W siódmej kolejce ekstraklasy Zawisza się przełamał i pokonał Cracovię 2:0. To pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Tak skoncentrowanego i uważnie grającego naszego zespołu jak w pierwszej połowie meczu z Cracovią jeszcze nie widzieliśmy. Odbiło się to na jakości widowiska, bo okazji do zdobycia gola nie było wiele. Pierwszą stuprocentową okazję mieli goście. W 18 min. świetną prostopadłą piłkę otrzymał Boljević i wyszedł sam na sam z Wojciechem Kaczmarkiem, a nasz bramkarz pokazał, że dzisiaj strzelić mu gola będzie niesamowicie trudno. Instynktownie wybił piłkę na rzut rożny.

Zawiszy szczęścia zabrakło w 27 min. Po podaniu Kamila Drygasa niezwykle dzisiaj przebojowo grającemu Jakubowi Wójcickiemu zabrakło niewiele, by miał okazję taką jak Bojlevic. Pilarz 10 minut później udowodnił, że potrafi interweniować w sytuacjach dla bramkarzy nieomal beznadziejnych. Piotr Petasz dośrodkował na głowę Bernarda Vasconcelosa z komputerową precyzją, ten strzelił wydawało się nie do obrony, ale bramkarz Cracovii pokazał, że wybija piłki na rzut rożny w takich samych sytuacjach jak Kaczmarek. Bez bramek do przerwy i trudno było nie odczuwać niepokoju: Zawisza grał asekuracyjnie, akcje gości, choć schematyczne, prowadzone były szybciej.

Druga połowa rozpoczęła się jak pierwsza: to Cracovia mogła objąć prowadzenie. Tym razem Kaczmarek wygrał pojedynek sam na sam z Nowakiem. Jednak od tej akcji gospodarze już coraz śmielej zaczęli przeprowadzać akcje na bramkę gości, a w 60 min. szarża niebiesko-czarnych była już punktująca. Strzał Masłowskiego Pilarz odbił, ale wobec dobitki Vasconcelosa był bezradny: 1:0!

8 minut później kibice wyraźnie spóźnili się z okrzykiem: “jeeest!”, bo gdy po rzucie rożnym i odbiciu z pola karnego piłka trafiła na nogę Sebastiana Ziajki, ten z 20-22 metrów strzelił z woleja taką bombę, że wyraźnie widać jedynie było jak piłka załomotała w siatce. Tym razem Pilarz nawet nie zareagował.

Gdy goście jeszcze się poderwali i tym razem Dudzic miał znakomitą okazję, której nie wykorzystał, bo trafił w poprzeczkę wiadomo było, że trzy punkty zostaną w Bydgoszczy. Jeszcze w 82 min. ponownie Vasconcelos mógł strzelić kolejną bramkę, podobnie jak po koronkowej akcji Goulon minutę później – jego strzał Pilarz sięgnął końcami palców. Dwie okazje na podwyższenie 2:0 Zawisza nie wykorzystał w doliczonym czasie gry. Ani Carlos, ani Masłowski nie dopisali się do listy zdobywców goli.

Zawisza wygrał zasłużenie, ale bydgoszczan stać na dużo lepszą grę. Bardzo dobre spotkanie rozegrali dzisiaj Kaczmarek w bramce, Lewczuk w obronie, Wójcicki w ataku. Vasconcelos w pierwszej połowie nie miał wsparcia, w drugiej każda jego akcja niosła zagrożenie bramki Cracovii. Dobrze wprowadził się, po przerwie, do drużyny Drygas. Może z tego powodu nie było tylu świetnych i szybkich szarż Masłowskiego, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić w poprzednich meczach. Druga linia Zawiszy kadrowo wygląda znakomicie i gdy zgranie tej formacji stanie jeszcze lepsze, drżyjcie rywale…

Zawisza – Cracovia 2:0 (0:0)
1:0 – Bernardo Vasconcelos 60’
2:0 – Sebastian Ziajka 68’

Zawisza: Wojciech Kaczmarek – Igor Lewczuk, Andre Micael, Łukasz Skrzyński, Sebastian Ziajka, Herold Goulon (90+4’ Sebastian Dudek), Kamil Drygas, Michał Masłowski, Jakub Wójcicki, Piotr Petasz (62’ Luis Carlos), Bernardo Vasconcelos (90’ Hermes)

Cracovia: Krzysztof Pilarz – Adam Marciniak, Mateusz Żytko, Milos Kosanović, Paweł Jaroszyński (46’ Damian Dąbrowski), Marcin Budziński, Łukasz Zejdler (67’ Bartłomiej Dudzic), Sławomir Szeliga, Sebastian Steblecki, Vladimir Boljević (67’ Saidi Ntibazonkiza), Dawid Nowak

Żółte kartki: Piotr Pietasz, Andre Micael, Kamil Drygas, Bernardo Vasconcelos, Michał Masłowski (Zawisza) oraz Sebastian Steblecki (Cracovia)