W dwudziestej dziewiątej odsłonie "Życia w ukryciu" Galeria Autorska proponuje pisma społeczne Edwarda Woyniłłowicza oraz izohelie Jerzego Riegla.
Edward Woyniłłowicz – pisma społeczne
Edward Woyniłłowicz, ur. 1847 w Ślepiance Wielkiej pod Mińskiem (Białoruś), zm. 1928 w Bydgoszczy. Ze strony matki – potomek Wańkowiczów i Moniuszków, ze strony ojca potomek rodu, którego dokonania H. Sienkiewicz wykorzystał w Trylogii. Właściciel majątków Sawicze i Puzów niedaleko Nieświeża. Prezes Mińskiego Towarzystwa Rolniczego i Koła Polskiego w Radzie Państwa w Rosji. Założyciel wielu instytucji ważnych dla rozwoju regionu, hojny darczyńca. Kiedy traktat ryski w 1921 roku sprowadził go do Bydgoszczy, na Kresach zostało największe dzieło jego życia – kościół w Mińsku pw. Św. Św. Symeona i Heleny. W Bydgoszczy napisał książkę Wspomnienia 1847-1928. Tu był prezesem Związku Polaków z Kresów Wschodnich. W czerwcu 2006 prochy Woyniłłowicza przeniesione zostały z cmentarza Starofarnego do stolicy Białorusi Mińska. Dwa lata później, w Bydgoszczy, w 80. rocznicę jego śmierci otwarto wystawę „Cierń Kresowy”. Zaprezentowano ją w Galerii Autorskiej, kilka metrów od kamienicy przy ul. Cieszkowskiego 9, gdzie w latach dwudziestych XX w. działała dobrze Woyniłłowiczowi znana Kuchnia Kresowa.
O książce
Będę pisał tylko o tem, co pamiętam dobrze, o czem już ludzie wśród troski dnia dzisiejszego zapomnieli, o czem nie ma nawet z kim pomówić, bo naokoło już wszystko ludzie młodzi, przy rozpatrywaniu się w status quo mniej się zastanawiający nad sprawdzeniem, co im z własnego dorobku przyszło, a co było spuścizną zeszłego pokolenia.
O rodzie
Ród mój na mnie się kończy. Wiadomo tylko wszystkim, że na dziedzictwie naszem żadna krzywda ludzka, żadna łza ludzka nie ciąży: moja łza chyba jedna padnie.
O kościele
Wskutek ciosów, które z woli najwyższego na mnie spadły, postanowiłem uczynić ofiarę błagalną przez wybudowanie świątyni pod wezwaniem patronów zmarłych dzieci moich, Św. Św. Symeona i Heleny i na to miejsce Mińsk wybrałem jako miejsce, w którem największą część mojej pracy społecznej położyłem i w któremu budowa drugiej świątyni była potrzebą najbardziej palącą. Przytem chciałem, aby Mińsk posiadał świątynię, która by stanowiła pewną odrębność na tle różnobarwnych kopuł, nowszych formacji, a przypuszczałem, iż nie może być, aby w tłumie modlących się na nowym miejscu, nikt nie przypomniał sobie o fundatorze i za mnie i za moich zmarłych, ostatnich potomków starego miejscowego rodu Anioł Pański nie zmówi.
O rodzicach
Byłem może pociechą w ich życiu, lecz sam pociechy z życia nie miałem – takie było zrządzenie Boże.
O majątku
Albowiem własność, powstała przez zabiegi, pracę i oszczędność uszlachetnia człowieka, dodaje bodźca osobistej inicjatywie – wówczas gdy własność nabyta przemocą nad cudzą własnością demoralizuje, odbiera chęć do pracy i każe szukać poprawy bytu nie w pracy osobistej, a w pożądaniu cudzego mienia.
O pogromie
Ze smutkiem jeszcze konstatować mi wypada, że najgorszymi okazali się ludzie, których nie tylko ojcowie, ale nawet dziadowie we dworze się porodzili i całe życie spędzili na służbie mojej rodziny, których wnukowie ode mnie pomoc w wychowaniu otrzymywali, o zabezpieczenie losu których, na wypadek mojej śmierci, wciąż przemyśliwałem i którym ufać miałem najzupełniejsze prawo.
