W siedemdziesiątej pierwszej odsłonie "Życia w ukryciu" Galeria Autorska proponuje poezję Wojciecha Banacha i linoryty Jacka Solińskiego.
Wojciech Banach – poezja
Wojciech Banach urodzony 31 sierpnia 1953 w Bydgoszczy - poeta. Ukończył Wydział Elektrotechniki na Akademii Techniczno-Rolniczej (obecnie Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy). Od 1978 do 2018 roku pracował jako specjalista konstruktor w Famor SA w Bydgoszczy. W latach 1994-2001 był zatrudniony także w bydgoskim salonie DESA.
Jako poeta debiutował na łamach miejscowego czasopisma społeczno-kulturalnego "Fakty" (1976). W latach 1975–1978 był członkiem Grupy Faktu Poetyckiego "PARKAN", znanej z niekonwencjonalnych prezentacji poetyckich i Koła Młodych ZLP, od 1990 jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Jest autorem 20 tomów poezji i 3 albumów kolekcjonerskich zrealizowanych w oparciu o własną kolekcję starych pocztówek. Na podstawie jego wierszy i obrazów artysty plastyka Jerzego Puciaty, ukazał się, wydany przez „Margrafsen”, kalendarz bydgoski na rok 2004. Jest autorem wiersza „Miotając się”, który przez kilka lat widniał na ścianie szczytowej domu przy ul. Przyrzecze w Bydgoszczy (do czasu zburzenia budynku). W plebiscycie bydgoskiej redakcji „Gazety wyborczej” został wybrany Artystą Roku 2002 w dziedzinie literatury, a w latach 2009 i 2015 – Strzały Łuczniczki - nagrody literackiej Prezydenta Miasta za najlepszą bydgoską książkę (Odgrodzony przez przypadki oraz Czas przestawienia). W 2007 roku został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, w 2011 r. Medalem Solidarności Zasłużony dla Regionu Bydgoskiego, a w 2016 roku został uhonorowany medalem – statuetką "Za twórczy wkład w kulturę chrześcijańską". W 2019 roku otrzymał Brązowy Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Od 2011 r. pełni funkcję prezesa zarządu Bydgoskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. [Fot. Dariusz Nowacki]
Początek bajki
Pocieszenie
Ustawa
Jak Polak z Polakiem
Pomniki
(wszystkie powyższe wiersze pochodzą z książki „Śmierciochron”, wyd. Galeria Autorska, 2017)
………………………………………………………………
„Bilans pór przejściowych”
…Poetę interesuje również szeroko rozumiana współczesność. Rozterki duchowe, rozważania moralne nie przesłaniają mu widoku na dzisiejszość. Jest obserwatorem społecznych debat, recenzentem publicznych sporów. Nie stroni od bieżącej polityki. Tę ostatnią komentuje w typowy dla siebie sposób - z przymrużeniem oka, ironicznie, często odnajdując ją w krainie absurdu / "Ustawa"/. Jeśli jest orędownikiem zmian, nowych trendów, zjednoczeniowych wizji, to tylko tych zdroworozsądkowych, zakorzenionych w logice /"Poprawność"/. Dowcipnie opisuje nasze upodobanie do wielkomiejskiego blichtru /"Neon"/, bawi go wirtualny świat statystyk /"Prawdopodobnie i statystycznie"/. Celnie obnaża pretensjonalność reklam /"Jak w reklamie"/. Jest jednak śmiertelnie poważny, kiedy dostrzega w medialnym tyglu dowody ludzkiego zezwierzęcenia. Nasze zamiłowanie do krwi, zemsty i mordu. Mam na myśli wiersz "Kolorowy sen". To świetna robota. Jedna z lepszych w tej książce. Przytoczę fragment:
W poezji Wojciecha Banacha nie ma miejsca na przypadek. Jest pomysł, konsekwentna realizacja, stylistyczny umiar. Autor wie, że cechą dobrej poezji jest jasny komunikat. Tą lekcję odrobił na piątkę. "Śmierciochron" ma jeszcze jedną, rzadko zaletę - nie tylko opisuje świat, również go uzupełnia. Czyni go bogatszym, pełniejszym, bardziej ludzkim. A to, przynajmniej dla mnie, bardzo istotne. Nie sposób pomylić wierszy tego autora z pracami innych poetów. Pozostaje zatem czekać na kolejne publikacje sygnowane powyższym nazwiskiem.
Ludwik Filip Czech
* * *
…Na wieczór autorski Banacha mogę z czystym sumieniem, a nie z poczuciem, że może kogoś wprowadzam w błąd – zaprosić wszystkich miłośników poezji „niepoetycznej”, poezji męskiej i szukającej inspiracji w konkrecie; pozbawionej zbędnej ornamentyki, pustosłowia.
