W dwudziestej ósmej odsłonie "Życia w ukryciu" Galeria Autorska proponuje poezję Henryka Majcherka oraz malarstwo Krzysztofa Kunca.
Henryk Majcherek – poezja
Henryk Majcherek, ur. w 1934 r. w Bydgoszczy, aktor i poeta. Występował m.in. w teatrach Torunia, Bydgoszczy, Elbląga, Szczecina, Wrocławia, Krakowa. Pracę na scenie i przed kamerami uzupełniał zawsze pisaniem scenariuszy, felietonów, wierszy i wspomnień (drukowanych we fragmentach). Drugą jego pasją jest malarstwo. Miał kilkadziesiąt wystaw (zbiorowych i indywidualnych). Autor siedmiu tomów wierszy. Obecnie mieszka w Krakowie.
[Fot. Jacek Soliński]
Rozważania
już wieczór
Ważna podróż
Anioł Pański
W babie lato na trzydziestym piętrze
Dobra rada Anioła Stróża
Dochodzenie
* * *
(…) Zamieszczone w tym tomie liryczne obrazy i poetyckie zamyślenia ujmują czytelnika swoją komunikatywnością: jasnym przekazem i przejrzystą intencją. Poruszając się w realnym świecie – wśród ludzi i przedmiotów, reliktów przeszłości i najnowszych trendów – autor nie tylko opisuje, ale przede wszystkim – pyta. Dlaczego i po co, gdzie i dokąd? Ta uparta dociekliwość wpływa na temperaturę tych wierszy, w których wyczuwa się stan podgorączkowy. Poeta do każdego tematu podchodzi nader emocjonalne i z wielkim przejęciem – jakby od jednego, drobnego epizodu zależał sens całego dramatu – dramatu ludzkiej egzystencji na uniesienia i upadki rozpisanego.
Autor często buduje poetyckie fabuły. Posługując się stylistyką ballady i klimatami lirycznej przypowieści – teatralizuje swoje wiersze. Wtedy podmiot liryczny wychodzi poza wewnętrzny monolog, by dialogować ze światem i ludźmi. I są to rozmowy i spory istotne, penetrujące nie tylko ciemnie i bolesne strony człowieczej egzystencji, ale także demaskujące blichtr i kiczowatość tego wszystkiego co niesie ze sobą nasza zadufana w sobie, rozkrzyczana, multimedialna cywilizacja. I choć wtedy wiersze Majcherka nie stronią od publicystycznych i często wręcz satyrycznych akcentów to jednak nie zatracają lirycznej tonacji, nie dają się uwieść tanim efektom i łatwym puentom. Ta relacja między światem wewnętrznym a zewnętrznym, to konfrontowanie tego co w poetyckiej duszy gra, z tym co w dookolnej trawie piszczy jest tej poezji cennym wyznacznikiem i oryginalnością.
A to, że ta cała intelektualna materia i liryczna tkanka podawana jest językiem bogatym i urozmaiconą strofiką, zawsze adekwatną do niesionej treści – nadaje tym utworom dodatkowego waloru. (…)
Zdzisław Pruss
* * *
Rzeczywistość, którą opisuje autor wierszy, składa się z dwóch przestrzeni. Dalszej i bliższej. Świat zewnętrzny jest coraz bardziej obcy, bo oszalały i nieludzki. Wewnętrzny skupia w sobie przeszłość, teraźniejszość i... wyobrażenie o przyszłości. Bo przyszłość jest i również podlega analizie. To mglista, ale przejmująca wizja istnienia poza ciałem, czasem i przestrzenią. Marzenie o wolności i wędrówce. Do świata wewnętrznego przylega najbliższe otoczenie. Jest ono dość bezpieczne, przyjacielskie, a nawet ciepłe. Są w nim dobrzy ludzie, miejsca i przedmioty. Tu rytualnie spełnia się każdy, kolejny dzień, ożywają jasne wspomnienia, a nawet rodzą się nowe nadzieje.
Tak, poeta znajduje się na pewnym etapie życia, który ma wymiar uniwersalny, ale przecież każdy z nas musi go oswoić, poznać i zrozumieć indywidualnie. Jest to czas szczególnych porządków i rozliczeń. Kolejna próba określenia siebie i znalezienia dla siebie miejsca. Kolejna – bo życie jest zmienne i dynamiczne. I jest to próba najważniejsza. Narrator chce, aby była ona jak najbardziej prawdziwa. Dlatego w jej opisie zważa na nieliczne słowa, także na ich układ i wydźwięk. Powściąga słowa, tak jak własne emocje. Stara się zachować dystans, właściwy dla człowieka bardzo dojrzałego, który rzeczywistość przetwarza przez bogate, życiowe doświadczenie i swoją artystyczną osobowość.
