Czwarta debata strategiczna nad aktualizacją Strategii Rozwoju Bydgoszczy do 2030 roku miała być poświęcona gospodarce i szkolnictwu wyższemu. O gospodarce niewiele zostało powiedziane, natomiast o wizji szkolnictwa wyższego za 13 lat dość dużo.
Każde spotkanie konsultacyjne w sprawie aktualizacji Strategii Rozwoju Bydgoszczy do 2030 roku ma dokładnie zaprogramowany przebieg. Ideę konsultacji przedstawia odpowiedzialna za ich organizację zastępca prezydenta Maria Wasiak. Następnie Andrzej Szczepkowski, pracownik Wydziału Zintegrowanego Rozwoju Urzędu Miasta, omawia wstępne wyniki prowadzonych obecnie badań ankietowych. Po ich przedstawieniu uczestnicy spotkania komentują wyniki ankiet i zgłaszają swoje opinie do przebiegu konsultacji, a także postulaty do strategii rozwoju miasta do 2030 roku. Następnie uczestnicy debaty organizują się w grupy i w ich ramach odbywa się dyskusja i wypracowanie wizji miasta za 13 lat, z szczególnym uwzględnieniem tematu spotkania. Moderatorem debaty jest ekspert zewnętrzny, Jacek Dębczyński, prezes Zarządu Firmy RESPUBLIC, członek konsorcjum świadczącego usługi doradczo-eksperckie w procesie aktualizacji strategii.
W poniedziałek, 6 listopada, tematem wiodącym spotkania była „Gospodarka i szkolnictwo wyższe”. Współorganizatorami debaty byli bydgoski oddział Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego oraz „Pracodawcy Pomorza i Kujaw” Związek Pracodawców, a do udziału w spotkaniu, w roli ekspertów zaproszeni zostali m.in.: prof. dr hab. inż. Marek Bieliński, prezes Bydgoskiego Towarzystwa Naukowego, wykładowca Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego, Michał Majcherek, członek zarządu bydgoskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego i Mirosław Ślachciak, prezes Związku Pracodawców „Pracodawcy Pomorza i Kujaw”.
Po debatach, w których udział wzięli młodzi mieszkańcy Bydgoszczy, seniorzy i ludzie kultury, dyskusja na temat gospodarki musiała rozczarować z wielu względów. Wytłumaczeniem tego może być choćby to, że uczestnicy debaty zdawali sobie sprawę z tego, że samorząd terytorialny nie ma kompetencji do zajmowania się gospodarką. Ustawy nie powstają w samorządzie, to samorząd wykonuje prawo tworzone w parlamencie. Samorząd co najwyżej może zająć się sposobem i kierunkiem wydatkowania pieniędzy na inwestycje, które są miastu potrzebne, a które zbędne oraz przeznaczeniem majątku miasta. Z tego zapewne powodu dyskutanci przedstawili całą litanię koniecznych inwestycji, co powinno być zbudowane, czego w mieście brakuje, a być powinno. Sprawę można by porównać do kompetencji oświatowych samorządu. Miasto jest organizatorem edukacji w mieście, natomiast na jej treść wpływu nie ma.
Jeśli chodzi o szkolnictwo wyższe możliwości samorządu są podobne jak w przypadku "gospodarki", ale w związku z tym, że sprawa jest "gorąca" (wicepremier Jarosław Gowin zapowiedział gruntowne reformy w polskiej nauce i szkolnictwie wyższym), oczekiwania zostały przedstawione bardzo konkretnie. Radny sejmiku województwa prof. Maciej Świątkowski jasno wskazał, jakiego modelu szkół wyższych oczekuje. - Bydgoszcz ma być miastem uniwersyteckim. Jestem zwolennikiem nazwy "Uniwersytet Bydgoszcz", kilkunastowydziałowego - krótko wizję uczelni wyższej w naszym mieście przedstawił prof. Świątkowski, dodając, że w związku uczelni o przedstawionej nazwie, winny się znaleźć UKW, UTP, akademie medyczna i muzyczna, a nawet teologia. "Uniwersytet Bydgoszcz" powinien mieć, uwzględniając typy uczelni przewidziane w założeniach do reformy, charakter "badawczy". Inni przedstawiciele szkół wyższych podkreślali, że niska ocena szkół wyższych w Bydgoszczy jest krzywdząca i jest wiele kierunków studiów w naszym mieście na najwyższym poziomie. Prorektor ds. rozwoju i współpracy UKW dr hab. inż. Marek Macko podkreślił, że po przeprowadzonej kategoryzacji pozycja UKW wzrośnie. Przedstawiciele uczelni apelowali, by budować dobry klimat w mieście dla rozwoju i pozycji uczelni tak, by młodzi po maturze na studiowanie decydowali się w Bydgoszczy.
W wizji Bydgoszczy w 2030 roku prezesa Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska Piotra Cyprysa postulat utworzenia silnie związanego z miastem o znaczeniu międzynarodowym "Bydgoskiego Uniwersytetu Badawczego" był najważniejszy. Zaraz po nim przedstawione zostały dezyderaty komunikacyjnego otwarcia miasta na zewnątrz (drogi ekspresowe S5 i S10, również w kierunku Szczecina), skomunikowania Bydgoskiego Obszaru Funkcjonalnego (podmiejska sieć kolejowa), portu lotniczego z terminalem cargo i węzła multimodalnego. Jedna z wizji przedstawiała Bydgoszcz 2030 jako "miasta ogrodu", inna wskazywała na uzyskanie przez miasto "w sposób kulturalny" istotnego wpływu na politykę samorządu województwa i na rozdział funduszy zewnętrznych na tym szczeblu.
Lider Polskiej Partii Socjalistycznej Jerzy Kołomyjec zadając pytanie, dla kogo ma być miasto w 2030 roku, podkreślił, że warunki w nim stworzone, powinny być równe dla wszystkich obywateli. Wskazał przy tym, że będzie ich dużo mniej, do roku 2050 przynajmniej o 1/3 mniej.
Dr hab. Janusz Kutta zwrócił uwagę, że nasza wiedza o mieszkańcach Bydgoszczy ciągle jest ograniczona. - Chciałbym więcej wiedzieć o bydgoszczanach. Naukowych diagnoz ciągle nie ma - stwierdził prorektor KPSW i podkreślił, że w Bydgoszczy nie przeprowadzono kompleksowych badań socjologicznych jak choćby takich, które opracował dla Poznania przed wojną prof. Florian Znaniecki.
Podsumowując dyskusję wiceprezydent Maria Wasiak powiedziała, że miasto będzie mogło zaangażować się we wsparcie uczelni, jeśli bydgoskie szkoły wyższe wypracują strategię stworzenia silnego ośrodka akademickiego. Dodała jednak, że problemem jest "słaby głos przedsiębiorców" w debacie dotyczącej gospodarki.