W czternastej odsłonie "Życia w ukryciu" Galeria Autorska proponuje poezję Wojciecha Kassa oraz rzeźby i rysunki Gracjana Kaji.

Wojciech Kass – poezja

Wojciech Kass,  ur. 1.09.1964 r. w Gdyni, poeta i eseista. Opublikował kilkanaście tomów wierszy. W 2016 ukazał się wybór jego poezji Pocałuj światło. 89 wierszy, w 2018 Ufność. Trzy poematy oraz Tak. Trzy eseje o poezji. W 2019 kolejny tom wierszy pt.  Objawy. Autor książek eseistycznych, ostatnio ukazała się Tak. Trzy eseje o poezji (2018). Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i Pen Clubu. Był stypendystą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2002, 2008). Wchodzi w skład redakcji dwumiesięcznika literackiego „Topos”. Prowadził zajęcia creative writing w Studium Artystyczno-Literackim Uniwersytetu Jagiellońskiego. Otrzymał m.in. nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny, nagrodę Stowarzyszenia Literackiego w Suwałkach, nagrodę „Nowej Okolicy Poetów”, nagrodę „Otoczaka”, „Sopocką muzę” – nagrodę prezydenta Sopotu (2011), Oznakę Honorową "Za Zasługi dla Województwa Warmińsko-Mazurskiego" (2014), brązowy (2007) i srebrny medal Zasłużony Kulturze „Gloria Artis” (2015). Jego wiersze tłumaczone są na język niemiecki, angielski, włoski, francuski, hiszpański, litewski, czeski, słoweński, serbski, chorwacki, bułgarski, rosyjski. Od 1997 r. pracuje w Muzeum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w Praniu na Mazurach.

 

To jest

Bezbronność; po stronie tego co bezbronne stoi poeta,
broni przestronne poeta, to jest ość jego kompasu, to jest koronne.
 
Mówi: to jest przylaszczka, to pustułka, a to jest coś co kwili,
to jest czułość spojrzenia, a to wklęsłość po duszy, której nie dobili.
 
Mówi: poezja to odlew oddechu, to miłość, która ogarnia
bezbronne. Powtarzaj dozgonnie jak echo, powtarzaj po mnie.

13.03.2015

 

Do wyjścia

Matka chowa rzeczy:
sztućce, ścierki, chusteczki, wisiorki,
przekłada ze stołu do szuflady, z półki na taboret,
z parapetu do szafki, a potem
nie znajduje: łyżeczki, grzebienia, tubki.
Mózg mojej mamusi zwija się, wchłania, zapada,
odwraca od całej zewnętrzności,
jesteś be – diabelska zewnętrzności – mówi
bo zabierasz rzeczy: widelce, watę, spinki.
A mimo to moja matka się wyrywa,
ona chce wyjść na ulicę, do parku, do sklepu
(właśnie trzyma w ręku chusteczkę, wisiorek, klucz),
ona chce wyjść do turystów mówiących po niemiecku,
ona chce wyjść do siostry w Oliwie, do kuzynki
na Chopina, ona chce wyjść do wyburzonego
za Gierka domu sąsiadki, do dzieciństwa,
które w śnie poniewiera się jak strzęp błyszczącej tkaniny,
chce wyjść do grobu brata Gerarda na Malczewskiego
i naprzeciw tym rzeczom, tym, no jak im tam:
łyżeczce, widelcowi, grzebieniowi, spince,
torebce, parasolowi i kluczom.
Dokąd ja chcę wyjść synu? – pyta.

Marzec, 2015 

 

Ręka

Wyświetla się okienko,
obraca okienko jak gwiazda
w ręku kolędnika. Okienko.
A  kto w okienku?
 
Głowa Ojca, w białej
furażerce, z wierzchu w tłustych
plamach i dziurawa. Głowa.
A co mówi głowa?
 
Ona nic nie mówi,
na siwych baczkach mąką
lekko poprószona. Ręka.
Co na tej ręce?
 
Rogalik, gorąca kajzerka
z pieca, och bydełka, och ludzie,
kupcie je od Ojca; Grosik.
Od kogo grosik?
 
To nie grosik, to listek
z srebrnych osik nad piekarnią
wpadł w tą rękę. Grot.
Skąd tu ten grot?
 
