Jacek Soliński i Jan Kaja zaprezentowali znakomite obrazy. Soliński swoje studia aniołów wiodące poprzez style i czasy. Obrazy fascynujące. Trzymające w napięciu okruchy wieczności. Jan Kaja ujmujący szczegółem. Intrygujący detalem.

Bohaterką wieczoru w Galerii Autorskiej była jednak Hanna Strychalska – krytyk sztuki i humanistka.
Zaprezentowała szeroką skalę swoich zainteresowań i pasji. Pokazała, że pisanie o sztuce jest też współuczestnictwem w tworzeniu i spełnianiu się w dziele artystów. To rzadki dowód na to, że sztuka jest jednym z azymutów życia i odczuwania. Hanna Strychalska dowiodła, że bycie krytykiem sztuki może być sposobem na życie, może być stanem egzystencji i przeżywania.

Niezwykle przekonywająco zabrzmiały w Galerii Autorskiej fragmenty wspomnień Hanny Strychalskiej. Ach, te toalety wspólne dla kilku rodzin w kamienicach z lat pięćdziesiątych, Ach, te wspólne dla kilku rodzin kuchnie i korytarze.
Hanna Strychalska opowiedziała o tym jak krytyk staje się współuczestnikiem dzieła sztuki. Kimś nie tylko relacjonującym doznania, ale będącym wzbogaconym przez dzieło sztuki.

Niezwykle przejmująco zabrzmiały strofy Strychalskiej poświęcone twórczości Ireny Kużdowicz i Leona Romanowa. Szczegółowe, wycyzelowane teksty dowodziły, że bycie krytykiem jest intensywnym spotkaniem z życiem i sztuką artystów, o których się pisze. To zetknięcie z dziełem, odmiany, które w nas dokonuje sztuka było przedmiotem spotkania Hanny Strychalskiej w Galerii Autorskiej. Na ile sztuka nas odmienia? Co w naszym życiu koryguje? Hanna Strychalska odpowiada na te pytania przekonywająco: – Wszystko. Obcowanie ze sztuką wyznacza nowe horyzonty życia i odczuwania. Ukazuje życie jako wydarzenie przygodne, ulotne i niepowtarzalne. Góry Romanowa, kobiety Kużdowicz są równie realne jak widok za oknem.

Hanna Strychalska dowodzi niezbicie, że można w świecie chaosu i tymczasowości żyć rytmem życia sztuki i tego co wieczne. I jest to niewątpliwie życie pełniejsze niż doczesne bieganie za wiatrem i nie wiadomo czym.