Lokatorka jednego z mieszkań w kamienicy przy Grunwaldzkiej 3 przez ponad pół roku korespondowała z Administracją Domów Miejskich. To materiał świetnie nadający się do „Sprawy dla reportera” bądź programu „Państwo w Państwie”. Pokazuje, jaki można robić użytek z przepisów, odpowiednio je interpretując.
Po wojnie często się zdarzało, że duże mieszkania w kamienicach zajmowały dwie albo i więcej rodzin. Z biegiem lat sytuacja ulegała unormalnieniu. Ludzie budowali własne kuchnie i łazienki, żeby nie korzystać ze wspólnej. Niektórzy lokatorzy przeprowadzali się do mieszkań spółdzielczych albo zakładowych, co pozwalało tym, którzy pozostali w kamienicy, zająć zwolnione pokoje.
Scalaniu mieszkań sprzyja bydgoski samorząd, o czym świadczy obowiązująca w naszym mieście uchwała rady miasta, która nakazuje dążenie „do likwidacji lokali wspólnych, w których zamieszkuje kilku najemców na podstawie odrębnych tytułów prawnych”.
W zasadzie wystarczy wniosek
Kiedy lokatorzy z jakichś powodów się wyprowadzają bądź kończą swój ziemski żywot, wolny pokój (czasami dwa), mogą „przejąć”, czyli wynająć od miasta dotychczasowi współmieszkańcy. Muszą jednak wystąpić do ADM z wnioskiem o podpisanie umowy na najem wolnego lokalu. Zgodnie z wolą radnych, władze ADM przychylają się do tego typu wniosków. W ten sposób następuje scalanie mieszkań. A właściwie do niedawna w naszym mieście bezkolizyjnie następowało. W zeszłym roku nastąpiła zmiana strategii ze strony ADM, co widać na przykładzie okazałej kamienicy przy Grunwaldzkiej 3.
Przydział na dwa pokoje w kamienicy przy Grunwaldzkiej 3 Wanda Salwik otrzymała w lutym 1977 roku. Dwa inne pokoje w tym mieszkaniu zajmowała druga rodzina.
Obecnie pani Wanda razem z synem i synową zajmuje trzy pokoje (wnuczka założyła już własną rodzinę), pozostała część mieszkania stoi pusta. Najpierw najemczyni osamotniała i zrezygnowała z jednego pokoju, a w zeszłym roku się wyprowadziła. Nic obecnie nie stoi na przeszkodzie do scalenia mieszkania. Tak by się wydawało.
Przeszło pół roku temu pani Wanda złożyła wniosek o wyrażenie zgody na poszerzenie zajmowanego przez nią mieszkania. I zaczęły się schody. Wprawdzie prezes spółki po „przeanalizowaniu całokształtu” wyraził na początku sierpnia „zgodę na powyższe”, ale poinformował zarazem, że w wyniku oględzin ustalono, że wolny lokal „nie spełnia wymogów określonych w Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie”. Pani Wanda dowiedziała się z pisma podpisanego przez Cezarego Domachowskiego, że „wynajmujący dostrzega potrzebę podjęcia działań zmierzających do tego, aby lokal odpowiadał aktualnie obowiązującym standardom” i dlatego powinna przeprowadzić prace remontowe. Oczywiście na własny koszt.
Co ciekawe, w minionych latach prezes ADM nie uzależniał zgody na scalenie mieszkania od przeprowadzenia prac remontowych.
Łakomy kąsek?
Dlaczego nagle ADM zaczął piętrzyć trudności? Czy to przypadek, że chodzi o duże mieszkanie na parterze kamienicy położonej tuż przy rondzie Grunwaldzkim? Lokalizacja jest wyjątkowo korzystna: kilka minut pieszo do hipermarketu, multikina, Opery Nova, Wyspy Młyńskiej, o rzut beretem ścisłe centrum miasta.
To oczywiste, że każdy przejmujący po obcej osobie lokal mieszkalny chce go odświeżyć. Dlatego pani Wanda bez wahania zobowiązała się do przeprowadzenia remontu. Schorowana osiemdziesięciolatka miała jednakowoż inne wyobrażenie niż ADM o tym, co kryje się pod określeniem „prace remontowe”.
- Masakra! Sto tysięcy nie starczy! - tak syn pani Wandy oszacował koszt prac remontowych, których przeprowadzenia domaga się ADM. Czy Marek Salwik przesadza?
Zakres prac do wykonania (podpisany i opieczętowany aż przez trzech inspektorów nadzoru budowlanego 28 sierpnia 2019 roku) zawiera 22 punkty, m.in.: opracowanie projektu budowlanego, wymianę instalacji elektrycznej, zrobienie z dwóch łazienek jednej, wymianę drzwi łazienkowych i kuchennych, demontaż okładzin podłogowych, ułożenie płyt OSB i montaż paneli podłogowych w pokojach, zerwanie starych tapet i powłok malarskich, szpachlowanie ścian i sufitów, ułożenie glazury ściennej i podłogowej, wykonanie prac malarskich, likwidację junkersów i zbędnych rur gazowych, montaż nawietrzaków w stolarce okiennej.
Po zakończeniu „remontu” pani Wanda powinna dostarczyć do ROM-3 następujące dokumenty: certyfikaty na materiały branży elektrycznej, schemat rozdzielnicy mieszkaniowej, protokoły pomiarów instalacji elektrycznych oraz oświadczenie kierownika robót o wykonaniu prac zgodnie z przepisami.
A co z klimatyzacją?