O emigracji
Emigracja nigdy z korzyścią dla kraju rządzić krajem nie może, bo wynosi z kraju nastroje tylko tej chwili, w której kraj opuszcza, a nie trzyma ręki na pulsie, który w danej chwili bije, według którego orientować się należy.
O pamięci
Do młodzieży zwracam się, do tej, co nasze miejsca zajmie. Niech pamięta, jakeśmy pracowali, cośmy przeżyli. Przekazujemy wam, panowie młodzi, zasady honoru, pracy i prawdy, którym służyliśmy.
O traktacie ryskim
Czemu było tę całą trudną, żmudną, a tak narodową pracę naszą na marne puszczać, nie wskutek niepowodzeń wojennych, nie wskutek oporu wroga, a wskutek niezrozumienia całej ważności Kresów naszych dla siły i wzrostu państwa.
Edward Woyniłłowicz, Wspomnienia 1847-1928, Wilno 1931
* * *
Nie rzeźbił w kamieniu, nie malował farbami. Jego tworzywem było słowo. Rzeźbił nim i malował jak najlepsi artyści. Bo tak naprawdę był jednym z nich. Prawdziwym artystą słowa, ukształtowanym przez najlepszych poetów i pisarzy: polskich, rosyjskich, francuskich. Podziwianym na oficjalnych spotkaniach w Mińsku, Petersburgu, Wilnie czy w Warszawie. A także w mniejszym, prywatnym gronie – wśród najbliższych i przyjaciół. Tak właśnie by go zapamiętano, gdyby nie zrządzenia losu, które wyzwoliły w nim artystę ducha.
Tragedia rodziny stała się impulsem twórczym, który zaważył na jego życiu. On – człowiek mocno stąpający po ziemi, wielki realista – skupił się na doznaniach duchowych, w konsekwencji czego Mińsk otrzymał od niego neoromański kościół. To prawda, że nie zaprojektował go sam, nie wybudował go własnymi rękoma. Ale wybrał projekt, dopilnował budowy, sprawdził każdy detal. Oddał mu swoje myśli i uczucia. Na zawsze. Dziś ten kościół jest wizytówką stolicy Białorusi – podziwianą, otuloną mgiełką smutnej legendy. I, jak chciał Woyniłłowicz, jest przepełniony wdzięczną pamięcią o rodzinie fundatora. W Mińsku podjęto starania o jego beatyfikację. Prawda, że mało który twórca może liczyć na taki odbiór swego dzieła?
Kolejny impuls twórczy przyniosła tragedia Kresów. Woyniłłowicz zamieszkał w Bydgoszczy. Z tęsknoty do ziemi rodzinnej zrodziła się opowieść o stronach, gdzie pola są bardziej żyzne, zieleń bujniejsza, ludzie wrażliwsi… Jej autora już dawno nie ma. Ale dzięki tej opowieści można się przenieść w czasy dawno minione, spotkać tych, których nazwiska widnieją w podręcznikach historii, można poznać miejsce, gdzie kiedyś rozbrzmiewała śpiewna polska mowa. Trzeba przyznać, że Woyniłłowicz jest doskonałym przewodnikiem.
Pałac w Sawiczach, kościół w Mińsku, zdjęcia z rodzinnych albumów, te z dobrych kresowych czasów, pełne dostojeństwa i elegancji. I obraz dawnych woyniłłowiczowskich miejsc dziś… Nie zawsze pogodny, nie zawsze elegancki. Często przygnębiający. Ale najprawdziwszy z prawdziwych. Te obrazy z przeszłości i te dzisiejsze można odnaleźć w Cierniu Kresowym, książce o Edwardzie Woyniłłowiczu – artyście słowa i artyście ducha z Kresów, którego przypadek sprowadził do Bydgoszczy.
