W sześćdziesiątej odsłonie "Życia  w ukryciu" Galeria Autorska proponuje poezję Andrzeja Grzyba i obrazy Leszka Goldyszewicza.

 

Andrzej Grzyb – poezja

Andrzej Grzyb (1952 – 2016) mieszkał w Czarnej Wodzie. Pisarz,  publicysta, polityk, samorządowiec, regionalista, senator VII i VIII kadencji. W okresie studiów był współtwórcą pisma studentów Uniwersytetu Gdańskiego Litteraria. Ukończył filologię polską na UG.  W latach 90. sprawował urząd burmistrza Czarnej Wody. Od 1998 do 2002 pełnił funkcję starosty powiatu starogardzkiego. W latach 2002–2007 zasiadał w sejmiku pomorskim, zajmując w nim stanowisko wiceprzewodniczącego. W latach 2007–2015 był senatorem RP. Założył wiele stowarzyszeń społeczno-kulturalnych na Kociewiu. Laureat konkursów poetyckich, m.in. Gdańskiej Wiosny Poetyckiej 1973. W roku 1974 zdobył I nagrodę w konkursie poetyckim Gdański Kandelabr. Jako poeta debiutował w 1975 r. na łamach czasopisma  Pomerania. Autor ponad 20 książek. Opublikował m.in. tomiki poezji: Skrajem lasów (1975), Pejzaż okoliczny (1979), Lustra z pamięci (1983), Zawsze (1984), Bajeczny ogród – wiersze dla dzieci (1987), Stwory (1988), Gdańskie (1991), Nieznajomej (1993), Cierpka tajemnica świata. Wiersze z lat 1975-1995 (1996), Malowane bajki (1998), Szare kamyki (1998); baśnie i opowiadania: Jak Jank ku morzu wędrował (1989), Baśnie z Kociewia (2000, 2001), Prozy małe i mniejsze (2002), nagrodzone I nagrodą w kategorii literackiej na III Targach Książki Kaszubskiej i Pomorskiej „Costerina 2002”. Otrzymał nagrodę miesięcznika Pomerania – Skra Ormuzdowa. Publikował w wielu czasopismach. W drugiej połowie lat 70. był członkiem grupy literackiej Współczesność. Należał do Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Był członkiem Związku Literatów Polskich. Został pochowany na cmentarzu w Czarnej Wodzie.

Przedwiośnie

Wieczorem. Oszroniony księżyc podniósł się znad moreny.
Dzikie gęsi zmęczone powrotem
Do gniazd na północ
Już nie lecą lecz idą
Wzdłuż drogi do Gdańska.
 
Nie ustają.Idą pokrzykując na siebie, bo najwyższy czas.
Niech się świat uśmiecha
 
 

Tajemnica radosna

       Z głębi lasu pogwizduje kos. Może
to Pan cieszy się wiosną. Może ponagla
spóźnialskich, żeby się jak należy zazie-
leniło, kwitło, mnożyło.
       Świat obleczony w słońce uśmiecha 
się.
       Raduje się jak Matka, której pod
sercem poruszyło się nowe życie.
 
 

Przemiany

         Czerwcowe popołudnie nad rzeką. Od maleńkiej wsi ku brzegowi schodzi łąka, na
której pasie się stadko gęsi.
 
         U brzegu przy piaszczystej łasze zachodzącej pod baldachim olch stoi przyprószony
siwizną mężczyzna. W wodzie baraszkuje podrostek podbijając wysoko w niebo słoneczną
piłkę.
 
         Ich odbicia w rozbitym lustrze rzeki wirują, mylą się, zamieniają. Mężczyzna,
zapominając o bagażu lat, podbija beztrosko słoneczną piłkę. Chłopiec, dziwiąc się swojej
siwiźnie, nie dostrzega, że znamię nad prawym okiem i lewym różni ich pozornie.

 

 

Spełnienie

           Ojcu
 
Zamknąć oczy pod wieczór w ogrodzie
Gdzie powieki zmęczone jak mgła cicho siądą
Na astry kwitnące i ciężkie korale przejrzałych już wiśni
 
Oddalić się wolno w snu mroczną krainę
Gdzie spraw ludzkich paciorki rozsypane jak gwiazdy
Blado świecą poranioną prawdziwą miłością
 
Oddalić się niechcący mimo że ktoś woła
Może na wieczerzę wśród radości lata
Głowę na pierś skłoniwszy pozostawić bliskich
I wszystkie biedne sprawy tego świata
 
 

Piosenka starogardzka

Dzień dogasał w zaułku Koziej
Księżyc czarodziej uczepiony ramienia latarni
Niby stróż nocny płosząc cienie
Niespiesznie rynek obchodził
 
Gwiazdy śpiewały miasta przeznaczenie
U nieba wybrzeży kochankowie klękali
A miasto niby łódź brzegiem Wierzycy
Dalej Wisłą do morza wiozło ich zapał
 
Tam stałem z prawnukiem Apollinaire’a
Płosząc koszmary muzyką wszechświata
Wino północne z wiatrem pomieszane
Ożywiało gwiazdozbiory pobladłe świtaniem

----------------------------------------------------------------

W prozie Andrzeja Grzyba ludzie i rzeczy mają swoje imiona (…), a każde z tych imion niepowtarzalną o sobie opowieść. Pisarz, zdaje się mówić autor ścieżki przez las, jest tym, kto umie tej opowieści wysłuchać, i dodawszy doń prawdę swego wewnętrznego doświadczenia, wyrazić ją, utrwalić, przekazać dalej…

                                                                        Kazimierz Nowosielski

 

