Kilka dni temu zdziwienie mogły budzić telewizyjne migawki ukazujące widok pustych sklepowych półek we Włoszech, gdzie ludzie w obawie przed koronawirusem wykupują żywność o długim terminie ważności oraz produkty higieniczne. Niestety, pierwsze takie oznaki pojawiły się również w bydgoskich dyskontach. "Nie ma mowy o zamykaniu żadnych placówek handlowych" -  dementuje pojawiające się fake newsy minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.

Nasz Czytelnik zaalarmował nas dzisiaj wieczorem, że ze sklepowych półek znika makaron, ryż, kasza, mąka. - Nie dziwię się, że po licznych apelach o mycie rąk, znikają opakowania z mydłem. Mydła w płynie w moim sklepie już nie ma. Zostało jeszcze trochę w kostkach... Naród szoruje ręce aż miło... Ale żeby żywność jak za komuny znikała? Dziwię się ludziom, przecież koronawirus nie wzmaga apetytu - napisał do redakcji pan Maksymilian i załączył zdjęcia z półkami opróżnionymi z ryżu i makaronu.

Pan Maksymilian poinformował nas również, że w "jego" dyskoncie o wieczornej porze czynna była zawsze jedna kasa, a dzisiaj kolejka była przed trzema.

Głos zabrała również na Twitterze minister rozwoju Jadwiga Emilewicz:

https://twitter.com/JEmilewicz/status/1237796650237726721?s=20

W województwie kujawsko-pomorskim jak dotąd nie stwierdzono zakażenia koronawirusem.

Nadesłane