W trzeciej odsłonie "Życia w ukryciu" Galeria Autorska proponuje poezję ks. Jana Sochonia i obrazy Jana Kaji.

Ks. Jan Sochoń – poezja

Ks. Jan Sochoń – ur. 1953 r. w Wasilkowie, na Podlasiu; profesor filozofii, poeta, krytyk literacki i eseista; biograf i wydawca pism błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki. Kieruje Katedrą Filozofii Kultury na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, wykłada także w Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Warszawie. Stale współpracuje z redakcjami  różnych czasopism i Polskim Radiem. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, P.E.N. – Clubu, Polskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu, a także innych gremiów naukowych. Jego  utwory przetłumaczono na język angielski, francuski, niemiecki, włoski, rosyjski, czeski, serbski, chorwacki, ukraiński; zostały nadto zamieszczone w kilku zagranicznych antologiach. Fascynuje się sztuką romańską, fotografowaniem i muzyką jazzową. Opublikował wiele książek filozoficznych, prac edytorskich oraz tekstów literackich i haseł encyklopedycznych, m.in.: Poszukiwanie literatury (Warszawa 2012); Religia w projekcie postmodernistycznym (Lublin 2012); Nieme współcierpienie. Solilokwia pasyjne; (Poznań 2013); Jak żyć chrześcijaństwem? (Warszawa 2014); Człowiek i twórczość (Lublin 2016); Mowa wewnętrzna. Sceny z życia duchowego (Warszawa 2017); tomy wierszy: Wizerunek (Gdańsk 2013); Obrót koła (Pelplin 2014); Sandały i pierścień (Sopot 1015); Półmrok (Paryż 2016); Strzałka czasu (Rzeszów 2017); Klęcznik ze słów. Modlitewnik poetycki (Warszawa 2017). Mieszka w Warszawie. Strona internetowa: jansochon.pl

Wielki Czwartek 2020 roku

Nie mam żony, dzieci,
a i poważanie społeczne
coraz mniejsze.
 
Boję się koronawirusa,
ale nie tracę ufności,
nie tracę powagi.
 
Chciałem, żeby Chrystus
obmył moje nogi, przepasał
na nieznane drogi.
 
Jemu zdaję sprawę
z sensu własnego życia,
z bólu niezrozumienia.
 
W każdej chwili kładę
swoje ciało i swoją duszę
pod Jego stopy zranione,
 
pod Jego krzyż wywyższony,
pod Jego miecz miłosierny
miłością skruszony.
 
Jestem księdzem,
co znaczy, że mogę już umierać.

 

Kamień

Nasz świat łamie się od wewnątrz.
Wirus to tylko straszny tego znak.
Bośmy zgrzeszyli, jedni powiadają.
Drudzy zaś mówią, że to losu gest.
 
Jak jest naprawdę niewielu wiadomo.
Trzeba po prostu pozostać w pokojach.
Nisko się schylić aż do dna podłogi.
Bez słów, bez żalu, tylko z łzą gorącą.
 
Ona jedynie zdolna uspokoić
Nasze zgnębione, zmęczone ramiona.
Podłożyć kamień, który nas podtrzyma.

 

Polna trawa

Ciało tkanka po tkance
coraz słabiej oddycha,
nie chce widzieć świata,
niewiele ma do powiedzenia
zastygły w pustce.
 
Co teraz zrobić?
 
Czy zawierzyć: żebyśmy
zdali się na los z nieba,
żebyśmy upadli na twarz
przed każdym, kto potrzebuje
pomocy i czułości,
żebyśmy nie trwonili czasu,
nie grzeszyli na własną zgubę,
grzech zresztą nie jest
sprawą prywatną.
 
Byłoby piękniej i spokojniej,
gdybyśmy nie marnieli,
jak polna trawa. Niestety,
Bóg nie podał nam ręki,
zdał się na naszą wolność,
zaradność i odwagę.
 
Ufam, powiedział, że sami sobie
poradzicie.
17/18 kwietnia 2020 r.

                                                                                        

Poezja księdza Jana Sochonia to przykład liryki silnie osadzonej w tradycji literatury polskiej i światowej. Sochoń pisze prosto i jasno, jego wiersze są klarowne i czyste. To poezja kogoś pogodzonego z Bogiem, z naturą, ze światem. Po śmierci Jana Twardowskiego to właśnie ksiądz Jan Sochoń wydaje się pierwszym w zakonie polskich księży poetów.

                                                                                                                 Janusz Drzewucki

                                                                                                     

Jan Sochoń zna wartość ludzkiego „tu i teraz”. W swoim nieustępliwym śledzeniu różnorakich odmian miłości jest z pewnością mistrzem. Miłość zmysłowa, synowska, braterska i ta najwyższa z odmian miłości – miłość Boga – utrzymują się wciąż w jego wierszach na poetyckim piedestale. Sposób, w jaki ten poeta wyraża własne metafizyczne niepokoje i nadzieje, znacząco go wyróżnia spośród piszących kapłanów i niekapłanów.

                                                                                                                Adriana Szymańska

                                                                                                                                                                  

W bagażu podręcznym księdza Sochonia jest nie tylko własna poezja, jest postawa otwarcia „ku”, nacechowania miłością. Dowodzą tego piękne i szlachetnie proste „modlitwy”, w których życie, ciało, podziw, wdzięczność z zobaczenia rzeczy pięknych traktowane są jako DAR. Dar, który należy nie tylko dostrzec i odebrać, ale też właściwie przyjąć, wykorzystać, ale też zagospodarować. Fundamentalne pytanie tego świetnego tomu brzmi: Czy Pana Boga cieszy nasze życie? A ta poezja, oszczędna, nowoczesna, wzruszająca w szczególny sposób – to właśnie „słowa, które znaczą więcej”. Oto aktualna definicja liryki autorstwa księdza poety Jana Sochonia przedzierającego się przez dni i noce, minionego już, upalnego amerykańskiego sierpnia.

