W sześćdziesiątej pierwszej odsłonie "Życia w ukryciu" Galeria Autorska proponuje poezję Hanny Kacewicz-Sygidus i fotografie Jakuba Kaji.
Hanna Kacewicz-Sygidus – poezja
Hanna Kacewicz-Sygidus ur. w 1955 roku w Łodzi. Ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Łódzkim. Od 1980 roku związana z Poznaniem. W latach 90. dziennikarka lokalnej prasy. Od 1998 roku bibliotekarka w jednej z filii Biblioteki Raczyńskich (obecnie na emeryturze). Debiutowała w 1975 roku w łódzkich „Odgłosach”. Wielokrotnie nagradzana w ogólnopolskich konkursach poetyckich. W 1987 roku ukazał się jej debiutancki tomik poezji „Ostry dyżur ciszy”. Publikowała wiersze w takich czasopismach, jak m.in.: „Radar”, „Nurt”, „Czas Kultury”, „Fakty”, „Poezja”, „Okolice”, „Integracje”, „Miesięcznik Literacki” i w almanachach: „Którzy pamiętali słońce” (Poznań, 1981), „Przedpole” (Poznań, 1986) oraz w „Almanachu jednego wiersza (tekstu) grupy CENTAURO (Łódź, 1990).
Ściana
Obiad z Vermeerem
Marzenia
Nigdy wcześniej
Trydencka jesień
Na chwilę przed świtem
* * *
Wieczór autorski
Poetka na ostrym dyżurze
Kiedy ukazała się poprzednia odsłona „Życia w ukryciu” z wierszami Hanny Kacewicz – Sygidus, zaraz odezwały się głosy: skąd taką dobrą poetkę wydobyliście na dzienne światło, z jakich podziemi niepamięci? Internet nic prawie nie podpowiadał, co w czasach dzisiejszych niektórych czyni bezradnymi. Ale są jeszcze inni, co mieli to szczęście, że długo żyją i pamiętali debiut książkowy Hanny Kacewicz – Sygidus „Ostry dyżur ciszy”, Wyd. Łódzkie 1987, pojawiające się to nazwisko na łamach literackiej prasy, wśród zwycięzców rozmaitych i wcale niepoślednich konkursów: „Piastowskiego Lata Poezji”, „Listopada Poetyckiego”, „Warszawskiej Jesieni”, czy też „Ogólnopolskiego Festiwalu Poezji ( Łódź 1985), gdzie nagrodą było właśnie wydanie debiutanckiego tomiku. Z tego co wiem, o włos nie przypadł autorce laur w konkursie K. Iłłakiewiczówny na najlepszy debiut roku, bo jak wieść gminna niesie, w mieszczańskim Poznaniu nie było dostępu do książek wydanych w dalekiej Łodzi. Wygrała wtedy Iwona Pokora tomikiem „Dla ciebie otwarte drzwi”, Iskry 1987 i następnie zamilkła poetycko podzielając los podobny H. Kacewicz – Sygidus. Bo ta jeszcze wydrukowała świetne wiersze na łamach „Czasu Kultury”, na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, później zajęła się dziennikarstwem kulturalnym, potem pracą w bibliotece i też zgasła. Nieżyczliwy Poznań nie hołubił nigdy swoich poetów i poetek. Przygotowany do wydania tom wierszy pozostał w szufladzie. Ale z nauki chrześcijańskiej wiemy przecież, że kto wierzy, żyć będzie i z martwych wstanie. I tak jest też w przypadku H. Kacewicz – Sygidus. Blok wierszy w „Toposie” 5/6 2020, pierwsza odsłona „Życia w ukryciu”, dalsze spodziewane publikacje i zbliżające się wydanie drugiego, po latach przerwy, tomu wierszy, to tegoż powrotu zapowiedzi. W oczekiwaniu na ich pełne zaistnienie, warto przybliżyć problematykę wierszy H. Kacewicz – Sygidus. Będzie to jakby spóźniona recenzja jej debiutu, której wtedy - znający autorkę ze środowiska młodoliterackiego, różnych spotkań, czy występowania razem na łamach pisma „Tytuł”- nie napisałem i już nie wiem dlaczego. „Gotowa do skoku pantera” - jak zatytułował swoje omówienie jej debiutu jeden z krytyków, mogłoby sugerować jakąś drapieżność tych wierszy, ale to była raczej zachłanność na smak życia, bo były to w dużej mierze wiersze szpitalne, co i tytuł tomiku jakby sugeruje. To szpitale nocą pełnią ostry dyżur i jeśli noc bywa ciszą, to rozdzierana jest sygnałami karetek zwożących tych, których życie stanęło na krawędzi. To spiętrzenie słów o ostrym dyżurze i ciszy, buduje napięcie, a jedyna dedykacja w tomiku dotyczy lekarza. W wierszach o tej ciszy wiele: „ …trwa cisza” (str.11), „… a strach ciszą uderzał do głowy” (str.12), „Myśli coraz częściej/ polują na ciszę” (str.15), „…białym kosturkiem ciszy” (str.18), „…odjęto od ust ciszę” (str.20), „ …z transfuzji ciszy” (str.34), „Po wszystkim jest cisza” (str.35), „…usłyszałeś ciszę” (str.36). To tylko cytacje z pierwszej części tomiku. Widać, że poetka konsekwentnie nasycała swoje wiersze metaforyką związaną ze słowem cisza. Było też wokół tego budowanie wierszy o milczeniu, mówieniu, krzyku, o rozmowie. W części drugiej do głosu dochodzi codzienność, wiersze domowe, o narodzonym synku, które łagodzą tamte ostre tony. To uspokojenie, którymi są te chwile obecności.
