W dwudziestej ósmej odsłonie "Życia w ukryciu" Galeria Autorska proponuje poezję Henryka Majcherka oraz malarstwo Krzysztofa Kunca.

Henryk Majcherek – poezja

Henryk Majcherek, ur. w 1934 r. w Bydgoszczy, aktor i poeta. Występował m.in. w teatrach Torunia, Bydgoszczy, Elbląga, Szczecina, Wrocławia, Krakowa.  Pracę na scenie i przed kamerami uzupełniał zawsze pisaniem scenariuszy, felietonów, wierszy i wspomnień (drukowanych we fragmentach). Drugą jego pasją jest malarstwo. Miał kilkadziesiąt wystaw (zbiorowych i indywidualnych). Autor siedmiu tomów wierszy. Obecnie mieszka w Krakowie.

[Fot. Jacek Soliński]

 

 

Rozważania

W betonowej klatce
okupuję wygodny
fotel.
Drzwi balkonowe
otwarte.
Oczekuję na pierwszy
powiew wiosny.
 
Ile to już razy
wyglądałem jej,
siedząc przy oknie
na 8. 5. 9.
piętrze?
 
Klatki podobne,
dachy podobne,
niebo podobne.
Wiosna też
mniej więcej
podobna do wiosny.

 

już wieczór

udźwiękowiony radiem
porysowany kredkami
telewizyjnych bajek
przyduszony ciężarem
informacji ze świata
szukam azylu
w namiocie nocy
tam czeka na mnie w snach
prawdziwie ludzkie życie

 

Ważna podróż

Zostałem zaproszony w gości.
Naprawiłem mój stary pojazd.
Ruszyłem.
Trakt prościutki jak strzała.
Wokół kwieciste łąki.
Na niebie chmury skrzydeł.
Przede mną…
Dotarłem do rozstajnych dróg.
Czekam na zielone światło.
 
Kiedy się zapali,
weźmie mnie w ramiona
otwarta, nieskończona
DAL.

 

Anioł Pański

Jackowi Solińskiemu
 
Kula świetlista
wirująca przed Panem,
to Anioł Jego
Najprzedniejszy.
 
Poraża oczy lecz
uszy darzy muzyką.
Nie syczy, nie głuszy;
nigdy nie wybucha.
 
Prostuje kręte drogi,
zasypuje doły,
umacnia brzegi rzek,
równa wyniosłe wzgórza.
 
A gdy jest już blisko
staje się obłokiem.
Syci jałową ziemię.
Budzi wyschłe łąki
powodzią zieleni.
 
kłębienie ogniste,
co nigdy nie spopiela
żadnego ze światów.

 

W babie lato na trzydziestym piętrze

Nieśmiałym jeszcze świtaniem
zbudziła mnie krzątanina za oknem…
Przecież zamknąłem je wczoraj – dobrze pamiętam?
Wstałem, podniosłem rolety…
Jakieś spłaszczone, nieokreślone postacie
przylgnęły gładko do szyb?
Wędrowne ptaki? Niesione wiatrem,
nieznane mi bezbronne stworzenia…
Otworzyłem okno – poranek dźwięczał ciszą.
A jednak! Ostrożnie, na palcach,
wniknął do pokoju, delikatny
jak zapach wiosennych fiołków,
drgając subtelnym zaśpiewem, obłok.
To były roztańczone anioły. Zemdlałem.

 

Dobra rada Anioła Stróża

Pamiętajcie! Całą Ziemię –
ciepłą, gorącą czy zimną
pokrywa wrażliwa skóra…
Tak, tak ,właśnie tak – kultura  
 
Jeśli nagle rozedrze ją
tępe słowo lub ostry miecz,
trzeba krwawiącą ranę zszyć -
żeby jej nie zarosła dzicz.

 

Dochodzenie

O, ułomna człowiecza
niedowierzająca
nawet sobie, sztuko!
 
Po co uparcie sprawdzać,
czy Bóg ciągle mieszka
w każdym krysztale?
 
On tam był zawsze.
Zawsze…
(Tego słowa też nie można sprawdzić –
nie ma początku ani końca.)
 

