W pięćdziesiątej ósmej odsłonie "Życia w ukryciu" Galeria Autorska proponuje poezję Wojciecha Banacha i fotografie Andrzeja Mazieca.
Wojciech Banach – poezja
Wojciech Banach (ur.1953 w Bydgoszczy) – autor kilkunastu książek poetyckich. W latach 1975-1981 był członkiem Grupy Faktu Poetyckiego "Parkan", znanej z niekonwencjonalnych prezentacji literackich. Od 1990 jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Autor 17 tomów wierszy oraz trzech albumów kolekcjonerskich. W 2005 został laureatem Nagrody Artystycznej Prezydenta Bydgoszczy, a w latach 2009 i 2015 - Strzały Łuczniczki - nagrody literackiej za najlepszą bydgoską książkę ubiegłego roku. W 2016 roku nagrodzony medalem „Za Twórczy Wkład w Kulturę Chrześcijańską”. Od 2011 r. pełni funkcję prezesa zarządu Bydgoskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. [Fot. Jacek Soliński]
Planetoida
Pan jest stary i ja stara
Plac Wolności
Krzysztofowi Derdowskiemu
Recykling
Grzegorzowi Kalinowskiemu
Chorągiewka
Faszysta
(wszystkie powyższe wiersze pochodzą z książki „Strzępy i pąki” wyd. Galeria Autorska, 2017)
-----------------------------------------------------------------------
Odgrodzony, przestawiony
Twórczość poetycka Wojciecha Banacha bez wątpienia należy do ciekawszych w bydgoskim środowisku literackim. Pokoleniowo przynależący do pokolenia tzw. Nowej Prywatności, zręcznie wymyka się próbom sztywnego zaklasyfikowania go w tym czy innym nurcie, zarówno w płaszczyźnie treściowej, jak i formalnej.
Z ideałów i dążeń tego wielkiego ruchu społecznego pozostało po prostu niewiele. Życie zweryfikowało najważniejsze idee pokolenia, do którego poeta należał. Na jego oczach upadały wielkie hasła, ruchy społeczne….
… Banach, tak jak inni twórcy przynależący do Nowej Prywatności, reprezentuje poezję osobistą, skoncentrowaną na życiowych problemach jednostki wobec zbiorowości. Istotną rolę odgrywają w jego wierszach zagadnienia moralności, etyki, wartościowania. Nie można również nie zauważyć silnych związków autora z twórczością pokolenia Nowej Fali – jak słusznie zauważa Grzegorz Kociuba, powołuje się na Nową Falę, prowadzi z nią dialog/spór, jednak, jak podkreśla, ważniejsze wydaje się to, iż z powodzeniem stosuje strategie nowofalowe do demaskowania solidarnościowego kombatanctwa, a także kultury masowej oraz mechanizmów władzy, pieniądza, sukcesu. Dodać warto tu jeszcze zauważalną u Banacha, a u nowofalowców istotną tendencję do analizowania - nierzadko krytycznego - oficjalnego, państwowego czy medialnego języka, który przyczyniał się do ograniczenia społeczeństwa, nie tylko w warstwie mentalnej.
… Banach to doskonały obserwator rzeczywistości, zarówno tej lokalnej – bydgoskiej, jak i ogólnopolskiej, czy po prostu globalnej. Przygląda się życiu codziennemu, doskonale wychwytując paradoksy, zjawiska nietypowe, ciekawostki, czasem przedstawione z dodatkiem ironii czy groteski. Potrafi skupić uwagę na poszczególnej jednostce, zarówno tej wymykającej się schematom, jak i tej je powielającej. Zauważa istotną rolę przemijania w ludzkiej egzystencji i konieczność odnalezienia się – na własnych zasadach – we współczesności. Postuluje samodzielność działania i myślenia, dążenie do rozróżniania prawdziwych, moralnych oraz sztucznych, szkodliwych postaw etycznych, a także – mówiąc najprościej – racjonalizm i rozsądek.
Język wierszy z tego zbioru jest bardzo precyzyjny. Poeta dokładnie cyzeluje każdy wers, każde słowo – z drugiej jednak strony niektóre jego teksty przypominają wręcz elaboraty – długie, wielowątkowe, lecz pozornie tylko wyjęte spod kontroli. Banach pilnuje, by nie przekroczyć granicy przesytu, zbytniej wylewności, tak nielubianej przez wielu odbiorców. Doskonale wykorzystuje przerzutnie, które często decydują o odczytaniu danej frazy. Ma wielki talent do konstruowania wypowiedzi o wysokim stopniu dramaturgii….
Damian Skawiński
* * *
Banach jest twórcą o dużej wyobraźni, potrafi umiejętnie postawić nowy problem, jak i ze świeżością odczytać stary. Jest to w pewnym sensie twórca nieprzewidywalny i ciągle zaskakujący. Rozpiętość tematów pozornie zdumiewa. Raz pisze o swojej dzielnicy, innym razem o płytach winylowych znalezionych w piwnicy, koniu na biegunach, a nawet o planetoidzie. Ale te tematy to tylko preteksty potrzebne do opowiedzenia jednej, bardzo ważnej historii, którą przedstawia nam już od ponad czterdziestu lat – o tym, że na ziemi żyjemy tylko raz, że każdy dzień jest niepowtarzalny i niesie ze sobą nie tylko kolory szachownicy, ale i tęczy, oraz że człowiek jest strasznie samotny, a co jeszcze gorsze, musi stoczyć beznadziejną walkę z całym światem. Tylko w taki sposób, zgodnie zresztą z regułą opracowaną przez starożytnych, może dojść do samego siebie. W tej perspektywie bydgoski poeta jawi się też jako egzystencjalista, który w ironicznych i przewrotnych wierszach czasami bywa też nostalgiczny i refleksyjny, a coraz częściej – i chwała mu za to – metafizyczny.