Czytając wiersze Banach nieodmiennie mam wrażenie, że ten poeta dokładnie wie, co chce powiedzieć, że niepewność i wahanie, co prawda poprzedzają napisanie wiersza, ale jeśli już wiersz jest przekazywany czytelnikom, to jest informacją klarowną i jasną. Wyraża się w tym pewnie także szacunek dla czytelnika, którego nie zasypuje się półproduktami.
Tym bardziej przejmujące są najlepsze wiersze Banacha, że obawy, tajemnice istnienia udaje mu się zlokalizować w często bardzo pospolitych przejawach życia. I osiąga to poeta dzięki pieczołowitemu traktowaniu słowa.
Jeśli poezja jest sztuką tego, co w danym wierszu musi być powiedziane i jest konieczne, to Banach na pewno jest poetą znamienitym. On w wierszach mówi to, co musi być powiedziane. I ani słowa więcej. Amen.
Krzysztof Derdowski (2015 r.)
-------------------------------------------------------------------------------------
Jacek Soliński – linoryty
Jacek Soliński ur. 1957 r. w Bydgoszczy. Grafik, malarz, publicysta, fotograf, wydawca. Od 1979 roku prowadzi, wspólnie z Janem Kają, Galerię Autorską w Bydgoszczy oraz wydawnictwo. [Fot. Jan Kaja]
Codzienne przebudzenia, czyli sztuka przemijania
Z upływem lat coraz podejrzliwiej przyglądam się tzw. „duchowi postępu”. Idee przenikające do świata kultury często wydają mi się problematyczne. Staram się, by ewangeliczne „tak” – „nie” chroniło mnie przed relatywistycznymi pułapkami. Z pełną świadomością omijam to wszystko, co w epoce postmodernizmu, w imię rozwoju, uzurpuje sobie prawo do „nowych racji”. Zasada, która głosi: ”Poznacie ich po ich owocach” okazuje się niezawodna. W tej optyce cierpliwość wyostrza widzenie.
Wszystko znajduje się w ruchu, rzeczywistość nieustannie się przeobraża. Podobnie jest z każdym z nas. Codziennie po przebudzeniu, w jakimś sensie, „stajemy się” od nowa. Co jakiś czas wnikliwie przyglądamy się sobie analizując czy coś jest ważne, czy też nieistotne? Dlatego często wracam do pytania: jaki sens ma dziś zajmowanie się czymś, co nie przystaje do tej epoki, czyli grafiką warsztatową? Stało się to moim podstawowym zajęciem, więc kolejne wypowiedzi mobilizują mnie do konfrontacji z teraźniejszością. Niejako wybudzają z letargu przyzwyczajeń stając się obroną tego, co jest mi bliskie. Najprościej byłoby odpowiedzieć, że w ten sposób, spisując raport o swoim przemijaniu, szukam stałości. Ale to chyba wyjaśnienie zbyt ogólnikowe. Zawsze chodzi o to, co jest „teraz”, w tej chwili, o aktualne przeżycie, które się w tej konfiguracji nie powtórzy. Dlatego piszę przypisy do kolejnych wystaw, czyli „mosty ze słów”, by iść dalej.
Kto mówi „wszystko”, nie wyklucza niczego. Zagadkowo brzmiące zdanie karmelity bosego Ojca Otta od Aniołów stało się dla mnie cennym drogowskazem. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć czym dzisiaj jest skupienie? Trzeba by stanąć na progu życia, które stanowi uwieńczenie „wszystkiego” i zatrzymać się w czasie. Oczywiście istnieją różne rodzaje skupienia, ale tu chodzi o kierunek podstawowy, o stan wnikliwej relacji siebie wobec świata. Aby tego doświadczyć potrzebny jest dobroczynny wpływ stanu zawieszenia. Bezczynność, bezruch, wycofanie, oddalenie. Wyzwolenie od aktywności niepotrzebnej, hałaśliwej i w efekcie szkodliwej. Konieczny jest dystans do świata przeciążonego przekazem medialnym. Bierność wobec czegoś, co nie zasługuje na odpowiedź staje się najlepszą odpowiedzią. Dzięki temu „bezczynność” i „milczenie” okazują się twórcze, w nich można dokonać odkrycia.
Mówiąc w najszerszym znaczeniu: „wszystko”, otwieramy się na to, co niewyobrażalne. Może zawierać się w tym słowie: Bóg i nicość a może Tajemnica albo absurd. Każdy w tym rozeznaniu pozostaje sam. W ten sposób konfrontujemy siebie z otoczeniem – ogarniamy je w takim zakresie, na jaki nas stać.
Uprawiam swoje rytownicze rzemiosło z niezłomną nadzieją, że ta podróż dokądś mnie doprowadzi. Dokąd? Tu nie chodzi o miejsce, raczej o wnikliwe wpatrywanie się w świat i rozpoznanie tego, co istotne. W tym poszukiwaniu ważna pozostaje duchowa otwartość, by w powszedniości nie zgubić znaczenia słów z Ewangelii św. Mateusza: a oto tu jest coś więcej.
Jacek Soliński