- Siadajcie, chłopcy, siadajcie – powiedział Jacek Soliński do Jarosława Jakubowskiego i Włodzimierza Bykowskiego po wygłoszeniu formuły powitalnej. To była wyłącznie oznaka troskliwości ze strony gospodarza. Jacek Soliński jest wprawdzie starszy od Włodzimierza Bykowskiego o 10, a od Jarosława Jakubowskiego o 17 lat, ale obydwu traktuje z atencją należną twórcom z wartościowym dorobkiem, a do takich należą ci artyści.

Jak ocenił autor rozlicznych wizerunków aniołów, twórców tych łączy niezwykła rozpiętość zainteresowań. Znalazł też inny punkt styczny. Obydwu zajmują wydarzenia, które wzbudzają chorobliwy lęk. – U Jarka dzieje się to w sferze metafizycznej, u Włodka w etycznej i historiozoficznej – stwierdził Jacek Soliński, a za właściwe motto do tematyki, która będzie tego wieczoru dominować w galerii, uznał pół zdania ze wstępu Karola Irzykowskiego do książki Stefana Grabińskiego: ?Fantastyczność życia mimo zracjonalizowania go nie znikła?.

Spotkanie z utytułowanym bydgoskim literatem było połączone z promocją jego najnowszej książki, zatytułowanej ?Oczy pełne strachu?. To zbiór 31 opowiadań, z których trzy odczytał Mieczysław Franaszek. Po ich wysłuchaniu Jacek Soliński stwierdził, że do każdego egzemplarza książki powinna być dołączona płyta, a na niej opowiadania Jakubowskiego czytane przez Franaszka. Potem poprosił autora o wywnętrznienie się artystyczne.

- To jest trzydzieści jeden tekstów, różnej długości, różnego rodzaju. Pierwsze pisałem mając niespełna trzydzieści lat. Teraz mam czterdzieści. Można powiedzieć, że to rodzaj podsumowania odcinka mojego życia. Literackiego podsumowania – rozpoczął zwierzenia Jarosław Jakubowski. – Dlaczego opowieści niesamowite? Wydaje mi się, że forma opowieści grozy to dobry kostium, atrakcyjny dla czytelnika, żeby opowiedzieć o rzeczach ważnych, przede wszystkim o tym, skąd się bierze zło. Moim zdaniem, zło bierze się z naszej nieuwagi, nieuważności w codziennym życiu. Po prostu, wystarczy, że nie zareagujemy w sposób adekwatny czy taki, jaki nam podsuwa sumienie, a później to już leci – dzielił się swoimi przemyśleniami autor zbioru opowiadań pt. ?Oczy pełne strachu?. Bohaterów poszczególnych utworów nie uważa za ludzi z gruntu złych, tylko takich, którzy dali się w zło wplątać. Później starają się wyplątać, ale nie zawsze im się to udaje.

- Chciałbym, żeby ta książka dawała frajdę czytelniczą, ale to nie jest główny mój cel. Głównym celem jest wywołanie u czytelników pogłębionej refleksji nad tym, co się dzieje z nami, ze światem i dlaczego tak się dzieje. Czuję, że w tej książce dotknąłem czegoś ważnego – wyznał na zakończenie Jarosław Jakubowski.

Włodzimierz Bykowski to artysta z jasno zarysowanym planem pracy. Będzie malował obrazy o śmierci. W cyklu pt. ?Memento mori? znajdą się 52 obrazy. ? Jacek malował anioły na każdy dzień, ja uznałem, że nie musi być na każdy dzień zupełnie nowe rozważanie o śmierci – wytłumaczył na wstępie, dlaczego obrazów w cyklu będzie tyle, ile jest tygodni w roku.

Wystawę w Galerii Autorskiej nazwał malarz pilotem cyklu. Odniósł się też do wyboru tematu. – Większość osób nie chce myśleć o śmierci. Prawda jest jednak taka, że wszystkich nas to czeka. Choćbyśmy nie wiem co robili, musimy zmierzyć się w końcu z tym problemem – wyjaśnił Włodzimierz Bykowski i dopowiedział: – W rozważaniach o śmierci nie widzę nic strasznego. O wiele straszniejsze rzeczy dzieją się w historii.

Zdaniem malarza, ludzie są tacy sami, jacy byli przed wiekami. Identyczni. Zmieniają się tylko narzędzia i umożliwiają realizację celów na większą skalę. Pierwsze namalowane przez artystę obrazy cyklu, zatytułowane ?Liberté?, ?Égalité?, ?Fraternité?. są wyznaczone na 29, 30 i 31 tydzień w roku, bo nawiązują do wybuchu Wielkiej Rewolucji. Ich autor przekonująco wytłumaczył, że pod szczytnymi hasłami rewolucjonistów skrywały treści odwrotne do tych, które te słowa wyrażają. Prawdziwą twarz rewolucji unaocznia rzeź ludności w departamencie Vendée. Z wyjątkowym okrucieństwem wymordowano mieszkańców, gdyż byli wierni tradycji.

Początkowo tylko te trzy obrazy można było obejrzeć. Pozostałe wisiały na ścianach galerii zasłonięte papierem pakowym, który Włodzimierz Bykowski po kolei zrywał. Pierwszy z cyklu, dotyczący rozważań na temat czasu nosi tytuł ?Piąty element?. Znajdują się na nim zegary bez wskazówek. Jest on przypisany do pierwszego tygodnia roku. Zdaniem artysty, początek roku powinien być poświęcony rozważaniom na temat czasu, ponieważ od tego, jak postrzegamy czas, zależy nasz stosunek do życia i do śmierci. Wszystko zależy od odpowiedzi na pytanie, czy życie zajmuje określony odcinek czasu.

Pozostałe obrazy zaprezentowane w Galerii Autorskiej zawierają portrety trumienne największych ideologów i rewolucjonistów, za sprawą których poniosły śmierć ogromne rzesze ludzi. Artysta bezpardonowo rozprawił się ze szczytnymi hasłami różnych rewolucji. Pokazywał, że miały one zastosowanie tylko do swoich. Osoby odmiennych przekonań nie zasługiwały ani na wolność, ani na braterskie traktowanie. Należało je eliminować. Wówczas nie pamiętano o prawach człowieka, o godności ludzkiej. Znakiem szczególnym każdej rewolucji jest przelana krew niewinnych ludzi i morze cierpień.

Portrety trumienne były popularne w Polsce w XVII i XVIII wieku. Przedstawiały wierną podobiznę zmarłego, były mocowane na trumnie od strony wezgłowia. Po zakończeniu uroczystości zdejmowano je i wieszano na ścianie kościoła, żeby przypominały o zmarłym.

- Ja postanowiłem tych wszystkich oprawców z przeszłości pogrzebać – oświadczył Włodzimierz Bykowski, ale dodał, że o ich czynach nie można zapominać, aby ciągle stanowiły przestrogę.

Artysta poinformował, że obrazy nawiązujące do rewolucji stanowią tylko jedną z części cyklu pt. ?Memento mori?.