Wypadł z dzióbka
szpaka, który z rany Chrystusa
ledwie go wydłubał. Chustka.
Dla kogo chustka?
 
Płacz do woli Ojcze, gdy
matka chorowała, na łzę nikt
ci nie pozwolił. Okienko.
W okienku ręka.
 
Co na tej ręce?
Tutka listka i piękny sen
świecący grot; ja, matka i ty,
no i te łzy Ojcze w liczbie trzy.

14.03.2015

 

Możemy wyruszać

                   Annie Chrzanowskiej

Weranda na piętrze domu jak lampion,
szkatuła w pozłacane szybki, tabernakulum,
świetlisty domek dla ptaszków, błyszczący wagonik
górskiej kolejki; poza tłem i czasem weranda 
jakby przybita do jednej ze ścian mojej głowy
 
niewidzialnym gwoździem wiecznego lata. 
A w niej oni: ojciec, matka, wujostwo, kuzynki,
sąsiedzi; a w niej stolik, kwiaty w donicach,
taborety, krzesełka; a w niej okruchy spękanego
kitu na skrzypiącej podłodze i wtedy słyszę głos.
 
To głos mojej matki: O! Nareszcie się zjawiłeś,
siadaj z nami i wskazuje małe krzesło z miękkim
siedziskiem, któremu ojciec skrócił cztery nogi,
powstaje w fartuchu w łąkowe kwiaty i szepcze
do ucha: - Jesteś, możemy więc wyruszać.

Pranie, luty 2017

 

Z Psalmu 59. Pożywka

Mży sztuczne światło iluminacji, latarń, neonów i okien,
A oni warczą pośród tej nocy w poszukiwaniu rozrywki, są jak wataha szakali.
 
A gdy się nie rozerwą lub jakiejś istoty albo rzeczy nie rozerwą
wtedy skowyczą do bębna księżyca na nudę (ach, niekiedy słodką jest jej kibić)
i do pustki bez tchnienia (ach, wredna i przeklęta to suka). 

25.09.2017

*     *    *

Tom wspaniały, znakomicie witany, z zyskiem wynikającym z formatu - wersy pełne, nawet długie wiersze mieszczące się na jednej stronie. I wrażenie kompletności, jakiegoś głębokiego wglądu w idiom poetycki Wojciecha Kassa. Wszystko to prezentuje Poetę jako osobowość skończoną, dojrzałą, świadomą swoich twórczych przeznaczeń. Nowe wiersze - znane mi w większości - wyostrzają apetyt na kolejny tom, ale zdaje mi się, że tym razem Kass powinien poczekać, zmusić czytelników postu. "Pocałuj światło" jest jak kamień milowy, jak chorągiewka wbita w szczyt. To dopiero jeden ze szczytów, do których na swojej drodze dotarł poeta z Prania.

                                                                                                       Przemysław Dakowicz

Jeżeli poetycka dojrzałość a zarazem poetyckie mistrzostwo przejawiają się w:

wyrazistym lokowaniu siebie w literackiej tradycji, swobodnym i funkcjonalnym posługiwaniu się różnymi miarami, krojami wiersza, zmysłową otwartością na świat, która sąsiaduje z bolesną świadomością naszej ludzkiej kondycji, umiejętności powiedzenia o tym, co najtrudniej pochwytne i wyrażalne, nieustannym pragnieniu przekraczania tego, co znam i kim jestem, aby iść dalej... to w poezji Wojciecha Kassa już to wszystko jest. Nie w sposób zamknięty, "zmarmurzony", ale właśnie wciąż otwarty, niespokojny, niesyty,... Po prostu... POEZJA!

Grzegorz Kociuba

 

Wojciech Kass jest jednym z nielicznych polskich poetów, którzy wypełniają swoją twórczością dotkliwą lukę na mapie współczesności: brak głęboko doznawanej, poszukiwanej z wysoką intelektualną wrażliwością, metafizyki. Od początku, od dojrzałego, świadomego debiutu, który nb. zbiega się z życiowym wyborem poety, aby służyć miłości, naturze i drugiemu (…)

Adrian Gleń

 

(…) Do Kassowego uprawiania słowa pasuje, zresztą cytowana przez niego sentencja Martina Heiddegera: "Poezja jest domem bytu, a poeci jego pasterzami”. (…) Poeta chce być dawcą światła i staje się nim, aby rozproszyć „ciemności”, i aby w „domu bytu” było jaśniej. Egzystencjalne wiersze Wojciecha Kassa prześwietlają zabójczy pesymizm dwudziestowiecznych egzystencjalistów materialnych.