(…) najbardziej czytelnym rysem charakteryzującym poezję Grzyba jest natura, będąca zarówno tłem, jak i przedmiotem jego poetyckich refleksji. Natura w wierszach z  tomu Pejzaż okoliczny, sielska, budząca ufność i zachwyt: „Patrzę/ na ten świat patrzę/ niemy”. Niemy, bo na cóż słowa komuś, kto obcuje z czystym pięknem? Kogo dobry Bóg umieścił w Raju natury? A skoro w niebie jest tak, jak i na ziemi, to w świecie tym „przemarznięci aniołowie bronują kartofliska”, a „baranki z płaskiej łąki/ skubiąc trawę do nieba się wdrapały”. To rzeczywistość niemalże baśniowa, misteryjna. Ale nie tylko taka. W piękno natury wkalkulowana jest bowiem cała „cierpka tajemnica świata” – życie i śmierć, wzniosłość i upadek.

                                                                          Krzysztof Kuczkowski

---------------------------------------------------------------------------------------------------

Leszek Goldyszewicz – obrazy

Leszek Goldyszewicz ur. w 1958 r w Bydgoszczy. Członek ZPAP. Autor kilkudziesięciu wystaw malarskich i uczestnik wielu zbiorowych w kraju i za granicą. Czasami nagradzany w konkursach, ostatnio Pierwsza Nagroda w 2017 r. w konkursie tematycznym pt. "Źródła" pod patronatem Prezydenta Miasta Bydgoszczy i Galerii Miejskiej BWA. Obrazy jego są w zasobach bydgoskiego Muzeum im. Leona Wyczółkowskiego oraz w prywatnych rękach w kraju i poza nim. Jest współzałożycielem zespołu WED VUH, gdzie gra na gitarze, pisze teksty i śpiewa. W roku 2015 wydano płytę "Na przełęczy Borgo". W 2015 roku miał w Pałacu w Ostromecku wystawę retrospektywną obejmującą prace z lat 80-tych, aż do współczesnych. Nadal maluje. [Fot. Jacek Soliński]

 

Leszek Goldyszewicz często wraca do swoich starszych obrazów. Poprawia je i zmienia. Warstwy farb na płótnie świadczą o kolejnych wcieleniach aktu twórczego, jakby umysł artysty wciąż przechodził metamorfozy świadomości. Ponowna praca przy kompozycjach już „skończonych” dowodzi, że formę wciąż można doskonalić. Potrzeba zmian staje się metodą nieustannego poszukiwania. Autor mieszając konwencje stylistyczne chce złamać powagę i wprowadzić element beztroskiej gry. Można to nazwać groteskowym sentymentalizmem albo poetycką zabawą, ale w efekcie staje się osobistym opisem świata, autorskim aneksem do rzeczywistości. (...)

Jest w tych dokonaniach energetyczny potencjał i prostota wyrazu. Malarz unika patosu i powagi. Bardziej polega na intuicji i emocjonalności niż na chłodnej racjonalnej kalkulacji. Środki malarskiego przekazu skupione są głównie na ekspresji wyrazu – nieodzownym elemencie tej twórczości. (...)

Nasza współczesność wciąż potrzebuje nowych odniesień i symboli. Goldyszewicz często inspiruje się mitami. Mitologizuje rzeczywistość poszerzając w ten sposób możliwości interpretacyjne swoich obrazów. Archetypiczne opowieści zostają zapisane w formie znaków. „Sceny” z malarskiego alfabetu Goldyszewicza układają się w całość. Obrazy połączone wątkiem tajemnicy wprowadzają widza w dziwną opowieść, zbudowaną jakby z rozwarstwienia jaźni – łagodną, wolną od koszmarów. Znaki i postacie układają się w czytelne „zdania”, tworząc jednocześnie kompozycje afiguratywne. Plamy koloru mieszają się z rysunkiem. Tło zlewa się z ludźmi, zwierzęta z przedmiotami. Rysunek bywa to wyraźny, wielokrotnie powtórzony, to znów zamazany, poruszony. Obrazy coś skupiają, coś rozpraszają, figuracja przemienia się w abstrakcję, świadomość dotyka podświadomości.

                                                                                                                        Jacek Soliński

 

W całej rozciągłości swoich twórczych analiz Leszek Goldyszewicz zdaje się szukać powrotu do źródeł początków sztuki, do religii i magii. Przechodząc od form ujmowanych realistycznie do kompozycji sięgających rodowodem surrealizmu. Z biegiem czasu zaczyna interesować się prostymi znakami. Znajduje w nich nowy potencjał. Odwołując się do najstarszych śladów ludzkiej kultury, korzysta z ich tajemnic i sił oddziaływania. Twórcza energia prowadzi teraz ku penetracji dziecięcej spontaniczności i przewartościowania dotychczasowej budowy obrazu. Ten ostatni, najnowszy rozdział dokonań malarskich wydaje się być najciekawszy. Niektóre z obrazów, jakby wbrew sugestii tytułów, wciągają w metafizyczną przestrzeń. Poczucie to bywa przelotne i nie zupełnie oczywiste. Leszek nie sięga do wielkich, patetycznych tematów. Wybiera to co banalne, powszednie i niezauważalne w realiach codzienności. Być może chce uwolnić się od jakichkolwiek obciążeń i sugestii. Tym niewiele znaczącym elementom rzeczywistości nadaje nowe znaczenia. Spójność użytych środków sprawia, że w jakiś niejasny sposób to, co zewnętrzne traci swe naturalne granice.

                                                                                                                                Jan Kaja