Gizela Chmielewska
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jerzy Riegel – izohelie - w pierwszą rocznicę śmierci
Jerzy Riegel urodził się 10 stycznia 1931 roku w Bydgoszczy¸ zm. 25 X 2019 w Bydgoszczy. Lata dzieciństwa i młodość spędził na bydgoskim osiedlu Jachcice, tam uczęszczał do Szkoły Powszechnej, która podczas okupacji była niemiecką placówką oświatową. Po wojnie, z braku miejsc w innych szkołach, rozpoczął naukę w Technikum Mierniczym w Bydgoszczy. Po roku, z powodu braku zainteresowania profilem szkoły, porzucił naukę. W tym samym roku kupił swój pierwszy aparat fotograficzny typu „Boks” firmy Agfa i zaczął robić zdjęcia. W 1948 roku podjął naukę w Publicznej Średniej Szkole Zawodowej nr 1 w Bydgoszczy równolegle rozpoczynając pracę w Zakładach Graficznych Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych przy ul. Jagiellońskiej 1. Po trzech latach nauki na Wydziale Poligraficznym zdobył kwalifikacje zawodowe fotochemigrafa. Na tym stanowisku pracował w Zakładach Graficznych do 1962 roku. W 1958 roku poślubił Mariannę Bartynę. Z tego związku urodziły się dwie córki: w 1959 roku Małgorzata i w 1964 roku Anna. W latach 1962-1972 był zatrudniony w Drukarni Map Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy. W 1965 roku uzyskał dyplom mistrz fotografa reprodukcyjnego. W 1967 roku został przyjęty do Związku Polskich Artystów Fotografików. Od tego czasu brał czynny udział w działalności wystawienniczej. W 1972 powrócił do pracy w Zakładach Graficznych WSiP, gdzie pozostał zatrudniony do 1988 roku, kiedy to przeszedł na emeryturę. W 1980 roku otrzymał złotą odznakę Zawodowego Pracownika Poligrafii, a w 1985 roku został uhonorowanym medalem W służbie oświaty. W 1987 roku uzyskał uprawnienia MKiS rzeczoznawcy dzieł sztuki współczesnej w zakresie fotografii. W 2017 roku otrzymał Srebrny medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Zajmował się fotografią czarno-białą, a najbardziej zafascynowany był techniką fotograficzną – izohelią. Najczęściej podejmowanym tematem jego prac była architektura miejska, zwłaszcza Bydgoszczy. Jego działania obejmowały również fotografię portretową i pejzażową. Swoje dokonania prezentował w wielu publikacjach i albumach m.in. w wydanych przez Galerię Autorską J.Kaji i J.Solińskiego: Bydgoszcz minionego wieku oraz Bydgoszcz Jerzego Riegla i poetów. Prace artysty znajdują się w zbiorach Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy, Muzeum Okręgowego w Toruniu, w wielu instytucjach publicznych oraz w zbiorach prywatnych w kraju i zagranicą: w Anglii, Austrii, Bułgarii, Francji, Kanadzie, Niemczech, Nowej Zelandii, Szwecji i we Włoszech. [Fot. Jacek Soliński]
* * *
(...) Z perspektywy czasu najbliższe nam otoczenie stanowi wartość, z którą utożsamiamy się, wartość, która staje się naszą historią. Dzięki trwałej emocjonalnej więzi widzimy i czujemy tu znacznie więcej niż ktoś z „zewnątrz”. Miasto, z którym związani jesteśmy od urodzenia jest dla nas miejscem szczególnym i jedynym. Powszednie przeżycia zyskują tu inne znaczenie. Nasza obecność wypełniła się treścią kształtującą osobowość. Miasto to nie tylko ulice i domy, to przede wszystkim ludzie, ożywiający i formujący ten organizm. Duch ludzki wyciska swoje piętno w materii. Kolejne pokolenia wtapiają się w dzieje aglomeracji zostawiając trwały ślad i tak oto współtworzą niepowtarzalną atmosferę, która stanowi duszę miejsca. (...)