*    *    *

(…) Zamieszczone w tym tomie liryczne obrazy i poetyckie zamyślenia ujmują czytelnika swoją komunikatywnością: jasnym przekazem i przejrzystą intencją. Poruszając się w realnym świecie – wśród ludzi i przedmiotów, reliktów przeszłości i najnowszych trendów – autor nie tylko opisuje, ale przede wszystkim – pyta. Dlaczego i po co, gdzie i dokąd? Ta uparta dociekliwość wpływa na temperaturę tych wierszy, w których wyczuwa się stan podgorączkowy. Poeta do każdego tematu podchodzi nader emocjonalne i z wielkim przejęciem – jakby od jednego, drobnego epizodu zależał sens całego dramatu – dramatu ludzkiej egzystencji na uniesienia i upadki rozpisanego.

Autor często buduje poetyckie fabuły. Posługując się stylistyką ballady i klimatami lirycznej przypowieści – teatralizuje swoje wiersze. Wtedy podmiot liryczny wychodzi poza wewnętrzny monolog, by dialogować ze światem i ludźmi. I są to rozmowy i spory istotne, penetrujące nie tylko ciemnie i bolesne strony człowieczej egzystencji, ale także demaskujące blichtr i kiczowatość tego wszystkiego co niesie ze sobą nasza zadufana w sobie, rozkrzyczana, multimedialna cywilizacja. I choć wtedy wiersze Majcherka nie stronią od publicystycznych i często wręcz satyrycznych akcentów to jednak nie zatracają lirycznej tonacji, nie dają się uwieść tanim efektom i łatwym puentom. Ta relacja między światem wewnętrznym a zewnętrznym, to konfrontowanie tego co w poetyckiej duszy gra, z tym co w dookolnej trawie piszczy jest tej poezji cennym wyznacznikiem i oryginalnością.

A to, że ta cała intelektualna materia  i liryczna tkanka podawana jest językiem bogatym i urozmaiconą strofiką, zawsze adekwatną do niesionej treści –  nadaje tym utworom dodatkowego waloru. (…)

Zdzisław Pruss

*    *    *

            Rzeczywistość, którą opisuje autor wierszy, składa się z dwóch przestrzeni. Dalszej i bliższej. Świat zewnętrzny jest coraz bardziej obcy, bo oszalały i nieludzki. Wewnętrzny skupia w sobie przeszłość, teraźniejszość i... wyobrażenie o przyszłości. Bo przyszłość jest i również podlega analizie. To mglista, ale przejmująca wizja istnienia poza ciałem, czasem i przestrzenią. Marzenie o wolności i wędrówce. Do świata wewnętrznego przylega najbliższe otoczenie. Jest ono dość bezpieczne, przyjacielskie, a nawet ciepłe. Są w nim dobrzy ludzie, miejsca i przedmioty. Tu rytualnie spełnia się każdy, kolejny dzień, ożywają jasne wspomnienia, a nawet rodzą się nowe nadzieje.

            Tak, poeta znajduje się na pewnym etapie życia, który ma wymiar uniwersalny, ale przecież każdy z nas musi go oswoić, poznać i zrozumieć indywidualnie. Jest to czas szczególnych porządków i rozliczeń. Kolejna próba określenia siebie i znalezienia dla siebie miejsca. Kolejna – bo życie jest zmienne i dynamiczne. I jest to próba najważniejsza. Narrator chce, aby była ona jak najbardziej prawdziwa. Dlatego w jej opisie zważa na nieliczne słowa, także na ich układ i wydźwięk. Powściąga słowa, tak jak własne emocje. Stara się zachować dystans, właściwy dla człowieka bardzo dojrzałego, który rzeczywistość przetwarza przez bogate, życiowe doświadczenie i swoją artystyczną osobowość.

            Świadomość. Jest ona trudnym darem, który dostrzeżony, przyjęty i rozwijany, prowadzi daleko w głąb własnego człowieczeństwa. Ona nas określa, jednostkową niepowtarzalność drogi, losu oraz wrażliwości, dzięki której odbieramy i interpretujemy rzeczywistość. Świadomość siebie, cierpienia i przemijania wszystkiego, czego tylko dotkną nasze oczy i pamięć. Czy ten fakt może nie być bolesny? Jak więc, w tej sytuacji, istnieć w poczuciu sensu, zachowując choćby ślad wewnętrznej, a nie jedynie pozornej pogody ducha? Jak funkcjonować w codzienności, której przestrzeń się kurczy, ze względu na nasze ograniczenia? Jak żyć, gdy już wiadomo, podobnie jak w filmie Andrzeja Barańskiego, że pozostało zaledwie parę osób i mały czas? Jak przenikliwie opisać rzeczywistość, gdy w chorych oczach jest coraz mniej ostrości widzenia? Poeta nie odpowiada na te pytania. Nawet nie ma takiego zamiaru. Po prostu inteligentnie a czasem przewrotnie pisze o tym, co jest. Ile trzeba mieć w sobie siły, aby dostrzegać małe, wątłe ale jednak ciągle dziejące się dobro, które równocześnie utrzymuje nas przy życiu? Z pewną niejasną nadzieją na jego kontynuację w Nieznanym.

