W dwudziestej szóstej odsłonie "Życia w ukryciu" Galeria Autorska proponuje poezję ks. Franciszka Kameckiego oraz malarstwo Zofii Rybiańskiej.
3 X 2020 – Jubileusz 80. urodzin
Ks. Franciszek Kamecki – poezja
Franciszek Kamecki (ur. 3 X 1940 w Cekcynie w Borach Tucholskich) – ksiądz katolicki, poeta, publicysta, felietonista. Absolwent pelplińskiego Wyższego Seminarium Duchownego oraz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Duszpasterz akademicki, wykładowca homiletyki i teologii przepowiadania. Animator kultury. Regionalista. W latach 1982—2015 proboszcz parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Grucznie. Honorowy Obywatel Miasta i Gminy Gniew. Debiutował w roku 1960 na łamach „Tygodnika Powszechnego”. W roku 1971 jego wiersze ukazały się w antologii poezji kapłańskiej „Słowa na pustyni” wydanej nakładem londyńskiej Oficyny Poetów i Malarzy. Debiut książkowy Franciszka Kameckiego „Parabole Syzyfa” (1974). został nagrodzony na Łódzkiej Jesieni Poezji. W kolejnych latach ukazały się tomy „Sanczo i ocean” (1981), „Epilogi Jakuba” (1986), „Borowiackie językowanie” (1989), „Borowiackie językowanie II”, (2006), „Lustro” (2006). Galeria Autorska, z którą poeta współpracuje od dawna, opublikowała zbiory: „Podsłuchiwanie siebie” (2006), „Tam, gdzie pędraki, zielsko i cisza” (2006), „Brat opuszczonych” (2010) i „Gniew. Czytanie miasta” (2017). Wiersze Franciszka Kameckiego są dostępne również w kilku wyborach oraz w tłumaczeniach na język niemiecki, angielski, słowacki, słoweński i czeski. Do jego dorobku należą także zbiory felietonów („Drabiną do nieba”, 1997 oraz „Podróże i przystanki”, 2010). W 2019 r. ukazała się książka Anny Wzorek „Na tyłach świata? O poezji księdza Franciszka Kameckiego”.
[Fot. Jacek Soliński]
HOSTIA I OŁTARZ
ANIOŁ USZKODZONY
Św. Bernard z Clairvaux – fragment 7/6
BRAT OPUSZCZONYCH
* * *
Bohaterem utworów Kameckiego pozostaje najczęściej z pasją poszukujący odpowiedzi na nurtujące go pytania człowiek: poszukujący jej na rozmaitych obszarach tradycji i w różnorodnych regionach kulturowych doświadczeń współczesności, a w związku z tym, bardziej niż inni, wystawiany na niebezpieczeństwa błądzenia wśród przeróżnych, często nawet sprzecznych wartości i narażany na zatratę ostatecznego celu. Nie na darmo w tytule swego debiutanckiego tomu przywołał Kamecki postać Syzyfa – mitycznego herosa beznadziejnie uwikłanego w nierozwiązywalne sprzeczności własnych przeznaczeń.
Kazimierz Nowosielski
* * *
Uobecniane w twórczości księdza Franciszka Kameckiego mity naszej kultury kształtują nowy wizerunek tajemnicy. Ponadczasowa wędrówka postaci z wierszy zyskuje eschatologiczny wydźwięk. Motywem przewodnim tej podróży pozostaje odwieczne poszukiwanie sensu ludzkiego bytu. Poeta potrafi niepozorne przejawy życia zobaczyć ponownie, zmieniając logikę ich powszedniości, zaś filozoficzna optyka przemienia zwyczajność spraw codziennych w uniwersalną przypowieść. Pojawiająca się ironia ma łagodny charakter – raczej uwrażliwia niż przynosi gorycz. Wielokrotnie używana przez autora forma wyznania kondensuje wrażenie uczuciowej bliskości z czytelnikiem.
