Partia Zielonych domaga się więcej zieleni na płycie Starego Rynku, Straż Miejska hamuje jednak jej zapędy w sposobie wyrażania tego postulatu, a była szefowa sztabu kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Bydgoszczy nie wyklucza współpracy z koalicjantem Platformy Obywatelskiej w eurowyborach.
Partia Zielonych w Bydgoszczy postanowiła nie milczeć w sprawie nikłej obecności zieleni na przebudowanej płycie Starego Rynku i zorganizowała dzisiaj na rynku happening pod tytułem „Ile roślin zmieści się na Starym Rynku?”. Wezwała sympatyków, by przynieśli ze sobą doniczki z roślinami. "One oczywiście tam nie zostaną, bo na to jest potrzebna zgoda" - wyjaśnił na profilu Zielonych współprzewodniczący bydgoskiego koła partii Daniel Kaszubowski.
Spontaniczność i oprawa happeningu została przed jego rozpoczęciem stłumiona przez interwencję Straży Miasta. Jak wiadomo prezydent Rafał Bruski funkcjonariuszom Straży Miejskiej postawił najwyższe standardy w egzekwowaniu przestrzegania prawa i w tej sytuacji byli oni zmuszeni do interwencji z powodu wyrysowania przez organizatorów happeningu zieloną kredą na płycie rynku niewielkiego napisu #Chcemy zieleni. Całe szczęście, że młodzi zieloni mieli przy sobie duży zapas wody mineralnej, szmatkę i chusteczki, które poszły w ruch i nielegalny napis szybko zniknął z powierzchni płyty rynku. Ustawione doniczki były legalne, ponieważ przy zgłaszaniu happeningu w urzędzie miasta organizatorzy zadeklarowali ich ustawienie na czas zgromadzenia, a po jego zakończeniu - usunięcie.
Piotr Malich, organizator zgromadzenia, wyjaśnił, że funkcjonariusz Straży Miejskiej wezwał do usunięcia hasztagu przed rozpoczęciem happeningu, a popełnione - według strażników - wykroczenie polegające na przekroczeniu zakazu malowania czegokolwiek na płycie Starego Rynku zostało przez nich zakwalifikowane jako "niszczenie mienia". Takie zachowanie zielonych zostało jednak potraktowane dość pobłażliwie i zakończyło się pouczeniem pod warunkiem szybkiego usunięcia napisu.
W tej sytuacji zaplanowany happening mógł się odbyć.
- Chcemy walczyć o więcej zieleni na rynku, chcemy walczyć z decyzją Wojewódzkiego Konserwatora Zabytów, który ograniczył ilość zieleni na rynku. Chcemy, by więcej zieleni na rynku się znalazło, by płyta była zagospodarowana, by było pięknie i elegancko - wyjaśnili przesłanie happeningu i dodali, że dla osiągnięcia tego celu na płycie powinno pojawić się więcej donic z kwiatami i małymi drzewami oraz ławeczki. - Apelujemy, panie prezydencie i wojewódzki konserwatorze zabytków, zróbcie tu zieleń! - wezwali młodzi zieloni.
Do akcji Partii Zieloni przyłączyła się Paulina Wenderlich, była szefowa sztabu wyborczego kandydata na prezydenta Bydgoszczy Tomasza Latosa, a także Łukasz Kulpa, były rzecznik prasowy Czasu Bydgoszczy, komitetu wyborczego, który startował w jesiennych wyborach samorządowych. Paulina Wenderlich stawiła się na happeningu zielonych z doniczką białych róż w rękach. - Bydgoszczanie są wstrząśnięci tym, co zrobiono na tym rynku - oświadczyła Wenderlich i zaapelowała do prezydenta miasta, by w kolejnych podejmowanych decyzjach "kierował się pięknem i estetyką", żeby docenił, że "detale są bardzo istotne". - Urządził pan tutaj bardzo dobry plac dla rolkarzy, deskorolkarzy, zimą dla łyżwiarzy. Za dbanie o sport w taki sposób, dziękujemy, natomiast bardzo prosimy, żeby przy kolejnych decyzjach uwzględniać wiele [innych] czynników - wezwała.
Paulina Wenderlich zapowiedziała, że aktywnie włączy się w kampanię wyborczą do parlamentu, która już się zaczęła. Czy dzisiejsze wsparcie przez nią akcji zielonych oznacza trwałe współdziałanie z Partią Zielonych? - Nie wiem, być może będą jakieś ciekawe koalicje. Jeszcze nic nie jest przesądzone - zadeklarowała Wenderlich.