Poseł Kosma Złotowski, ubiegający się o mandat europarlamentarzysty zaprosił dziennikarzy na spotkanie przed pizzerią “Orient” na Wełnianym Rynku, gdzie zafundował pizzę. Tym gestem przypomniał szeroko opisywane w mediach wysłanie przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, ochraniających go w Chobielinie BOR-owców po pizzę do pobliskiego Nakła.

- Cała ta sprawa z pizzą to obraz polskiej polityki zagranicznej. Minister Sikorski bardzo się dziwi, skąd ta krytyka. Otóż minister Sikorski zupełnie nie uczy się na błędach. Nie nauczył się na błędach, które popełnił w Kijowie, zwracając się do ówczesnych opozycjonistów: “Podpiszcie, bo będziecie martwi”. Oni to rzeczywiście podpisali, ale kilka chwil później okazało się, że to prezydent Janukowycz nie miał absolutnie siły – wywodził Kosma Złotowski.

Polityk Prawa i Sprawiedliwości wytykał ministrowi Sikorskiemu brak wiarygodności. – Dzisiaj minister Sikorski wypowiada pod adresem Rosji radykalne słowa, ale nic nie robi – stwierdził Złotowski, który oczekiwałby od polskiego MSZ polityki reakcji, a nie zdziwienia. – Reakcji na to, co robi Rosja. Nie może być tak, że mały ruch graniczny z obwodem kaliningradzkim trwa tak, jakbyśmy byli najlepszymi sąsiadami. To dzisiaj stanowi dla Polski niebezpieczeństwo – mówił. Jako bardzo groźne dla Polski uznał zapowiedzianą przez Rosję Litwie umowę o wzajemnej inspekcji. – Natychmiast powinny odbyć się polsko-litewsko-łotwesko-estońskie konsultacje. Tymczasem, o niczym takim nie słyszymy.

- Groźnie mruga i powiada, że w Polsce będą stać takie pomniki, jakie Polacy sobie życzą, tymczasem pomnik tego nieszczęsnego generała Czerniachowskiego, zbrodniarza i kata Suwalszczyzny stoi tam wciąż nadal – zarzucał Złotowski. – Żądamy reakcji, a nie polityki zdziwienia. Dziwić się mogą przedszkolaki, a nie minister spraw zagranicznych – zakończył Złotowski.