Świadomość. Jest ona trudnym darem, który dostrzeżony, przyjęty i rozwijany, prowadzi daleko w głąb własnego człowieczeństwa. Ona nas określa, jednostkową niepowtarzalność drogi, losu oraz wrażliwości, dzięki której odbieramy i interpretujemy rzeczywistość. Świadomość siebie, cierpienia i przemijania wszystkiego, czego tylko dotkną nasze oczy i pamięć. Czy ten fakt może nie być bolesny? Jak więc, w tej sytuacji, istnieć w poczuciu sensu, zachowując choćby ślad wewnętrznej, a nie jedynie pozornej pogody ducha? Jak funkcjonować w codzienności, której przestrzeń się kurczy, ze względu na nasze ograniczenia? Jak żyć, gdy już wiadomo, podobnie jak w filmie Andrzeja Barańskiego, że pozostało zaledwie parę osób i mały czas? Jak przenikliwie opisać rzeczywistość, gdy w chorych oczach jest coraz mniej ostrości widzenia? Poeta nie odpowiada na te pytania. Nawet nie ma takiego zamiaru. Po prostu inteligentnie a czasem przewrotnie pisze o tym, co jest. Ile trzeba mieć w sobie siły, aby dostrzegać małe, wątłe ale jednak ciągle dziejące się dobro, które równocześnie utrzymuje nas przy życiu? Z pewną niejasną nadzieją na jego kontynuację w Nieznanym.
Hanna Strychalska
* * *
Lubię wiersze starych ludzi. Oni już się nie zgrywają, nie szukają poklasku. Mówią to, co uważają za konieczne. Często są lapidarni. Zwracają się do czytelników z miejsca, które właśnie zajmują, czyli z prawdziwego pogranicza życia i śmierci. (…) Henrykowi Majcherkowi udaje się w wielu wierszach przyłapywać życie na gorącym lub całkiem chłodnym uczynku zamierania. Dostrzega w śmierci jej indywidualny, wręcz intymny charakter. Wobec śmierci człowiek w wierszach Majcherka mobilizuje swoją świadomość, staje się przenikliwy. Śmierć wymaga uważności. (…)
Człowiek mierzący się ze swoją śmiertelnością staje twarzą w twarz z tajemnicą istnienia. Żadne ambicje, dalekosiężne cele, pożądania nie odwodzą go od zasadniczych pytań o to, co właściwie my, ludzie, robimy tu na ziemi i po co żeśmy się tu zjawili. To jest niewątpliwy dar umierania - intensywność przeżywania i rozumienia życia. (…)
Majcherek bardzo ostrożnie operuje intuicjami metafizycznymi. Nie wie, co będzie potem, po śmierci. Nie wie, co pozostaje po człowieku. Pewien ładunek przeżyć metafizycznych niosą wiersze poety o kamieniach. Kamienie, choć martwe, niepokojąco przypominają poecie istoty całkiem żywe, bowiem kamień może się toczyć, może zostać rzucony, może służyć do kamieniowania i może być kamieniem nagrobnym. Może ta tajemnicza więź z kamieniami człowieka jest jakąś formą przetrwania czegoś ludzkiego, osobistego w świecie. Majcherek tego nie wyjaśnia. Pozostawia czytelnikowi pewien niepokój, trop niepewny i niejasny. (…)
Krzysztof Derdowski
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Krzysztof Kunca - obrazy
Krzysztof Kunca, ur. 1962, absolwent PLSP w Bydgoszczy. Studiował w ASP w Krakowie w latach 1982-1987 oraz 1989-1991 w pracowni Jerzego Nowosielskiego, uzyskując dyplom z zakresu malarstwa. W latach 1983-1984 był współzałożycielem i uczestnikiem twórczych działań neoromantycznej grupy malarskiej Książę Józef (Kraków). Zajmuje się malarstwem i rysunkiem. Jest autorem kilkunastu wystaw indywidualnych. Swoje prace prezentuje głównie w Galerii Autorskiej w Bydgoszczy.