Twórczość poetycka ks. Kameckiego uderza prostotą i komunikatywnością. W jednym ze swoich utworów pisze: Poeci wolą jedno kryształowe zdanie, niż tysiąc hałasujących wierszy. Bycie przystępnym i zrozumiałym zdaje się być wpisane w program misji artysty. Ksiądz–poeta jawi się jako twórca bezpretensjonalny, który dobrze rozumie tych, do których się zwraca. W twórczy sposób nazywa i „odsłania” to, co niewidzialne, przybliża to, co pozornie oczywiste a nieuchwytne.
Jacek Soliński
* * *
Z modlitwy i ze wsłuchania się w ludzką biedę; z lektur, z wędrówek dalszymi i bliższymi okolicami wyrasta liryka Franciszka Kameckiego. Nie dziwmy się tytułowi zbioru. O kondycji człowieka, współczesnego zwłaszcza, trudno mówić inaczej jak tylko tonem skargi – de profundis. Ale poezja ta pomaga rozpoznawać znaki – prześwity światła sponad horyzontu tego świata. W tym jej siła, wartość, waga.
Piotr W. Lorkowski
* * *
Oficjalna literatura chce mnie ograniczyć / abym wyrzekł się szatanów i aniołów, pisze w wierszu „Trzecia wersja życiorysu” otwierającym tom „Epilogi Jakuba”. I dalej: Oficjalna literatura chciałaby przeczekać alarm / i dalej bawić się gramatyką / ja nie mogę / nie mogę opóźniać sprzeciwu / nie mogę strugać fałszywych słów / jestem odpowiedzialny za siebie / i za ciebie mój drogi nieznany choć mi bliski. Wydaje mi się, że z tym „programem”, przede wszystkim etycznym, można skonfrontować całość dorobku pisarskiego ks. F. Kameckiego. Dorobku, w którym krzyk sprzeciwu, rozlega się obok ciszy zawierzenia, a przez ekspresyjne nieraz przenośnie prześwieca to, co niewidoczne, zupełnie jak w zakończeniu wiersza „Ikony Rublowa” dedykowanego ks. J. St. Pasierbowi: Andrzeju Rublow / przez twoje malarstwo widzę to co niewidoczne / i złudność naszej pewności.
Krzysztof Kuczkowski
* * *
(…)przypomnijmy tytuł książki Franciszka Kameckiego: Skarga księdza, i popróbujmy wniknąć w jego głęboki sens – w pewnych aspektach, rzekłbym, niezwyczajny, a nawet prowokujący. Bo jakże to – ksiądz publicznie utyskujący na swój los; skarżący się – z jakiego powodu? Komu i na co? Wszak, chciałoby się rzec, wiedziało serce, co wybierało, a i rozum tez pewnie nie spał, kiedy rodziło się powołanie... A jednak – powiada Kamecki – ta „skarga” jest tym, co także z samego serca swej autentycznej wiary i ze środka swego autentycznego zaangażowania w życie ma do ofiarowania Bogu i ludziom współczesny, i nie tylko współczesny ksiądz. Bierze się owa „skarga” z żywego, a nieobcego także kapłanowi uczestnictwa w trudach oddzielania istoty od rzeczy, grzechu od grzesznika, zmysłów od ciała, a ciała od ducha, lęku od nadziei, tęsknoty – od jej kalekich urzeczywistnień... Także jako ksiądz – zwierza się autor Sancza i oceanu – ja jestem z tych doświadczeń, z tych świadomościowych poranień, i jako poeta, w pewnym sensie, swoistą chropowatością moich utworów ja tę swoją sytuację uwiarygodniam. On w swoich wierszach nie ukazuje siebie jako tego, kto mocą swego powołania, wyłączony z gromady zwykłych, szarych ludzi, podąża z przodu, by określić i wybierać właściwy dukt, ale pozostaje tym, kto – wiedząc, czym światło Ewangelii – idzie razem z nimi; potyka się, dzieli poczuciem niepewności, zapytuje o drogę, stara się zrozumieć i Sancza Pansę, i Don Kichota, i króla Dawida... Stara się być z nimi – cała realnością swoich czysto ludzkich i kapłańskich doświadczeń.
