Pod hasłem "Dosyć słów, teraz czyny" odbył się dzisiaj w Bydgoszczy kolejny Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Na chodniku ulicy Jagiellońskiej stanęła szubienica...
Dzisiejszy Młodzieżowy Strajk Klimatyczny zbiegł się z wyprzedażą w sklepach (Black Friday) i miał antykonsumencki charakter. – Czy na pewno tyle ubrań w naszych szafach jest potrzebne. Średnio używamy tylko 30 proc. naszej szafy – twierdzili uczniowie bydgoskich szkół. - Czarny piątek dla natury, nie dla zakupów - dodawali.
Dzisiejszy protest nie był tak liczny jak dwa miesiące temu na Starym Rynku. Pogoda nie dopisała i było zimno. Uczestnicy strajku zebrali się w piątek przed godz. 16 na chodniku ulicy Jagiellońskiej na wysokości centrum handlowego. Ich protest przeciwko zmianom klimatu przybrał drastyczne formy. Ustawiona została szubienica, a stojącą ze stryczkiem na szyi dziewczynę przed powieszeniem ratowała niestopiona jeszcze kostka lodu. – Należy skończyć z węglem, przez spalanie węgla idzie najwięcej dwutlenku węgla do atmosfery. Czy opłaca się nim palić, skoro przez to możemy zginąć. Do 2050 roku nasza planeta może być już nie do uratowania – tłumaczyli symbolikę happeningu.
Młodzi protestujący przyszli z transparentami z hasłami politycznymi: "Zmieńmy system, a nie klimat", "Dosyć słów, teraz czyny", a także wyrażające solidarność z przyrodą: "Biedne żółwie i delfiny i wszystkie inne stworzenia morskie jedzące plastik". Wśród strajkujących pojawiły się też symbole tzw. zielonej anarchii i zaciśnięta pięść Młodzieżowego Strajku Klimatycznego.
Przemawiający przestrzegali, że ocieplenie klimatu cały czas postępuje, podnosi się poziom mórz, lód się topi i nas zaleje. - Katastrofa ekologiczna jest rzeczywistością. Ona już tu jest. Musimy działać - tu i teraz - mówiła przemawiająca podczas zgromadzenia. Młodzi domagali się m.in. uznania przez polski parlament stanu katastrofy klimatycznej, powołania eksperckiej rady i rezygnacji z palenia węglem.