Dzisiaj przed meczem z Lechią mówiło się, że siódma lokata w tabeli ekstraklasy nie stanowi górnego pułapu możliwości Zawiszy. Znakomita passa niebiesko-czarnych i coraz lepsza gra, potwierdzona pewnym zwycięstwem w Krakowie z Cracovią po wznowieniu rozgrywek, zaostrzyła apetyty. Optymiści nawet mówili, że po zwycięstwie z Lechią Zawisza nie jest bez szans w walce o europejskie puchary.

Kto przyszedł dzisiaj na stadion musiał się mocno rozczarować. Trybuna B świeciła pustkami, a niewielu kibiców przeżyło spore rozczarowanie. Piłkarze zagrali jakby na pół gwizdka, a gdy momentami gra im się zazębiała, zwłaszcza w pierwszej połowie, brakowało szczęścia lub jakby nie mogli sobie przypomnieć, jak zmusić defensywę rywala do kapitulacji.

Na początku Lechia schowana za podwójną gardą, nastawiona była na szybkie kontry. Zawisza dłużej utrzymywał się przy piłce, ale w akcjach gospodarzy można było dostrzec brak konceptu i zdecydowania. W 18 minucie Wójcicki znalazł się w dogodnej pozycji strzeleckiej po świetnym podaniu Vasconcelosa, ale zbyt długo podejmował decyzję, co zrobić z piłką i Bieniuk miał czas na zablokowanie strzału.

O tym, że Lechia gra z błyskiem gospodarze przekonali się w 25 minucie. Szybka kontra, przebojowe wtargnięcie Zyski na pole karne, bilardowe zagranie do Tuszyńskiego i ten z woleja strzela obok wymanewrowanego Kaczmarka.

Po stracie bramki Zawisza dążył do wyrównania, co zaznaczyło się jego większą przewagą. Wyrównanie mogło paść w 36 minucie. Po dośrodkowaniu Skrzyńskiego do pustej bramki mógł trafić Lewczuk, ale piłkę zdążył wybić Leković.

Po przerwie nieliczna widownia liczyła na szybkie przejście gospodarzy do zdecydowanych ataków. Od początku jednak ziścił się najgorszy scenariusz. Ledwie gra się rozpoczęła, a Tuszyński ponownie przejął szybkie podanie i mocnym strzałem ponownie pokonał Kaczmarka.

Zawisza szybko się otrząsnął, a szczególnie Masłowski, które był jednak dzisiaj osamotniony w grze ofensywnej. Dobry strzał Masłowskiego, ale nie dość dobry i to Kaniecki zebrał oklaski.

Zawisza próbował ataków po stracie drugiej bramki, ale brakowało zdecydowania i takiego ciągu w ataku, który rzuciłby gości na kolana. Zawisza nie miał pomysłu na szybkie rozegranie akcji, a gdy Carlos lub Vasconcelos dochodzili do pozycji strzeleckich to byli w stanie zapisać się tylko do statystyk rejestrujących oddane strzały.

W 80 minucie Tuszyński obnażył podejście do gry gospodarzy. Przebiegł ponad 20 metrów z piłką w kierunku bramki Kaczmarka, a obrońcy Zawiszy tylko mu asystowali, a właściwie eskortowali – aż do oddania strzału, który był mocny, płaski i w sam róg bramki.
Kaczmarek z interwencją nie zdążył i Zawisza przegrał najwyżej w sezonie – 0:3.

Honorową bramkę mógł zdobyć w 83 min. Vasconcelos, ale po szybkiej akcji prawym skrzydłem i dośrodkowaniu, strzelił głową tuż nad poprzeczką. Potem rajdem popisał się jeszcze Carlos, ale i on nie potrafił postawić kropki nad “i”. Przed 0:4 Zawiszę uratował chwilę później Ziajka, odbierając piłkę, sunącym z kontrą gościom, w ostatnim momencie.

Zawisza rozegrał dzisiaj kiepski mecz. Na trybunach oglądało go niewielu fanów. Kibice z Trybuny B ogłosili bojkot. Konflikt kibice – właściciel klubu Radosław Osuch pokazał dzisiaj inne oblicze. Było cicho i spokojnie. A wynik okazał się zimnym prysznicem.

Więcej zdjęć z meczu: TUTAJ

Zawisza Bydgoszcz – Lechia Gdańsk 0:3 (0:1)
0:1 – Patryk Tuszyński 25’
0:2 – Patryk Tuszyński 46’
0:3 – Patryk Tuszyński 79’

Zawisza: Wojciech Kaczmarek – Igor Lewczuk, Andre Micael (46’ Paweł Strąk), Łukasz Skrzyński, Sebastian Ziajka, Jakub Wójcicki (65’ Paweł Wojciechowski), Kamil Drygas, Michał Masłowski, Sebastian Dudek, Luis Carlos, Bernardo Vasconcelos.

Lechia: Bartosz Kaniecki – Christopher Oualembo, Rafał Janicki, Jarosław Bieniuk, Nikola Leković, Przemysław Frankowski, Wojciech Zyska (26’ Marcin Pietrowski), Piotr Wiśniewski (88’ Zaur Sadajew), Paweł Dawidowicz, Maciej Makuszewski (76’ Adam Pazio), Patryk Tuszyński.

Żółte kartki: Piotr Wiśniewski, Christopher Oualembo, Rafał Janicki, Maciej Makuszewski, Marcin Pietrowski (Lechia).