Kazimierz Nowosielski
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zofia Rybiańska – obrazy
Zofia Rybiańska, ur. 1925 w Brzesku nad Bugiem, zm. w 2003 w Bydgoszczy. Ukończyła Wydział Sztuk Pięknych UMK w Toruniu w pracowni prof. St. Borysowskiego i prof. T. Niesiołowskiego. Była członkiem ZPAP. W latach 1960–1981 uczyła w PLSP w Bydgoszczy malarstwa i rysunku. Autorka 10 wystaw indywidualnych oraz uczestniczka wielu plenerów i wystaw zbiorowych. Laureatka nagród m.in. MKiSz (III stopnia) za pracę pedagogiczną, Zasłużony Działacz Kultury – Odznaka XXX-lecia ZPAP – Bydgoszcz, Złoty Krzyż Zasługi – Zasłużony dla województwa bydgoskiego. Prace w zbiorach muzeów w Bydgoszczy, Włocławku, Chełmnie oraz w zbiorach prywatnych.
* * *
Zofia Rybiańska była artystką nad wyraz skromną i jednocześnie ujmującą. Emanowało z niej ciepło, serdeczność i wrażliwość. Taką była też jej twórczość: spontaniczna i pełna optymizmu. Koloryzm w tym wydaniu mógł oczarowywać. Impresje na temat światła i natury budziły podziw; trudno było przejść obojętnie obok prac o tak wspaniale wysmakowanej tonacji barwnej. Artystka miała tę rzadką zdolność szybkiego notowania malarskich wrażeń. Doświadczenia impresjonizmu i postimpresjonizmu były dla Zofii Rybiańskiej naturalnym środowiskiem, w którym dobrze się czuła i z którego umiejętnie umiała korzystać. Malowane spontanicznie pejzaże i martwe natury dowodzą estetycznego smaku, mają w sobie delikatność, umiar, wyczucie proporcji, harmonię i wdzięk. Używane środki artystycznego wyrazu sprawiały, że te obrazy zyskały swój indywidualny charakter.
Kiedy odwiedziłem ciężko już chorą malarkę w hospicjum, ku swojemu zdziwieniu odnalazłem osobę uśmiechniętą, o pogodnej twarzy. To wrażenie było niezwykłe. Dziś wiem, że promieniowała z niej ta sama radość życia, którą pozostawiła w swoich obrazach.
Jacek Soliński
Profesor Zofia Rybiańska
W czasie nauki w Liceum Sztuk Plastycznych w Bydgoszczy miałem szczęście zetknąć się ze świetną malarką i pedagogiem Zofią Rybiańską. Możliwość kontaktu z panią profesor, z jej kulturą artystyczną, wiedzą oraz doświadczeniem dydaktycznym są trudne do przecenienia. Szczególnie teraz, po latach, kiedy nabiera się odpowiedniego dystansu do wczesnego okresu swojej własnej edukacji plastycznej.
Pamiętam prace malarskie Zofii Rybiańskiej, które od czasu do czasu można było zobaczyć w bydgoskim BWA. Fascynowało mnie w nich ciepłe, wręcz energetyczne zestawienie kolorów oraz ich świetlistość. Po niespełna czterdziestu latach od pierwszych moich kontaktów z artystką – pedagogiem wiem, iż w tamtym czasie zyskałem bardzo wiele. Fachowa wiedza i artystyczne doświadczenie Zofii Rybiańskiej sprawiały, że pod jej czujnym i życzliwym okiem można było bezpiecznie podejmować własne próby plastyczne. Przywołując w pamięci zajęcia szkolne w pracowni malarskiej liceum mogę bez jakiegokolwiek ryzyka stwierdzić, iż panowała w niej atmosfera wielkiego zaufania i entuzjazmu, która była zasługą pani profesor.
Marian Stępak