W zapowiedzi meczu napisaliśmy, że mecz z Koroną spacerkiem nie będzie. Któż jednak mógł przypuszczać, że Zawisza w dosłownym tego słowa znaczeniu w takim stylu będzie kielczan próbował zwyciężyć. Kto oglądał grę bydgoszczan w poprzednich spotkaniach musiał przecierać oczy. Zawisza dotąd grający swobodną, odważną i ofensywną piłkę i nawet w meczach przegranych strzelający bramki pokazał kompletnie odmienne oblicze. Prawdopodobnie, krytyka, że zespół zbyt łatwo traci bramki spowodowała, że z ostatnim zespołem w tabeli sztab szkoleniowy zdecydował, że priorytetem będzie ryglowanie własnego przedpola.

Wycofanie Goulona do obrony w miejsce kontuzjowanego Łukasza Skrzyńskiego odniosło ten skutek, że Zawisza pierwszą składną, dynamiczna akcję w pierwszej połowie przeprowadził w 44 min. Akcję tę, zaznaczmy, zainicjował właśnie obrońca Goulon prostopadłym podaniem do Vasconcelosa, a ten wyłożył ją biegnącemu prawym skrzydłem Geworgianowi. Ten potężnie strzelił, ale piłka po poprzeczce wyszła na aut. I tym mocnym akcentem zakończyła się pierwsza część widowiska, w której nie działo się nic więcej. Kaczmarek w bramce marzł niemiłosiernie, bo kielczanie nie dawali mu kompletnie okazji do zaprezentowania umiejętności. Choć Zawisza przeważał w polu, strzałów było na lekarstwo, bo akcje toczyły się ślamazarnie, jakby w zwolnionym tempie.

Kto miał nadzieję na zmiany w grze bydgoszczan przekonał się, że może być tylko gorzej. Po 10 minutach gry Micael chciał podać do bramkarza Zawiszy, ale zrobił to zbyt lekko i Gołębiewski miał szansę zmierzenia się z Kaczmarkiem w sytuacji sam na sam. Na szczęście poprzeczka dla jego możliwości strzeleckich ustawiona była zbyt nisko. Korona grała w meczu słabo, starając się Zawiszy przeszkadzać w grze. Gospodarzom z kolei omal nie udało się strzelić bramki po akcji przeprowadzonej w zwolnionym tempie i dosłownie po wepchnięciu piłki do bramki. Po długim wrzucie Lewczuka z autu piłka trafiła do Wójcickiego, a ten chciał ją bardziej wepchnąć niż strzelić do bramki, ale nie wpadła ona do siatki, bo bramkarz Zawiszy złapał ją na linii bramkowej.

Korona, dotąd grająca za podwójną gardą w końcu postanowiła spróbować szczęścia w bardziej odważnej grze. W 68 min. z rzutu wolnego Lisowski dośrodkował, a strzał głową Malarczyka w niewielkiej odległości minął słupek, na szczęście od zewnętrznej strony bramki. Jednak już 8 min. później po rzucie rożnym Sylwestrzak był bardziej zdecydowany i precyzyjny. Kaczmarek został umiejętnie zablokowany, a obrona Zawiszy zaspała i zrobiło się 1:0 dla gości.

Dopiero po stracie gola trener Tarasiewicz “zdjął” z boiska Geworgiana, który starał się robić dobre wrażenie i to się udawało dopóty, dopóki nie musiał biec. Wtedy niestety miał duże problemy w swobodnym operowaniu piłką i w meczu z Koroną, najczęściej ją tracił. Luis Carlos nie pokazał niczego wielkiego, ale przynajmniej bieganie sprawiało mu mniej przykrości. Po stracie gola wyraźnie było widać, że Zawiszę stać było na szybszą grę, ale akcje były szarpane, a goście uwierzyli, że choć grają kiepsko, to na Zawiszę dzisiaj wystarczy, by wywieźć z Bydgoszczy 3 punkty.

Ten mecz trzeba zapomnieć jak najszybciej. Zapomnieć o ustawieniu drużyny i o sposobie gry. Chwaliliśmy dotąd bydgoszczan za grę otwartą, pełną improwizacji, pomysłową – z przeciwnikami dużo lepszymi niż Korona. Co niebiesko-czarnych dzisiaj sparaliżowało? Jak sztab szkoleniowy to ustali, to musi to z głów piłkarzy wybić, bo Zawiszę stać na zupełnie inną grę niż tę, którą dzisiaj zobaczyliśmy. Nie ma innego wyjścia, bo za dwa tygodnie Zawisza znów zagra u siebie. Z Wisłą taką grą nie ma szans, by liczyć na cud, jaki zdarzył się dzisiaj Koronie w Bydgoszczy.

Zawisza – Korona 0:1 (0:0)
0:1 – Sylwestrzak 75’

Zawisza: Kaczmarek – Lewczuk, Micael, Goulon, Ziajka, Dudek, Drygas, Geworgian (76’ Luis Carlos), Masłowski, Wójcicki, Vasconcelos

Korona: Małkowski – Golański (59’ Malarczyk), Stano, Sylwestrzak, Lisowski, Sobolewski, Lenartowski, Janota, V. Marković (80’ Jovanović), Pilipczuk, Angielski (53’ Gołębiewski).

Żółte kartki: Ziajka, Lewczuk, Vasconcelos (Zawisza) oraz Pilipczuk, Stano (Korona).