[Fot. Jana Kaja]
Krzysztof Kunca jest twórcą czującym głęboki związek z malarstwem bizantyjskim. Równie inspirującym pozostają dla niego kluczowe wydarzenia w sztuce naszego stulecia. Zapewne nie bez znaczenia pozostaje czas studiów spędzonych w pracowni prof. Jerzego Nowosielskiego. Fascynacja ikoną ma jednak u Krzysztofa charakter przeżycia, które nie wpływa w sposób bezpośredni - przez formę – na jego dokonania. Mamy tu do czynienia z malarskim poszukiwaniem sacrum, osadzonym w realiach sztuki współczesnej. Natomiast przeżycie duchowe związane z kontemplacyjnym charakterem aktu twórczego zdaje się być właśnie tym elementem mocno wiążącym autora z tradycją ikony. (…)Poszukiwanie nowego wizerunku sacrum, wyłaniającego się z codziennego obrazu profanum, staje się szczególnie nagląca potrzeba współczesności. Czas zagubienia i lęku, zniekształcenia podstawowych wartości, prowadzi do nikąd. Artysta w pełni świadomy tych zagrożeń, dotkliwie odczuwa skutki wszechobecnego relatywizmu pragnie widzieć i „widzi” normalność świata tylko u jego źródła. Krzysztof przez malarstwo chce przywracać bezpretensjonalny obraz tego, co w codziennym, zwyczajnym życiu staje się niepojęte, to znaczy czyste i święte. Pragnie pozostawać jak soczewka, przez którą przenika światło natury. Ma to służyć rezonansowi wizualnemu, by patrząc mógł przejrzeć i zobaczyć nową rzeczywistość.
Jacek Soliński
(…) Artysta eksterioryzuje metafizyczne doświadczenie, nadając mu plastyczna formę ikony. Motywem inspirującym prace /.../ są ikony ze szkoły Andrzeja Rublowa. Odwołanie do kanony ikonicznego nie jest tu jednak wyłącznie świadectwem szacunku dla tradycji, z którą malarz się identyfikuje. Jest to malarski kontekst, w którym realizują się jego epiforie. Stąd być może malarskie realizacje Krzysztofa Kuncy stanowią syntezę ikonicznego kanonu z żywą ekspresją, stanowią również przekroczenia granicy dzielącej sacrum i profanum.
Jest to malarstwo o wielkiej, magnetycznej wręcz sile wyrazu, sztuka poruszająca zmysły i wyobraźnię.
Piotr Siemaszko
Twórczość Krzysztofa Kuncy jest emocjonalna. Żywiołowość określa tu stosunek malarza do rzeczywistości, a wnikliwość z jaką autor obserwuje otoczenie dowodzi estetycznej wrażliwości. Artysta działa pod wrażeniem chwili, mocno przeżywa kontakt z naturą, która jest dla niego stałym punktem odniesienia. Światło i kolor są dla Kuncy ważnymi impulsami, właśnie te elementy stanowią o sile działania kompozycji. Charakterystyczny rysunek, poddany lekkiej deformacji, wzmaga jeszcze ekspresję wyrazu.
Zbiór kilkudziesięciu konterfektów zatytułowany „Ze wspólnego wnętrza – dobrze widziani” jest cyklem obrazów poświęconych osobom skupionym wokół Galerii Autorskiej. Portretowani to zarówno malarze, fotograficy, poeci, graficy, pisarze, aktorzy, jak i uczestnicy wystaw i spotkań; artyści i goście – wszyscy współtworzący specyficzne środowisko zebrane w miejscu towarzyskich rozważań. (…) Krzysztof Kunca portretując tych, z którymi spotyka się w Galerii Autorskiej ocalił swoje wrażenia o osobach i zarysował własną refleksję o czasie dla nas ważnym.
Jacek Soliński
(...) Portrety Krzysztofa Kuncy powstawały „na gorąco” w trakcie godzinnych mniej więcej sesji i noszą w sobie specyficzny ślad szybkiej malarskiej notacji. Mimo że autor dystansuje się od wszelkich estetycznych kwalifikacji i przyznaje, że o charakterze prac zadecydowały raczej względy obiektywne (powierzchowność modela, oświetlenie pracowni), wartości formalne obrazów: mocna, żywa kolorystyka, wyraziste kontrasty, dynamika i napięcia linii, uproszczenia i deformacje, wszystko to zbliża cykl Kuncy do tradycji ekspresjonistycznej czy fowistycznej, bo u bydgoskiego malarza forma jest przede wszystkim nośnikiem emocji, a przy tym szczerym i autentycznym świadectwem malarskiego widzenia i odczuwania rzeczywistości. Ale prezentowany tu zbiór ma wartość nie tylko z uwagi na jego jakości plastyczne i nie tylko jako przedstawienie indywidualnych osobowości; jest to bowiem również zbiorowy portret pewnej duchowej wspólnoty, zgrupowanej wokół wspólnych myśli i wartości, świadectwo miejsca i czasu, w których przyszło jej żyć i pracować.
Piotr Siemaszko