Zbigniew Chojnowski

 

(…) O wierszach Wojciecha Kassa ukazało się wiele pozytywnych głosów, zasługują  na to, warto podążać śladem wędrówek poety w przestwór. Bohater jego wierszy kocha życie, mocno stąpa po ziemi, ale nigdy nie zapomina, że jest w nim niebo; trzeba je (te wiersze) cytować nie tylko omawiać.

Teresa Tomsia

 

(...) Kass należy do tych pisarzy, którzy żyją poezją i zarazem żyją w poezji i którzy są w stanie w poezję przemienić najbardziej przyziemną codzienność - wszystko, co zatrzymuje jego uwagę wpisane zostaje w przestrzeń lirycznego strumienia, w jaki przemienia życie - ludzie i pejzaże, dźwięki i obrazy, sny i cudze opowieści (...). Starcie ducha czasu z duszą, której integralność ma poezja ocalać, to diagnoza kondycji świata, jaką zapisuję te strofy: świata, który zdaje się wyrzekać wzruszenia metafizycznego na rzecz doraźnej użyteczności. Ale też jednocześnie to manifest konserwatyzmu dający do zrozumienia, że kwestionowanie zastanego porządku może inicjować zmiany, których skutków nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co siłą rzeczy musi ogałacać z ufności.

Leszek Szaruga

 

(…) ludzie różnych pokoleń, czytając „41”, na moment wstrzymali oddech!  Co więcej, coś kazało im zbadać przyczyny owego zatrzymania tchu.  Jedną z przyczyn było natchnienie, intensywnie emanujące z większości pomieszczonych w tomie pieśni. Natchnienie? Co to takiego? Odpowiem Brodskim: “Pałagaju, eto Boh”.  Tak odrzekł zapytany przez “sędziego”, kto mu mu dał talent? Natchnienie, talent – to rodzeństwo… Poza wszystkim, jest to publikacja – idea, zawartość, całkowicie nowa; ja nie znam podobnej, a to też się liczy: potrząsnąć nowości kwiatem! Bardzo cenną częścią jest dziennik poety dotyczący okoliczności  psychofizycznych towarzyszących powstawaniu wierszy, z których ułożył się tom „41”. To ważny tekst dla młodych poetów! Dla filologów, którzy zajmują się lub zajmą dziełem Kassa, jest (będzie) to tekst poniekąd święty. To, co  uderza i porusza w tych zapiskach, to szczerość (Josif Brodski w Katowicach: „Poeta to jest człowiek szczery”!), z jaką Wojciech Kass mówi o narodzinach wiersza. To ważne w czasach, gdy wiersz lubi być błyskotliwą układanką (i niech czasem będzie), Kass mówi wprost (szczerość!), że wiersz wyłania się z najgłębszych głębin ducha.  A Duch to już coś z pobliża Boga! Poeta, który sięga po wiersz do takich głębin, a czyni to w 41 pieśniach musi liczyć się z kosztami czysto fizycznymi. To przypadek Kassa. W jego zapiskach na nowo staje kwestia natchnienia.

Feliks Netz

-------------------------------------------------------------------------------------

Gracjan Kaja – rzeźba i rysunek

 

Gracjan Kaja ur. 1980 w Bydgoszczy, gdzie ukończył VI LO. Absolwent Wydziału Terapii Zespołu Szkół Medycznych w Bydgoszczy. W 2008 ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Gdańsku na wydziale rzeźby – dyplom w pracowni Sławoja Ostrowskiego. Podróżnik. Uprawia rzeźbę, rysunek oraz zajmuje się grafiką komputerową, a także fotografią, głównie reportażową, z wypraw po krajach Ameryki Łacińskiej (Argentyna, Boliwia, Brazylia, Chile, Peru, Wenezuela). Autor dziewięciu wystaw indywidualnych fotografii, rysunku i rzeźby. Uczestniczył w jedenastu wystawach zbiorowych rzeźby, rysunku i fotografii. Autor kilku monumentalnych rzeźb m.in.: „Ukrzyżowany” (wg obrazu Matthiasa Grünewalda)  w Wyższym Seminarium Duchownym Bydgoszczy, „Konstanty Ildefons Gałczyński” w Praniu.

