W sześćdziesiątej ósmej odsłonie "Życia w ukryciu" Galeria Autorska proponuje poezję Joanny Gładykowskiej i obrazy Ireny Kużdowicz.
Joanna Gładykowska – poezja
Joanna Gładykowska, ur. w Bydgoszczy w 1986 r. i na stałe z nią związana. Nauczycielka języka polskiego i dziennikarstwa, animatorka teatralna, członkini Grupy Literackiej Et Cetera (aktualnie nieco mniej aktywnej). Autorka książek Halo, poezja (2006), Prosto z moich oczu (2017) oraz współautorka antologii The Best Off, Wykop z miasta, Patologos, Nasze Niepodległości i innych. Swego czasu publikowała w kilku czasopismach literackich i artystycznych, m.in. Akant, Cogito, Helikopter, Filo-sofija, Poezja dzisiaj.
* * *
* * *
Dziewczyna przy oknie
Za-pędy
Retardacja
Mógł mnie mieć.
Calutką.
Jak Pan Bóg, który stworzył i pokręcił
dwa razy
palcami, wąsem, wskazówką.
Byłam dla niego i śmiałam się z nim. Ja i moje szalone
elan vital. Byłam dźwięczna jak on
i wszystkie kieliszki w restauracji,
wszystkie komórki i spięte kluczyki, pobrzmiewające w neurotycznym pośpiechu
kochanków,
otwierających wspólne drzwi.
Niestety, tego dnia nic nie zdawało się proste.
A Chronos w kapeluszu
rzuciwszy tabakierką
wypuścił dym i odszedł
mordując nas przed przerwą
Tamara w zielonym
tworząc oś należną sobie, symetrii i pięknu
mówisz chociaż dotknąć ciebie zawsze było jakby
zderzyć myśli spazmatyczne na ulicach lęku
mknęło do mnie jak Tamara w zielonym Bugatti
nie prosiłeś odwróć szyję kochana inaczej
na tej pętli szal cię ściśnie
i zdusi od napięć
zrozumiałam twą zmienność stałości, lecz na nic
koło życia wstrzymane jak taśma na szali
agonalny szalik)
* * *
---------------------------------------
* * *
„W liryce Joanny znajdziemy odwagę nie tylko do zakazanych rejonów własnej wyobraźni, ale też do przedstawienia wyników. Nie jest tak, że nie obawiamy się własnych pragnień i nie unikamy przyznawania się do snów. Język poezji pozwala wydobyć sny i pragnienia, nadać im wymiar rzeczywisty, na tyle, że staje się własnością czytelników.”
Ludwik Janion, Cogito Nr 10/2017
Joanna Gładykowska posiada dar obserwacji – to co ważne czerpie z codzienności. Na jej poetycki świat składają się też różnego rodzaju błyski, wrażenia, przeczucia. Gładykowska zadziwia spostrzegawczością. Nic w tym co pisze nie jest sztucznie wykoncypowane, a raczej ma swe źródło w intuicji, jest darem codziennego zmagania się z rzeczywistością. Jej poezja jest zadziwiająco świeżym głosem, ciekawą grą z czytelnikiem, który co rusz jest przez nią zaskakiwany.
Bartłomiej Siwiec
Wiersze Joanny Gładykowskiej, zamieszczone w książce pt. „Prosto z moich oczu” są niejednoznaczne w interpretacji, co stanowi o ich niewątpliwym walorze. Wymagają one od czytelnika pełnego skupienia oraz bogatej wyobraźni i wiedzy. Wiele tu odniesień do filozofów, do świata starożytnych mitologii i in. Bohaterką utworów jest kobieta, jej skomplikowana i pełna sprzeczności natura. A źródło jej siły upatruje poetka w nieokiełznanej i drapieżnej zmysłowości.
Cenię twórczość Gładykowskiej za malarskość, ujawniającą się nie tylko w kontekście dzieł, np. Tamary Łempickiej, lecz także w plastycznych opisach przeżyć bohaterki wierszy, zaskakująco skojarzonych z krajobrazami. To poezja wrażeniowa, skupiona na chwili. Jednocześnie to poezja konfesyjna, analizująca myśli i doznania, głębię i moc ich istnienia. Autorka często stylizuje monolog liryczny na wzór strumienia świadomości albo bawi się słowem, na modłę awangardzistów zmienia konstrukcję wersową, tym sposobem wydobywa różne znaczenia wyrazów. Gładykowska, stosując te i inne zabiegi artystyczne, zdumiewa czytelnika sprawnością językową.