Hanna Strychalska

*    *    *

Lubię wiersze starych ludzi. Oni już się nie zgrywają, nie szukają poklasku. Mówią to, co uważają za konieczne. Często są lapidarni. Zwracają się do czytelników z miejsca, które właśnie zajmują, czyli z prawdziwego pogranicza życia i śmierci. (…) Henrykowi Majcherkowi udaje się w wielu wierszach przyłapywać życie na gorącym lub całkiem chłodnym uczynku zamierania. Dostrzega w śmierci jej indywidualny, wręcz intymny charakter. Wobec śmierci człowiek w wierszach Majcherka mobilizuje swoją świadomość, staje się przenikliwy. Śmierć wymaga uważności. (…)

Człowiek mierzący się ze swoją śmiertelnością staje twarzą w twarz z tajemnicą istnienia. Żadne ambicje, dalekosiężne cele, pożądania nie odwodzą go od zasadniczych pytań o to, co właściwie my, ludzie, robimy tu na ziemi i po co żeśmy się tu zjawili. To jest niewątpliwy dar umierania - intensywność przeżywania i rozumienia życia. (…)

Majcherek bardzo ostrożnie operuje intuicjami metafizycznymi. Nie wie, co będzie potem, po śmierci. Nie wie, co pozostaje po człowieku. Pewien ładunek przeżyć metafizycznych niosą wiersze poety o kamieniach. Kamienie, choć martwe, niepokojąco przypominają poecie istoty całkiem żywe, bowiem kamień może się toczyć, może zostać rzucony, może służyć do kamieniowania i może być kamieniem nagrobnym. Może ta tajemnicza więź z kamieniami człowieka jest jakąś formą przetrwania czegoś ludzkiego, osobistego w świecie. Majcherek tego nie wyjaśnia. Pozostawia czytelnikowi pewien niepokój, trop niepewny i niejasny. (…)

                             Krzysztof Derdowski

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Krzysztof Kunca - obrazy

Krzysztof Kunca, ur.  1962, absolwent PLSP w Byd­gosz­czy. Stu­dio­wał w ASP w Kra­ko­wie w la­tach 1982-1987 oraz 1989-1991 w pra­cow­ni Je­rze­go No­wo­siel­skie­go, uzy­sku­jąc dy­plom z za­kre­su ma­lar­stwa. W latach 1983-1984 był współ­za­ło­ży­cie­lem i uczest­ni­kiem twór­czych dzia­łań neo­ro­man­tycz­nej gru­py ma­lar­skiej Książę Józef (Kra­ków). Zaj­mu­je się ma­lar­stwem i ry­sun­kiem. Jest au­to­rem kil­ku­na­stu wy­staw in­dy­wi­du­al­nych. Swo­je prace pre­zen­tu­je głów­nie w Galerii Au­tor­skiej w Byd­gosz­czy. 

[Fot. Jana Kaja]

    