Bartłomiej Siwiec
-------------------------------------------------------------------------------------
Andrzej Maziec – fotografia
Andrzej Maziec, ur. w 1948 w Bydgoszczy, zm. w 2016 w Bydgoszczy. Fotografik. Szczególne miejsce w jego twórczości zajmowała fotografia artystyczna, fotografia kreacyjna, fotografia użytkowa. Był twórcą wielu instalacji fotograficznych, był fotoreporterem – obserwatorem życia społecznego, dokumentalistą najważniejszych wydarzeń sportowych, kulturalnych i religijnych w regionie. Prowadził projekty upowszechniających sztukę – m.in. Autorską Galerię Pamięci, Galerię Podwórko, Akcję Podróż oraz uczestniczył w Akcji Lucim. Jest autorem i współautorem wielu wystaw fotograficznych, indywidualnych, zbiorowych; w Polsce i za granicą. Jego fotografie brały udział w wielu wystawach pokonkursowych; krajowych i międzynarodowych, na których otrzymywały wiele nagród. W 1985 roku został przyjęty w poczet członków rzeczywistych Okręgu Kujawsko-Pomorskiego Związku Polskich Artystów Fotografików. Pochowany został na cmentarzu parafialnym pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa na Ludwikowie w Bydgoszczy.
* * *
(…) Otwieranie drzwi i okien na przestrzał, tak by spowodować przeciąg, by przeszłość dosięgała teraźniejszości, zdaje się być zabiegiem wpisanym na stałe we wszystkie poczynania tego artysty.
Pomimo iż obszarem dociekań twórczych Andrzeja była fotografika, to jednak nie należy w tym przypadku skupiać się na poszczególnych pracach czy ich cyklach. Fotografowanie i twórcza obróbka stała się tutaj działaniem wprowadzającym w scenerię rzeczywistości, której przypisane jest znikanie i ginięcie. Fotogramy prezentowane w miejscach, gdzie powstały, tyle że w minionym okresie (bardziej lub mniej odległym), tworzą swoistego rodzaju teatr przesunięć czasu. Aktywność koncepcyjną fotografika można by określić jako wędrującą galerię, wciąż przenoszoną, która mogła nagle pojawić się tam, gdzie pamięć o miejscach i ludziach zaciera się, czy bywa zacierana, by w końcu bez śladu zniknąć. (…) Wszystkie kolejne wystawy – działania prezentowane w różnych miejscach (cmentarz, podwórko, ulica, miejsce po wyburzonym domu) odbywały się jednocześnie w Galerii Pamięci, ocalając jakiś z fragmentów ginącego świata. (…) Najistotniejszym w tej twórczości pozostaje ustawiczne odnajdywanie swojego rodowodu i związanych z nim odniesień. Cały ten proces jawi się jako kontemplacja istoty powrotów, przeszłości i pamięci.
Jacek Soliński
Miasto Andrzeja Mazieca
Przestrzenią fotograficznych poszukiwań Andrzeja Mazieca jest miasto. W jednej z rozmów przyznał, że kieruje nim rodzaj „tęsknoty za podwórkiem”, czyli przestrzenią oswojoną, w której czułby się bezpieczny. Można widzieć w tym echo mitu „wiecznego powrotu”. Jest to mechanizm pamięci przywołujący obrazy, gesty i miejsca, z których artysta tworzy prywatną mitologię.
Maziec obserwuje miasto mikroskopowo. Kadruje je z precyzją, na wydeptanych szlakach poszukuje nieznanych dotąd znaczeń, odczytuje je poprzez spotkanie ze szczegółem, pojedynczą twarzą, wprasowaną w asfalt łyżeczką, fragmentem napisu na ścianie. Nie jest typowym kronikarzem, fotoreporterem. Fotografuje to, co działa na jego emocje. Przede wszystkim są to wszelkie przejawy zanikania, odchodzenia, przeistaczania się rzeczywistości oswojonej w nową, obcą jeszcze przestrzeń. Tak było choćby z fotografowaniem bolesnego procesu metamorfozy dawnych Zakładów Graficznych w dzisiejszą galerię handlową „Drukarnia”. Temu poświęcona była także jego Autorska Galeria Pamięci, dokumentująca ubywanie tkanki miejskiej.
Ale miasto Mazieca to przede wszystkim dzieło i mieszkanie człowieka. Człowiek tę przestrzeń organizuje i dewastuje. A czasem jest po prostu zagubionym w niej dzieckiem. Społeczna funkcja fotografii ujawnia się u Mazieca w jego czułych portretach ludzi spotykanych na ulicy. Jest w nich jakiś smutek, nawet jeśli fotografowane są uśmiechnięte twarze dzieci ze Śródmieścia.
Jarosław Jakubowski