W nocy z 27 na 28 marca kolejny raz nastąpi w Polsce zmiana czasu zimowego na letni. Wskazówki zegarów przesuwamy z godziny 2:00 na 3:00. Niestety, tracimy godzinę snu...

Dwa razy w roku, w ostatnią niedzielę marca i ostatnią niedzielę października, wszystkie kraje wchodzące w skład Unii Europejskiej przesuwają zegarki o godzinę. Naturalnym systemem jest czas zimowy, czyli teraz w marcu przesuwamy zegarek do przodu na czas letni. W październiku ponownie wrócimy do czasu „normalnego".

Trzy lata temu Jean-Claude Juncker, ówczesny przewodniczący Komisji Europejskiej, w dorocznym orędziu o stanie Unii obiecał odejście od tego systemu. Zmiana czasu powoduje duże komplikacje w funkcjonowaniu transportu. Ma negatywny wpływ na zdrowie ludzi. Wywołuje zwiększenie ryzyka zawału serca, stresu. Niektórzy z nas potrzebują co najmniej kilku dni, by wrócić do normalnego trybu życia, zakłóconego zmianą rytmu biologicznego. Z tego powodu, po przeprowadzonych konsultacjach społecznych, wydawało się, że uda się zrezygnować z tej regulacji i dyrektywę UE ze stycznia 2001 r. uchylić. – Musimy skończyć ze zmianą czasu. Państwa członkowskie będą same wybierać, czy chcą mieć czas zimowy, czy letni – obiecał w 2018 roku  Juncker.

W przeprowadzonej przez Komisję Europejską ankiecie aż 95 proc. Polaków zagłosowało za likwidacją zmian czasu. To najwyższa negatywna opinia w całej Europie. Okazuje się jednak, że dyrektywy UE mają moc samą w sobie i trudno się uwolnić z tej regulacji.

W tym roku miało być już bez zmian, ale propozycja nowej dyrektywy została zablokowana.