   Krzysztof Kunca jest twórcą czującym głęboki związek z malarstwem bizantyjskim. Równie inspirującym pozostają dla niego kluczowe wydarzenia w sztuce naszego stulecia. Zapewne nie bez znaczenia pozostaje czas studiów spędzonych w pracowni prof. Jerzego Nowosielskiego. Fascynacja ikoną ma jednak u Krzysztofa  charakter przeżycia, które nie wpływa w sposób bezpośredni - przez formę – na jego dokonania. Mamy tu do czynienia z malarskim poszukiwaniem sacrum, osadzonym w realiach sztuki współczesnej. Natomiast przeżycie duchowe związane z kontemplacyjnym charakterem aktu twórczego zdaje się być właśnie tym elementem mocno wiążącym autora z tradycją ikony. (…)Poszukiwanie nowego wizerunku sacrum, wyłaniającego się z codziennego obrazu profanum, staje się szczególnie nagląca potrzeba współczesności. Czas zagubienia i lęku, zniekształcenia podstawowych wartości, prowadzi do nikąd. Artysta w pełni świadomy tych zagrożeń, dotkliwie odczuwa skutki wszechobecnego relatywizmu pragnie widzieć i „widzi” normalność świata tylko u jego źródła. Krzysztof przez malarstwo chce przywracać bezpretensjonalny obraz tego, co w codziennym, zwyczajnym życiu staje się niepojęte, to znaczy czyste i święte. Pragnie pozostawać jak soczewka, przez którą przenika światło natury. Ma to służyć rezonansowi wizualnemu,  by patrząc mógł przejrzeć i zobaczyć nową rzeczywistość.

                                                                                                                             Jacek Soliński

 

(…)  Artysta eksterioryzuje metafizyczne doświadczenie, nadając mu plastyczna formę ikony. Motywem inspirującym prace /.../ są ikony ze szkoły Andrzeja Rublowa. Odwołanie do kanony ikonicznego nie jest tu jednak wyłącznie świadectwem szacunku dla tradycji, z którą malarz się identyfikuje. Jest to malarski kontekst, w którym realizują się jego epiforie. Stąd być może malarskie realizacje Krzysztofa Kuncy stanowią syntezę ikonicznego kanonu z żywą ekspresją, stanowią również przekroczenia granicy dzielącej sacrum i profanum.

        Jest to malarstwo o wielkiej, magnetycznej wręcz sile wyrazu, sztuka poruszająca zmysły i wyobraźnię.

                                                                                                                  Piotr Siemaszko       

 

Twórczość Krzysztofa Kuncy jest emocjonalna. Żywiołowość określa tu stosunek malarza do rzeczywistości, a wnikliwość z jaką autor obserwuje otoczenie dowodzi estetycznej wrażliwości. Artysta działa pod wrażeniem chwili, mocno przeżywa kontakt z naturą, która jest dla niego stałym punktem odniesienia. Światło i kolor są dla Kuncy ważnymi impulsami, właśnie te elementy stanowią o sile działania kompozycji. Charakterystyczny rysunek, poddany lekkiej deformacji, wzmaga jeszcze ekspresję wyrazu.

            Zbiór kilkudziesięciu konterfektów zatytułowany „Ze wspólnego wnętrza – dobrze widziani” jest cyklem obrazów poświęconych osobom skupionym wokół Galerii Autorskiej. Portretowani to zarówno malarze, fotograficy, poeci, graficy, pisarze, aktorzy, jak i uczestnicy wystaw i spotkań; artyści i goście – wszyscy współtworzący specyficzne środowisko zebrane w miejscu towarzyskich rozważań. (…)      Krzysztof Kunca portretując tych, z którymi spotyka się w Galerii Autorskiej ocalił swoje wrażenia o osobach i zarysował własną refleksję o czasie dla nas ważnym.

                                                                                                                      Jacek Soliński

 

(...) Portrety Krzysztofa Kuncy powstawały „na gorąco” w trakcie godzinnych mniej więcej sesji i noszą w sobie specyficzny ślad szybkiej malarskiej notacji. Mimo że autor dystansuje się od wszelkich estetycznych kwalifikacji i przyznaje, że o charakterze prac zadecydowały raczej względy obiektywne (powierzchowność modela, oświetlenie pracowni), wartości formalne obrazów: mocna, żywa kolorystyka, wyraziste kontrasty, dynamika i napięcia linii, uproszczenia i deformacje, wszystko to zbliża cykl Kuncy do tradycji ekspresjonistycznej czy fowistycznej, bo u bydgoskiego malarza forma jest przede wszystkim nośnikiem emocji, a przy tym szczerym i autentycznym świadectwem malarskiego widzenia i odczuwania rzeczywistości. Ale prezentowany tu zbiór ma wartość nie tylko z uwagi na jego jakości plastyczne i nie tylko jako przedstawienie indywidualnych osobowości; jest to bowiem również zbiorowy portret pewnej duchowej wspólnoty, zgrupowanej wokół wspólnych myśli i wartości, świadectwo miejsca i czasu, w których przyszło jej żyć i pracować.

Piotr Siemaszko