingowało zawiszan. W 34. min. Kasperkiewicz pokonał strzałem głową Sapelę, po wrzutce z rogu Niziołka. Nie minęła minuta i było 0:2. Sapela wyciągał piłkę z siatki po płaskim strzale Deji.

Zawisza ruszył do odrabiania strat, ale Żylski nie miał dzisiaj dobrego dnia. W znakomitej sytuacji nie trafił w piłkę po dośrodkowaniu Smektały.

Druga połowa rozpoczęła się od ataków Zawiszy, ale po groźnej kontrze to goście mogli podwyższyć wynik. Świetną interwencją popisał się Sapela. W 50 min. po dośrodkowaniu Kamińskiego, nie popisał się Smektała. Zmarnował dobrą okazję w polu karnym.

W 51 min. padła bramka kontaktowa. Po faulu na Kamińskim rzut karny pewnie wykorzystał Kamil Drygas. Chwilę później do wyrównania mógł doprowadzić Smektała, ale zamiast do bramki, trafił w boczną siatkę.

Przewaga Zawiszy została udokumentowana w 66 min. Drygas przejął piłkę w środku pola, zagrał do Łukowskiego, a ten do Smektały. Smektała w końcu dobrze wywiązał się z roli skrzydłowego, dośrodkował, a Szymon Lewicki pięknym strzałem głową pokonał Pogorzelca.

Wtedy na boisko wszedł Nowacki. Zawodnicy Zawiszy pozostawili zmiennika Sobczaka bez opieki, a ten, interweniujących za późno obrońców ograł i mocnym strzałem pokonał Sapelę.

Potem strzały Smektały, Stawarczyka były groźne, a Kamiński nawet miał okazję “sam na sam”, ale odrobić straty gospodarzom się nie udało. Kluczborczanie świętowali zwycięstwo, a nieliczni bydgoscy kibice przeżyli zawód.
Start Zawiszy w I lidze okazał się wyjątkowo nieudany.

Więcej zdjęć: TUTAJ

Zawisza Bydgoszcz – MKS Kluczbork 2:3 (0:2)
0:1 – Kasperkiewicz 34’
0:2 – Deja 35’
1:2 – Drygas (k.) 51’
2:2 – Lewicki 66’
2:3 – Nowacki 68’

Zawisza: Łukasz Sapela – Krzysztof Nykiel, Łukasz Nawotczyński, Piotr Stawarczyk, Blazo Igumanović, Kamil Drygas, Maciej Kona, Jakub Smektała (72’ Arkadiusz Gajewski), Jakub Łukowski, Kamil Żylski (46’ Sebastian Kamiński), Szymon Lewicki.

MKS: Oskar Pogorzelec – Paweł Gierak, Rafał Niziołek, Tomasz Swędrowski, Adam Orłowicz, Łukasz Ganowicz, Kamil Nitkiewicz, Piotr Kasperkiewicz (80’ Mateusz Arian), Sebastian Deja, Szymon Sobczak (67’ Marcin Nowacki), Maciej Kowalczyk (83’ Michał Kojder).

Żółte kartki: Niziołek (MKS).

Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).