Jerzy Riegel w 1948 roku wykonał własnym aparatem pierwsze zdjęcie. Pamiętne zdarzenie okazało się przełomowym i wpłynęło na całe jego życie. Jako szesnastoletni chłopak znalazł swoją drogę, którą konsekwentnie szedł ku artystycznej dojrzałości. Z biegiem lat z fotografa amatora stał się artystą fotografikiem. Zafascynowany izohelią z wielką pasją zajął się głównie tą techniką osiągając w niej mistrzostwo. Prace artysty wykonane metodą tonorozdzielczą są rozpoznawalne na pierwszy rzut oka.
(...) Przez kilkadziesiąt lat aktywności twórczej Bydgoszcz była dla Jerzego Riegla „scenografią własnego wnętrza”, świadkiem upływu czasu i źródłem oczarowania. (...) Artysta odnajdował tu siebie, stając się organicznie złączony z tym czasem i miejscem. Wielokrotnie fotografowane ulubione motywy kryją w sobie zawsze inny nastrój, inne doznania, ujmując swoją lakonicznością. (...) Różnorodne obrazy miasta tworzą poetycką panoramę przeszłości.
(...) Pytanie o rolę fotografika w dzisiejszych czasach wydaje się być w tej sytuacji szczególnie zasadne. Jak umiejscowić twórczość tego artysty? Określenie „tradycjonalista”, po szeregu przewrotach estetycznych, nie ma już swojego stałego miejsca. A jednak, mimo wszystko wypada ten zaszczytny tytuł przypisać Jerzemu Rieglowi.
Fotografik wyznawał zasadę artystycznej prostoty i zwięzłości. Zabieg ten polega na doborze przystępnych tematów, wystudiowanych kadrach i zrozumiałym przesłaniu. Kształtowana w ten sposób estetyka przyciąga widza. W refleksyjnych kompozycjach artysta szukał wyciszenia. Zdawał się nieustannie powtarzać: otwórzcie się na najprostsze piękno świata, a odkryjecie siebie samych w niezgłębionych pokładach własnej wrażliwości. Motywy zdjęć wprowadzają w stan wytchnienia. Odbiorca dostrzega oczywistości, które na ogół jawią się jako zbyt banalne, by uzmysłowić sobie ich niezwykłość. (...)
Miejskie pejzaże Jerzego Riegla kryją w sobie jakąś stateczność, upływ czasu ma tu inne odniesienie. Głęboki melancholijny ton zdaje się być dominujący. Fotografie mogą działać jak przystanki w wyobraźni. (...) Uliczne krajobrazy jakby powtórnie zobaczone za pomocą izohelii, stają się miejscami „odtworzonymi z pamięci”. (...) Kolejne doznania mogą już być naszą retrospekcją.(...)
Poetycki klimat prac Jerzego Riegla wprowadza widza w taką właśnie rzeczywistość, wypełnioną równowagą i spokojem, pojawiające się tu wzruszenie budzi pamięć i rozwija poczucie autentycznej obecności opartej na przeżyciu i refleksji. (...)
(…) Twórczość fotograficzna Jerzego Riegla zasługuje na szczególną uwagę, jest otwarta i chłonna, można w niej pomieścić wiele wspomnień i poetyk, a wszystkie kondensują jej obraz czyniąc ją wielowymiarową. Poszczególne kadry zebrane z okresu kilkudziesięciu lat działają samodzielnie i jednocześnie zamykają się w zwartą całość. Różne wątki stapiają się w opowieść o czasie nam bliskim. Artysta jako kronikarz Bydgoszczy był z nią związany od urodzenia. Tętno miejskiego życia stało się jego światem. Ponad pół wieku odnajdował i zapisywał w obiektywie prostotę i piękno. Nie pisał wierszy, a jednak był poetą.
