Pamiętam epokowe wybory z 1989 roku. Jeszcze nie wolne, ale już takie, w których można było zgłaszać kandydatów nieuzgodnionych z rządzącymi. Żyliśmy wtedy w siermiężnym PRL-u, a państwowy aparat nie potrafił wyborów zorganizować tak, by następnego dnia po ich przeprowadzeniu jego wyniki były znane. Wtedy jednak już rano wiedzieliśmy, że komuna przegrała. Teraz jak w czeskim filmie nikt nic nie wie, a co chwilę różne media podają jakieś cząstkowe sensacyjne rezultaty.
Po 25 latach nic się nie zmieniło. Włączam telewizję i słucham radia, szukam informacji w internecie, nie ma wyników!
Około 2 tys. ludzi zaangażowanych w wybory w Bydgoszczy, nie potrafiło policzyć ponad 100 tys. głosów. Mija pół dnia i nie wiemy jeszcze niczego na pewno. Może komunikat będzie po południu?
Dowiaduję się, że fachowcy od wyborów w naszym magistracie “wklepują” do komputerów jakieś dane, które dostarczyli im przewodniczący obwodowych komisji wyborczych, ale o ustaleniu wyników wyborów na razie mowy nie ma.
Czytam, że na Facebooku europoseł Kosma Złotowski podaje już cząstkowe rezultaty wyborów. Wiadomo w sztabach komitetów wyborczych wolontariusze prowadzą własne obliczenia. Jest zatem nadzieja, że ktoś to w końcu wszystko do kupy zliczy i czegoś się dowiemy.
Dobra wiadomość na koniec. Jest komunikat, że szkoły, w których pracowały(?), pracują dalej (?) obwodowe komisje wyborcze, działać będą dzisiaj bez zakłóceń i zajęcia nie będą odwołane!
Jednego można być pewnym. Komputery w urzędach nie przyjęły się. W tej sytuacji, by nie było zamieszania w kolejnych wyborach należy wrócić do liczydeł. Urzędnicy korzystać będą wtedy z urządzeń, których zasady działania znają. Będzie sprawniej i szybciej!