Ostatni, najważniejszy w tym sezonie, mecz w ekstraklasie z Piastem Gliwice na własnym boisku Zawisza zagrał “bez zęba”. Mecz, którego wynik może zdecydować o pozostaniu lub spadku z ekstraklasy niebiesko-czarni zagrali ostrożnie, zachowawczo, starając się przede wszystkim nie stracić gola. Ta sztuka się udała.

Dawno nie oglądaliśmy tak słabego z punktu widzenia kibica widowiska. Zdenerwowaniem i wynikającym z tego spętaniem nóg nieporadność można by wytłumaczyć początkowe fragmenty meczu, ale żeby w ospałym tempie drużyna walcząca o utrzymanie u siebie grała niemal 90 min. trudno zrozumieć. Zdecydowała pewnie taktyka, że nie można zagrać zbyt desperacko, gdy w zapasie jeszcze jeden mecz. To za kilka dni może się zemścić. Inna sprawa, że można było w ostatnim meczu sezonu u siebie oczekiwać po prostu “gryzienia trawy”. Tego nie było.

W pierwszej połowie trudno nawet wskazać na jakąś konkretną akcję gospodarzy, która mogłaby wywołać szybsze tętno. Można by nawet zaryzykować twierdzenie, że piłkarze po raz pierwszy dostosowali się do atmosfery panującej na trybunach. To goście pod koniec pierwszych 45 min. poważniej zagrozili strzeleniem gola, gdy Szeliga minimalnie chybił.

Druga połowa, przynajmniej na początku nie przyniosła zmiany tempa gry. Akcje Zawiszy prowadzone były w wolnym tempie, nikt nie wziął na siebie ciężaru szarpnięcia gry. Ofensywny blok Piasta, osłabiony brakiem Sasy Zivca, Rubena Jurado czy przede wszystkim lidera klasyfikacji strzelców Kamila Wilczka, nie przedstawiał takiego zagrożenia jak w poprzednich meczach.

Błysk w meczu pojawił się po godzinie gry. Najpierw strzał Badii mógł zaskoczyć Sandomierskiego, ale piłka minęła słupek z zewnętrznej strony. Kontra gospodarzy powinna przynieść bramkę. Po raz pierwszy na lewym skrzydle Pawłowski urwał się obrońcom, zagrał do Miki, ale ten nie trafił dobrze mocno podaną piłkę i zamiast strzelić do bramki, kopnął obok!

Mimo że Zawisza do końca spotkania optycznie przeważał, podobnej okazji już nie wypracował i mecz zakończył się podziałem punktów. Piast w ekstraklasie byt ma już zapewniony, a Zawisza teraz już potrzebować będzie nie tylko zwycięstwa w ostatnim meczu w Chorzowie z Ruchem, ale również korzystnych rozstrzygnięć w meczach Łęczna – Bełchatów (pierwszy spadkowicz po dzisiejszym remisie 2:2 z Koroną) i Korona – Podbeskidzie.

Więcej zdjęć: TUTAJ

Zawisza Bydgoszcz – Piast Gliwice 0:0

Zawisza: Grzegorz Sandomierski – Jakub Wójcicki, Andre Micael (43’ Łukasz Nawotczyński), Luka Marić, Sebastian Ziajka, Iwan Majewski, Kamil Drygas, Bartłomiej Pawłowski, Mica, Alvarinho, Josip Barisić (73’ Jakub Świerczok).

Piast: Jakub Szmatuła – Adrian Klepczyński, Hebert, Csaba Horvath, Kornel Osyra, Tomasz Mokwa, Łukasz Hanzel (90+2’ Tomasz Podgórski), Carles Martinez, Konstantin Vassiljev, Bartosz Szeliga (90+1’ Patrick Dytko), Gerard Badia (79’ Paweł Moskwik).

Żółte kartki: Tomasz Mokwa (Piast).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).