Komitety wyborcze, które zebrały wymaganą liczbę podpisów poparcia, zarejestrowały listy kandydatów do Sejmu. Rzuca się w oczy brak niektórych nazwisk na listach wyborczych w okręgu bydgoskim.
Zwolennicy lewicy nie mogą się nadziwić nieobecności na liście SLD nazwiska regionalnego lidera tej partii. Ireneusz Nitkiewicz postanowił kandydować z listy Koalicji Obywatelskiej. Zaoferowano mu czwarte miejsce. Tymczasem z aktualnych sondaży wynika, że SLD zdobędzie w naszym okręgu mandat poselski, a może nawet dwa.
Z kolei na liście PSL - Koalicja Polska brakuje czołowego koalicjanta ludowców z tegorocznych wyborów parlamentarnych. Bydgoski lider ugrupowania Kukiz’15, który należał do topniejącej z każdym rokiem grupy posłów wiernych Pawłowi Kukizowi, wierzgnął tuż przed końcem kadencji. Dla Pawła Skuteckiego nie do wyobrażenia był start pod szyldem PSL. - Nie ma takiej opcji. To nie jest kwestia wyrachowania, to kwestia smaku - zwierzył się na swoim fanpage'u.
Sojusz Kosiniaka-Kamysza z Kukizem spodobał się natomiast Eugeniuszowi Kłopotkowi, ale tylko do czasu.
- Chciałem pomóc panu posłowi Markowi Biernackiemu w okręgu Gdynia-Słupsk-Chojnice, bo ja jestem rodowitym chojniczaninem i tam na południu Kaszub, gdzie moja rodzina ze strony mamy i taty jest dosyć znana, ja też jestem znany, tam chciałem pomóc. Natomiast w moim żelaznym dotychczasowym okręgu wyborczym bydgoskim miała kandydować z drugiego miejsca moja małżonka Agnieszka Kłopotek, ale po tym jak został potraktowany poseł Sosnowski, na znak solidarności z nim również ona się wycofała - tłumaczył agencji PAP poseł Kłopotek.
(Dla wyjaśnienia, w ramach podziału przez sojuszników tzw. miejsc biorących „jedynkę” na liście PSL - Koalicja Polska w okręgu toruńsko-włocławskim otrzymał Paweł Szramka z Kukiz’15, a nie Zbigniew Sosnowski z PSL.)
Najwięcej perturbacji wystąpiło przy układaniu listy Koalicji Obywatelskiej. 30 lipca Grzegorz Schetyna ogłosił nazwiska „jedynek” we wszystkich okręgach. Wtedy na pierwszym miejscu listy bydgoskiej figurował Krzysztof Brejza. Po paru tygodniach nastąpiła zmiana. „Jedynką” został Tadeusz Zwiefka.
- Pan poseł Brejza postanowił kandydować do Senatu i to jest powód, dla którego pojawiła się moja osoba na jedynce w kujawsko-pomorskim, w okręgu bydgoskim - poinformował Zwiefka za pośrednictwem PAP i IAR .
- Start do Senatu jest moją świadomą i przemyślaną decyzją - tego wymaga odpowiedzialność za Polskę – wyjaśnił na swoim profilu Brejza.
- W tym co Pan napisał nie ma grama czegokolwiek, co można by uznać za wiarygodne wyjaśnienie. Przykro mi – oświadczył w odpowiedzi na ten wpis redaktor naczelny „Newsweeka” Tomasz Lis.
Dla przypomnienia, kilka miesięcy temu europoseł Tadeusz Zwiefka musiał przełknąć gorzką pigułkę, gdyż na regionalnego lidera Koalicji Europejskiej został przez partię namaszczony Radosław Sikorski. Podczas majowej konwencji wyborczej w Bydgoszczy dowiedzieliśmy się jednak, że Zwiefka całkiem w odstawkę nie idzie. - Nie zapomnimy o nim. Będzie nam potrzebny jesienią - zapowiedział wówczas Grzegorz Schetyna.
Latem na pierwszym miejscu bydgoskiej listy był Krzysztof Brejza, który jednak, gdy zaczęła się zbliżać jesień, odczuł przemożną chęć kandydowania na senatora i zwolnił „jedynkę” dla Zwiefki.
Na liście Koalicji Obywatelskiej nie znajdą bydgoszczanie pierwszej przewodniczącej PO w naszym mieście. Teresa Piotrowska, choć jest młodsza od Zwiefki, od lat nie kryła, że marzy się jej spokojne życie na emeryturze. Zdaje się, że takie właśnie życie wybrał kilkanaście lat starszy od niej dr Zbigniew Pawłowicz, bo jakoś cicho o niedawnym kandydacie bydgoskiej Platformy na marszałka województwa.
Dziesiąte miejsce na bydgoskiej liście KO miał otrzymać Roman Jasiakiewicz, ale chyba strach co poniektórych obleciał. Paweł Olszewski mógłby sobie dać rękę obciąć, że były prezydent Bydgoszczy nawet z odległej pozycji na liście zdobędzie więcej głosów niż kandydaci, których nazwiska znajdują się w pierwszej trójce. - Platforma Obywatelska usunęła mnie z listy do Sejmu. Dowiedziałem się o tym z mediów. Serdecznie dziękuję Państwu za przekazane słowa życzliwości - napisał na swoim facebookowym profilu Roman Jasiakiewicz.
Innego typu oświadczenie przekazała mediom Joanna Czerska-Thomas, kiedy znalazła swoje nazwisko na siedemnastym miejscu listy KO. „Oficjalnie informuję, że nie będę brała udziału w najbliższych wyborach. Taką decyzję podjęłam, ponieważ okazało się, że mamy różne standardy współpracy i komunikacji” - poinformowała szefowa lokalnych struktur Nowoczesnej.
Rozczarowania nie kryła też mec.Justyna Mazur, która zrezygnowała ze startu w wyborach z listy KO. - O tym, że jestem na siódmym miejscu dowiedziałam się z internetu. Ustalenia były inne - wyznała „Wyborczej” dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Bydgoszczy. Wycofała się także z kandydowania Natalia Falkowska, której przydzielono 21 miejsce na bydgoskiej liście KO.
Żeby było śmieszniej, poseł Paweł Olszewski, przewodniczący Platformy Obywatelskiej w Bydgoszczy, zorganizował konferencję prasową, podczas której zarzucił partii rządzącej „wycinanie” kobiet. - Zadaje publiczne pytanie parlamentarzystom PiS-u, a przede wszystkim władzom PiS-u: Czy mają problem z kobietami, bo ta kasta samców, która dokonuje ustalenia list wyborczych, widać - mówiąc kolokwialnie - wycina kobiety z miejsc biorących? – pytał parlamentarzysta, który startuje z drugiego miejsca bydgoskiej listy KO.
Co do kandydatek Prawa i Sprawiedliwości, trzeba przypomnieć na zakończenie, że Grażyna Szabelska wyciąć z listy się nie dała.
Ewa Starosta