Rozpoczyna tomik jednak wiersz „List”, zaproszenie do miłości:
A zarazem to zaproszenie wystosowane do czytelnika, kończy się jakby zapowiedzią tych następnych wierszy szpitalnych, zapowiedzią bo:
Ostrząc sobie apetyt na dalszy ciąg, na lekturę nowych wierszy Hanny Kacewicz – Sygidus, oczekiwać będziemy na jej zapowiadany tomik jako kolejne uzupełnienie „generacji źle obecnej”, jak nazwał ją krytyk Wojciech Kudyba, urodzonych w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, określanych na starcie jako „Nowe Roczniki”, ciągle jeszcze uzupełnianej nowymi odkryciami, jak tom „Pan Amo prosi o głos” Marka Rapnickiego, jak tych którzy jeszcze ujawnią się niebawem.
Krzysztof Grzechowiak
--------------------------------------------------------------------------------
Jakub Kaja – fotografia
Jakub Kaja urodzony 1.05.1982 w Bydgoszczy. Absolwent Akademii Krakowskiej na Wydziale Malarstwa o specjalności grafika użytkowa oraz Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku na Wydziale Grafiki o specjalności fotografia. Pasjonat fotografii ulicznej, plakatu, grafiki i designu. Z zamiłowania podróżnik i sportowiec. Na co dzień szczęśliwy mąż i tata. Zdobywca 1 miejsca oraz specjalnego wyróżnienia w ogólnopolskim konkursie na plakat z okazji 90-lecia Banku PKO BP. Uczestnik wystawy konkursowej 23 Międzynarodowego Biennale Plakatu w Wilanowie, 26 MBP w Warszawie oraz IV Biennale Plakatu Społeczno-Politycznego w Oświęcimiu. Laureat 1 nagrody w ogólnopolskim konkursie na plakat z okazji 100-lecia Odzyskania Niepodległości przez Polskę.
* * *
Fotografie Jakuba Kaji stanowią wyraz fascynacji światem natury i jednocześnie światem aglomeracji miejskiej. Rezultatem tej dwubiegunowej postawy są staranie przemyślane fotogramy, w których człowiek i jego otoczenie stają się jednością. Umiejętność dostrzeżenia urody otaczającego nas krajobrazu i wędrujących w nim ludzi wymaga szczególnej wrażliwości. Wnikliwy obserwator w pozornie „zwyczajnym” pejzażu, miejscu naszych codziennych przechadzek, może odnaleźć niezwykłą feerię barw i kształtów, spoglądając z uwagą, może stać się świadkiem sytuacji, wartych zapamiętania. Zdarzenia sfotografowane z reporterskim zacięciem zyskuję nowy kontekst. Jakie miejsce zajmuje tam człowiek? Czy jest tylko przechodniem wpisanym w otoczenie? Czy może w tych ujęciach kryje się treść o wiele ważniejsza? Autor zdjęć pozostaje bezstronnym obserwatorem, jakby celowo milczał sugerując tylko, że warto na chwilę zatrzymać się, popatrzeć i pomyśleć. Odnalezienie intrygującej treści w prezentowanych ujęciach jest twórcze, jeżeli zmierza ku nowemu spojrzeniu. W ten sposób spontaniczne doświadczenie natury prowadzi do oczywistej refleksji: to, co pozornie znane w dużym stopniu zależy od tego, kto patrzy i fotografuje. Jakub, eksponując wybrane fragmenty – „detale” rzeczywistości, stara się odnaleźć i zapisać to, co wydaje się być znaczące – ma istotny przekaz. Artysta, wrażliwy na ukryte piękno (nie zawsze oczywiste), traktuje świat jako księgę pełną ukrytych symboli, próbując dostrzec w nim jakości metafizyczne. Poszukując wartości duchowych, wyraża swój podziw dla tego, co „najzwyklejsze”. Konfrontując nas z miejską powszedniością, skłania do refleksji nad własnym miejscem w otaczającym świecie. Fotografie Jakuba Kaji otwierają inną perspektywę oglądu tego, co dotychczas wydawało się nam na pozór bliskie i znajome. Pozwalają spojrzeć inaczej, trochę z dystansu, na świat ludzkich trosk, ujawniając wagę oraz wartość rzeczy i zjawisk, na co dzień często niedostrzeganych.
Mateusz Soliński