Jacek Soliński
* * *
(…) Artysta sam mówi, że to właśnie poligrafii zawdzięcza warsztat fotograficzny. Zauważamy też, że aranżując wystawy, projektując plakaty i publikacje własnych zdjęć, Riegel kieruje się myśleniem poligrafa. Komponuje, czytelnie operując płaszczyzną bieli, czerni oraz kolorem, podkreśla wartość liternictwa i różnicuje czcionkę. Skupia uwagę widza na tym, co najważniejsze – fotografii. Zmysł obserwacji i umiejętność wyboru, czas i refleks, swoboda i precyzja – to cechy właściwe pracom Jerzego Riegla w obu dziedzinach.
Jego fotografika jest przykładem ciągłego doskonalenia umiejętności i podejmowania nowych wyzwań. Jerzy Riegel działa w obszarze fotografii analogowej, czyli tradycyjnej. Posługuje się bardzo trudnymi technikami, wymagającymi nie tylko szczególnych umiejętności manualnych i wiedzy, ale także określonych, sprzyjających takiej pracy, cech charakteru. W długich i skomplikowanych procesach chemicznych, które są podstawą jego artystycznej fotografii, nie ma miejsca na błąd. A uzyskane, różnorodne efekty przywodzą na myśl rysunek, grafikę czy malarstwo. Wszyscy wiedzą, że ulubioną techniką Jerzego Riegla jest izohelia. Ale przecież to nie wszystko. W jego pracowni powstają fotografie w technice pigmentu, solaryzacji, bromu. Artysta, każdą z nich, potrafi umiejętnie wzbogacić techniką sepii, jej miękkością i ciepłą barwą. Jerzy Riegel jest mistrzem łączenia dawnych technik fotograficznych. Płaszczyznową izohelię uzupełnia o linearne formy solaryzacji i podbarwia je sepią. Tak powstaje niezwykle ciekawy i bogaty plastycznie obraz. Oczywiście najbardziej znane są jego brązowe izohelie. (…)
Prace Jerzego Riegla ukazują otaczającą go rzeczywistość. Ta, ze swej natury, jest zmienna. Ale nie na fotografiach artysty. Nie interesuje go bowiem rejestrowanie zachodzących przemian, postępującej modernizacji, narastającego pośpiechu, a nawet chaosu. Obrazy Jerzego Riegla wyrażają przemijalne piękno świata, zamknięte w człowieku, architekturze, pejzażu. I to wystarczy, aby zrozumieć prawdę o życiu.
Hanna Strychalska
* * *
Co mógłbym zanotować na odwrocie dowolnej fotografii Jerzego Riegla, a najlepiej na każdej z nich, bo każda może być odpowiednia? Nic szczególnego. One same tyle mówią, że aż szkoda słów. Widzialnej prawdzie, która je wypełnia, pisane słowo nie sięga nawet do pięt.
Patrzę, patrzę i odnoszę wrażenie, że kiedyś żyłem w tym mieście. Dawno temu, wiele lat, już sam nie pamiętam ile. Może w jakimś innym wcieleniu? Ale przecież we wcielenia nie wierzę. W każdym razie wtedy, gdy świat jeszcze nie miał kolorów i był zaprawiony na szaro. A na cztery pory roku przypadały aż trzy zimy, zaś czwarta, nie wiadomo czym była. Wiosną? Jesienią? No więc wtedy, gdy żyli wyłącznie starzy ludzie, nawet jako dzieci. Wtedy, gdy domy resztką sił utrzymywały się w pozycji stojącej, zanim runą, rozsypią się, odetchną od tego bolesnego bytowania. I wszystko to zgromadzone w tych ledwo zipiących okolicznościach, zanurzone w powietrzu, z którego uchodzi tlen.
Patrzę, patrzę i widzę ten świat nieostry, rozpływający się w bromku czy chlorku srebra, z którego można by zrobić niezłe okucia do trumny. Nie pomaga przecieranie oczu. Są zapylone smutkiem, któremu ufają, jak jakiejś sentymentalnej balladzie. Taka jest rzeczywistość, rozmazana, zaprószona, powoli rozpuszczająca się w szarych tłach. Jak portrety dawno zmarłych krewnych. Jak bezbarwny sen po przebudzeniu.
Henryk Waniek