                                                                                                             Krzysztof Lisowski

                                                                                                                                                                                                                                                                   

Prostota, brak efekciarstwa, komunikatywność – to podstawowe wyróżniki wierszy ks. Sochonia. Choć poeta porusza się w kręgu problematyki religijnej, jest daleki od potocznych wyobrażeń o ortodoksji. Większość wierszy to świadectwo osobistej, zażyłej relacji z Bogiem i zadziwienia stworzonym przez Niego światem. W tomie znajdujemy też przejmujące wiersze o matce i ojcu czy wiersze poświęcone innym poetom (np. Czesławowi Miłoszowi). Poezja Sochonia nie cofa się przed zwątpieniem, rewaloryzuje też cielesność, co owocuje mistycznymi erotykami.

                                                                                                               Juliusz Kurkiewicz

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jan Kaja – obrazy

Jan Kaja ur. w 1957 r. w Bydgoszczy., malarz, fotograf, wydawca. Od 1979 r. wspólnie z Jackiem Solińskim prowadzi Galerię Autorską. Na początku lat 80. XX w. realizował projekty konceptualne (plakaty – odezwy).  Jest autorem kilkudziesięciu wystaw indywidualnych. Uczestniczył w wielu wystawach zbiorowych. Dokumentacja działalności Galerii Autorskiej i dokonania jej twórców eksponowane były w różnych ośrodkach w kraju: Bydgoszcz, Gdańsk, Sopot, Toruń, Warszawa, Łódź, Kraków, Lublin; za granicą: Paryż, Rzym, Pradze, Tokio i Edynburgu. Autor cykli malarskich: „Postacie ezoteryczne”, „Bramy”, „Droga Krzyżowa”. Jego obrazy oparte na relacji między twarzą i dłońmi stanowią swoisty jednoosobowy teatr. Malarz traktuje twórczość  jako powrót do stanu spontaniczności, by dzięki niej odkrywać człowieka w całej jego prostocie wyrazu i jednocześnie duchowej głębi.

[Fot. Jacek Soliński]

*     *      *

Oglądając obrazy Jana Kaji oglądamy zarazem drogę, którą przebywa jego artystyczna świadomość w poszukiwaniu wartości najistotniejszych, zarówno plastycznych jak i duchowych. Twórczość Janka jest zapisem wrażliwości niezwykle aktywnej, próbującej przekazać w kolejnych aktach twórczych horyzont rzeczywistości empirycznej. (...) Kaja nawet tam, gdzie samo przedstawienie wydaje się zakorzenione w empirii, stara się pomieścić sugestie metafizyczne. Ich symbolem jest tu światło, które wyróżnia poszczególne elementy, rozświetla je, wydobywa z mroku, porządkuje, stwarza. W owych obrazach wyróżnia zwłaszcza twarze i dłonie. Twarze, ponieważ ich wejrzenia kierują uwagę odbiorcy w stronę świetlnego źródła, w stronę tego, co istnieje POZA, dłonie, ponieważ w nich właśnie kumuluje się żywa ekspresja, to one wyrażają głębię modlitewnego skupienia, czasem radość, częściej jednak rozpacz i bezradność. I takie hierarchizowanie elementów przedstawienia determinuje ich formę. Stąd też świadome deformacje postaci, wydłużenia, zbliżenia, skróty. Zabiegi techniczne tworzą określone reguły odbioru, koncentrują uwagę wokół wyróżnionych elementów, skłaniają do symbolicznej interpretacji, pomagają w odkrywaniu znaczeń, pozostawiają jednak również poczucie, że przedstawiany przez artystę świat pełen jest zagadek, niedopowiedzeń, subtelnych intuicji, których do końca zgłębić niepodobna.

                                                                                                                                                                Piotr Siemaszko

*     *      *

(…) malarstwo może stanowić „miejsce teologiczne”, uobecniające – jak w ikonie – to, co święte, lecz również ujawniające postawę samego artysty, zmagającego się z treściami natury religijnej. Wiele obrazów Kaji ma właśnie teologiczny wydźwięk, podąża wręcz ewangelicznymi śladami Chrystusa.

(…) Jego realizm pozostaje realizmem uwznioślonym, realizmem poetyckiego niedopowiedzenia. Nie chce on bowiem zatrzymywać się tylko na powierzchni kolorów, linii, kształtów. Pragnie wyjawiać własne doświadczenie więzi z Bogiem, by – już artystycznie przetworzone – mogło pobudzać i ożywiać kontemplatywne postawy u innych ludzi, aktywizować ich duchowe praktyki. Jest przekonany, że malarstwo tylko wtedy wywołuje religijnie uniesienia, kiedy ma u swych źródeł określone przeżycie powiązane z wiarą, a oddziałuje tym powszechniej i intensywniej, im jest doskonalsze artystycznie.

(…) Naturalnie, Kaja rozumie, że warunkami koniecznymi i wystarczającymi, by określony przedmiot stanowił dzieło sztuki są wartości estetyczne; niemniej jednak akcentuje jeszcze wyższy wymiar dzieła, ten mianowicie, który odsyła twórcę i odbiorcę w sfery wartości zasadniczych, zwłaszcza moralnych oraz religijnych. Z tej racji jego malarstwo – mimo łatwej do rozpoznania tematyki – nie przedstawia jednoznacznych treści, odsłania natomiast różne warianty ludzkiej rzeczywistości, jej złożoną prawdę. Odsłania jednakowoż tylko temu, kto już sam poszukuje. (…)

                                                                                                                                                               ks. Jan Sochoń