Małgorzata Grajewska
Cichym bohaterem uderzających dojrzałością wierszy Joanny Gładykowskiej jest czas – jego nieuchronny i bezwzględny upływ. Mimo młodego wieku poetki emanuje jednakowoż z tych tekstów swoista spolegliwość, mądra zgoda na taki stan rzeczy. Poprzez wpisaną w nie kobiecość, z całą właściwą jej delikatnością i emocjonalnością, autorka konstruuje zmyślnie i rozpoznawalnie przestrzeń dla pełnej uważności refleksji o życiu, miłości i śmierci, o dookolnym świecie, który bynajmniej nie jest w tym oglądzie rzeczywistością opresyjną.
Myślę, że warto kibicować Joannie Gładykowskiej i bacznie przyglądać się jej twórczej drodze, by niczego nie przegapić i nie dopuścić do tego, aby ten interesujący głos przepadł niesprawiedliwie w odmętach poetyckiej tandety.
Maciej Krzyżan
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Irena Kużdowicz – obrazy
Irena Kużdowicz, z domu Jagielska, ur. 24 V 1917 roku w Niżnym Udińsku k. Irkucka na Syberii, zm.2 V 2000 roku w Bydgoszczy. Rodzina artystki mieszkała na Syberii od czasu zesłania ojca, Wiktora Jagielskiego, za działalność patriotyczną. W latach dwudziestych rodzina Jagielskich wróciła do Polski. W 1930 roku Irena ukończyła Gimnazjum Żeńskie w Bydgoszczy. W 1937 roku rozpoczęła studia w Wyższej Szkole Handlowej w Poznaniu i kontynuowała je do wybuchu II Wojny Światowej. Podczas okupacji niemieckiej, w 1941 roku wyszła za mąż za Alfonsa Kużdowicza. W latach 1941-1943 studiowała w Prywatnej Szkole Malarstwa i Rysunku J. Miłosiowej w Lublinie. W 1944 roku przyszła na świat jej córka Liliana. Po zakończeniu wojny wróciła z mężem i córką do Bydgoszczy. W 1946 roku została przyjęta na drugi rok studiów Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dyplom z zakresu malarstwa uzyskała w 1950 roku w pracowni profesora Tymona Niesiołowskiego. Od czasu ukończenia studiów zajmowała się malarstwem i aktywnie uczestniczyła w życiu artystycznym środowiska bydgoskiego. Należała do Związku Polskich Artystów Plastyków. Mąż artystki był pracownikiem naukowym zatrudnionym w Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Bydgoszczy. Państwo Kużdowiczowie mieszkali na terenie Instytutu, w otoczeniu zieleni, gdzie artystka miała również swoją pracownię. W latach 50. uczyła w ognisku plastycznym przy Państwowym Liceum Technik Plastycznych w Bydgoszczy. W latach 1955-1972 prowadziła zespoły plastyczne dla dzieci i młodzieży przy Wojewódzkim Domu Kultury w Bydgoszczy. Na przełomie lat 60. i 70. była przewodniczącą sekcji malarskiej Okręgu Bydgoskiego ZPAP. Jej prace malarskie znajdują się w zbiorach: Ministerstwa Kultury i Sztuki w Warszawie, Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy, Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy, Muzeum Okręgowego w Toruniu, Muzeum w Grudziądzu, galerii szkolnych, a także kolekcji prywatnych w kraju oraz zagranicą: we Francji, USA, Niemczech i Szwajcarii. W 2004 roku nakładem Galerii Autorskiej Jana Kaji i Jacka Solińskiego został wydany jej album monograficzny pt. „Pora życia”.
Podążając za światłem
Jakie znaczenie ma dziś postawa twórcza wierna swoim założeniom przez 50 lat aktywności? Przyglądając się temu zjawisku z perspektywy rozedrganej współczesności należy je określić jako czas konsekwentnego rozwoju. Działalność artystyczna jest zawsze skierowana na zewnątrz, nawet jeżeli przyjmuje charakter introwertyczny. Uczciwość względem wewnętrznego przesłania jakie nosimy w sobie, można nawet powiedzieć w jakie zostaliśmy wyposażeni, staje się wczytywaniem samego siebie. Twórczość jest szczególnym rodzajem odkrywania siebie, bo dzieje się to przez artystyczną kreację.
Wieloletnia determinacja, z jaką rozwijała swoje malarskie powołanie Irena Kużdowicz, pozwala jej dorobek ująć jako jednolitą całość, w której poszczególne etapy, coraz precyzyjniej, określały wybrany kierunek. Rodowód artystyczny wywodzący się z pracowni prof. Tymona Niesiołowskiego, wczesne fascynacje obrazami Georgesa Rouault oraz malarstwo kapistów, zarysowały związki i powinowactwa artystki, które z upływem czasu pozwoliły wykształcić własny sposób widzenia i przedstawiania świata. W jednym z wcześniejszych okresów twórczości obrazy Kużdowiczowej przypominają precyzyjną konstrukcję witraży. Pogrubiony kontur określał porządek całości kompozycji. Fakturalnie położony kolor stwarzał wrażenie matowych szybek, które do ciemnego pomieszczenia przepuszczają światło z drugiej strony obrazu czy też z innej rzeczywistości będącej samym światłem. Z upływem czasu ciemne witrażowe obrysowania zniknęły na korzyść wewnętrznego światła emanującego teraz coraz mocniej z drugiej strony "okna". Z pewnością doświadczenia polskiego postimpresjoniizmu miały znaczący wpływ w kształtowaniu osobowości twórczej tej artystki. Niewątpliwie jednak pozwoliło to na odnalezienie wysublimowanej poświaty, wynikającej z indywidualnego zrozumienia światła.