 

*    *    *    

Ilekroć medytuję nad rzeźbami Gracjana Kaji tylekroć nie mogę oprzeć się wrażeniu dwóch sprzecznych żywiołów, które kierują twórczą ręką i artystycznym gestem tegoż artysty. Jednym z  nich jest siła i pewność, drugim delikatność i czułość. Pierwszy, tak sądzę, jest atrybutem bardziej zewnętrznym  czyli zmysłowym, a nawet drapieżnym, drugi wewnętrznym, a więc eterycznym, przynależnym sferze uczuciowej. Oba te atrybuty znajdują ujście w jego rzeźbiarskiej ręce. Po której stronie dłoni lokuje się siła i pewność artystycznego gestu Gracjana Kaji, a po której czułość i delikatność? Tego doprawdy nie wiem. Pewnie lokują się przemiennie, po wewnętrznej i zewnętrznej stronie. Przemiennie i zarazem jednocześnie.

            A tak na marginesie: nigdy nie umiałem opisać wnętrza ludzkiej dłoni, jest ono tyleż samo wyrażalne i oczywiste, co niewyrażalne i tajemnicze.

 Wojciech Kass

 

(…) To niebywałe: pierwszy raz od dziesiątków lat w portrecie KIG uchwycone zostało podobieństwo - tu nikt nie może się pomylić  o kogo chodzi. A próbowali tego mistrzowie (…). I wydawałoby się, że takie charakterystyczne rysy, łatwe do narysowania - i nic. A tu, w pracy pana Gracjana Kaji wszystko jest. A miał przecież do dyspozycji jedynie kiepskie zdjęcie. Jak to dobrze, że poeta siedzi bosy na pniaku, że można go objąć, popatrzeć mu w oczy. Najlepszy jest, moim zdaniem, z profilu. Poruszył mnie ten pomnik, że patrzy na jezioro, że słucha szumu drzew... że jest tu obecny nie tylko i w sercach ludzi tutaj dla niego przyjeżdżających. Myślałam o nim niemal całą noc; dobrze że jest taki właśnie. Właściwie po raz pierwszy zrobiło mi się przykro, że nie mogę przyjechać i zobaczyć go, posiedzieć koło niego, pomyśleć o latach które się przewaliły i nad nim, i nade mną, i nad Praniem. I nad nami wszystkimi. Pragnę Panu podziękować za ten pomnik, za zdobycie pieniędzy,  za znalezienie takiego rzeźbiarza, za pomysł wreszcie. Wierzę, że bosy poeta odpłaci Panu z nawiązką za ten dar - może jakimś tonem niezwykłym w wierszu, może uśmiechem w codzienności. Pozdrawiam Pana najserdeczniej i raz jeszcze dziękuję.

   Kto to jest Gracjan Kaja? Proszę mu przekazać słowa mojego zachwytu.

           Kira Gałczyńska

Fragment listu Kiry Gałczyńskiej do Wojciecha Kassa, 10lipca 2012

(…) Gracjan Kaja, zafascynowany dawnymi mistrzami – Grünewaldem i Memlingiem – udowadnia w swoich rzeźbach, że to nie stylistyka, czy wybór medium decyduje o aktualności dzieła, ale umiejętność obserwacji i przenikliwość twórczego spojrzenia. Pozostaje wierny, wbrew pryncypiom postmodernizmu, figuratywnej formie, czyniąc z niej, tworzywo żywo reagujące na puls współczesności. W potężnym gipsowym ciele ukrzyżowanego Chrystusa zostają „wskrzeszone” kunszt i jednocześnie autentyczny humanizm sztuki minionych wieków. Kaja w swoim dziele potwierdza, że prawdziwa istota człowieczeństwa, które przekracza ciasne ramy fizyczności, nie może zostać zrozumiana bez takich wartości jak: cierpienie, ofiara i poświęcenie.

                                                                                                                    

                                                                                                                        Mateusz Soliński