Malarska poetyka Ireny Kużdowicz stała się rozpoznawalna dzięki stopniowo rozwijanej stylizacji natury. Doprowadziło to do wypracowania własnego stylu. Charakterystyczny rysunek wysmuklający proporcje nadał wyraz, w którym kierunek wertykalny nasuwa metafizyczne odniesienia. Zarysowaną bryłowatość portretowanych postaci lekko rozpraszają plamiste skupiska mgiełek bądź też ślady zamaszystych ruchów pędzla. Towarzyszy temu klimat falującej miękkości, którego doświadczamy patrząc w świetle słońca przymrużonymi oczami. Wszechobecna staje się w tym malarstwie aura wiosennego powiewu, delikatna jak przy rozwiewaniu dmuchawca. Czynność ta zdaje się tu określać zwiewność, przelotność i przemijalność. Równocześnie ta przejściowość jest uchwyceniem czasu w jakimś momencie. Utrwalenie chwili w tych obrazach czyni ją niezwykłą, wyjątkową i tajemniczą, pełną uniesień i nieznanych doznań. Ta chwila nieustannie przemijając nieustannie też trwa, jakby przeniesiona poza rzeczywistość czasu, wierna swemu przesłaniu, by przekazywać treść rozleglejszą niż uczucie zwyczajnej pewności. Intuicja staje się rodzajem poznania i wtajemniczenia. Ten rodzaj wrażliwości, tak bliski kobiecej naturze, stanowi w tym malarstwie kontekst duchowego odniesienia. Owa kobiecość znajdująca swój wyraz w delikatności i subtelności barw, tworzy świat o rzadko spotykanej łagodności jakby przeniesiony z sennych marzeń dorastającej dziewczyny. Najczęściej pojawia się w tych pracach postać młodej kobiety, która w swym zamyśleniu zdaje się rozpoznawać samą siebie.
Portret, pół akt czy cała postać wpisana w ukwiecone tło albo przemykająca przez ogrodową krainę baśni, najpełniej oddają subtelność emocjonalną tej twórczości. Niezależnie czy dziewczyny z płócien Kużdowiczowej pochodzą ze świata wyobraźni, czy są portretami konkretnych osób, to w obu tych przypadkach stają się w efekcie psychologicznymi autoportretami stanów artystki. Dalszy czy bliższy kontekst odniesień sprawia, że podmiot liryczny jest rozpoznawalny jako zmieniające się oświetlenie, zawsze jednak skierowane ku temu samemu wnętrzu. Czas dzięki poezji może stawać się wiecznie ożywioną teraźniejszością. W wypadku tego malarstwa „zawieszenie w czasie" staje się ukojeniem. Wykreowana dramaturgia poetyckiego świata stwarza odczucie niewinnego wzruszenia podobnego do wspomnień z dzieciństwa.
Dominująca w obrazach dziewczęca kobiecość określa swoisty kanon piękna. Subtelność tego malarstwa wywołuje nastrój, w którym istnieje niezmiennie stała pora życia, uwolniona od procesu starzenia. Przemijanie jest drogą ludzkiego losu, ale jego nieuchronność w tych obrazach znajduje inny wyraz. Jest poza prozaiczną codziennością. Rozświetlenie od wewnątrz zdaje się wskazywać na ważniejsze, głębsze przesłanie niż tylko to dotyczące ziemskiego kresu naszej wędrówki. Twórczość ta w szczególny sposób wypełniona jest światłem. Tym światłem, które pozwala rozkwitać kwiatom, i tym światłem, które – przenikając coraz głębiej do ludzkiego wnętrza – pomaga odkrywać radość i sens istnienia. Nie oznacza to, że melancholia i smutek są stanami uczuć nieobecnymi w tej twórczości, ale ich natężenia i ukierunkowanie ma aspekt pozytywny, wtapiający się, współtworzący obraz ludzkiej egzystencji, tak by pełne rozpoznanie mogło w całym bogactwie i różnorodności określać prawdę. Tę prawdę, która poprzez sztukę Ireny Kużdowicz ogarnia nas, oczarowując kobiecą delikatnością i jednocześnie pogłębionym świetlistym skupieniem.
Jacek Soliński