Pismo zawierające zakres prac remontowych, których wykonania domaga się ADM, robi prawdziwą furorę. Przeczytało je już dziesiątki osób w naszym mieście, a także spoza Bydgoszczy. Reakcja po lekturze pisma jest zbliżona. Przeważnie ludzie pukają się znacząco w głowę. - Szkoda, że o klimatyzacji nie ma mowy - śmieje się pracownik firmy zajmującej się montażem klimatyzatorów.
Rodzinie Salwików nie jest do śmiechu, ponieważ ADM uzależnia zgodę na wynajem zwolnionej części mieszkania od wykonania nakazanych prac.
Od pół roku Wanda Salwik koresponduje z ADM, zabiegając o zmniejszenie zakresu prac remontowych. Rozumie potrzebę likwidacji junkersów i założenia nowego licznika trójfazowego. Ciągle jednak nie udało jej się dowiedzieć, z jakiego powodu ma zrywać tapety i kłaść nowe. „Stolarka okienna ma dopiero 8 lat, więc nie wymaga wymiany” - dowodzi w jednym ze swoich pism do ADM.
W odpowiedziach na pisma władze ADM (prezes lub wiceprezes) stale jej przypinają, że wyraziła zgodę na przeprowadzenie prac remontowych. Wanda Salwik nie zaprzecza, ale uprzejmie wyjaśnia: „Pragnę poinformować, że kiedy w czerwcu wyraziłam gotowość przeprowadzenia remontu, miałam na myśli taki remont, na jaki stać zwykłych ludzi, czyli tego co niezbędne. Tymczasem z pisma ADM z sierpnia wynika, że mam przeprowadzić nie remont, lecz modernizację. Dlatego po raz kolejny zwracam się o ograniczenie zakresu prac remontowych do faktycznie niezbędnych i liczę na pozytywne rozpatrzenie mojej prośby.”
Jakie przepisy zabraniają posiadania dwóch łazienek?
Sposób postępowania ADM wobec rodziny starającej się o najem wolnego lokalu wzburzył mieszkańców kamienicy przy Grunwaldzkiej 3 i poprosili naszą redakcję o interwencję. Najpierw trzeba było sprawdzić, czy to prawda, że decyzję o scaleniu mieszkania lokatorka może uzyskać dopiero po przeprowadzenia niesłychanie kosztownego remontu.
- Najemczyni otrzymała zakres prac, które należy wykonać, aby z dwóch obecnie funkcjonujących lokali powstał jeden wielkometrażowy, przy czym została poinformowana o tym, że prace remontowe zmierzające do spełnienia obowiązujących standardów wynikających z Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 12 kwietnia 2002r. należy rozpocząć niezwłocznie po podpisaniu aneksu do umowy najmu, zaś pozostałe można wykonać w uzgodnionym terminie późniejszym - ustaliła Magdalena Marszałek, rzecznik ADM. - Zainteresowana złożyła do spółki kolejne pismo z prośbą o ograniczenie zakresu robót. W związku z tym konieczny zakres prac remontowych poddany zostanie ponownej analizie m.in. pod kątem zbadania możliwości ewentualnego obniżenia kosztów.
Tu zaszła zmiana
Osiem lat temu z kawałkiem inna rodzina w kamienicy przy Grunwaldzkiej 3 starała się o scalenie mieszkania. Wniosek o najem zwolnionego lokalu został wtedy rozpatrzony bez zbytecznych ceregieli i nie był warunkowany koniecznością przeprowadzenia kosztownej modernizacji.
- Nie można porównywać obydwu przypadków. W obecnej sytuacji konieczność wykonania prac remontowych determinowana jest przede wszystkim bezpieczeństwem, którego obowiązek zapewnienia narzucają odpowiednie przepisy - tłumaczy rzeczniczka ADM.
A jednak można, a nawet trzeba porównać oba przypadki. W mieszkaniu scalonym w roku 2011 w kamienicy przy Grunwaldzkiej 3 też wcześniej mieszkały dwie rodziny, były więc dwie kuchnie i dwie łazienki. Ale wtedy nikomu w ADM do głowy nie przyszło, żeby w związku ze scalaniem domagać się likwidacji jednej łazienki i kuchni czy też wykonania różnorakich prac w celu „spełnienia standardów”. To lokatorzy decydowali o tym, jak zagospodarują przestrzeń użytkową powiększonego mieszkania, co zmienią, a co zostawią, takie jak jest.
Stanowisko ostateczne
Na początku stycznia br. pojawił się w kamienicy przy Grunwaldzkiej 3 kominiarz, żeby sprawdzić szczelność instalacji gazowej i przewody kominowe. - Powiedział mi, że wszystko jest w porządku - relacjonuje Marek Salwik. - 9 stycznia wysłałem do ADM maila z prośbą o przekazanie protokołu kontroli. Do dziś nic nie dostałem.
Nadeszło natomiast pismo z ADM w pełni podtrzymujące zakres robót. „Powodem takiego stanowiska jest fakt, iż przygotowane zakresy muszą dostosować lokal mieszkalny do przepisów zawartych w Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie oraz wyeliminowanie zagrożeń dla zdrowia i życia. Stanowisko Spółki jest ostateczne” – powiadomił Wandę Salwik wiceprezes ADM Roman Dembek.
A jeśli nie będzie „remontu”…
Na remont w takim zakresie, jakiego domaga się ADM, stać tylko bardzo zamożnych ludzi. Emerytowana pielęgniarka do bogaczy się nie zalicza, jej najbliższa rodzina również. Chyba władze spółki zdają sobie z tego sprawę. „Po raz kolejny informuję, że jeśli nie akceptuje Pani w/w warunków ma Pani prawo do odstąpienia od powyższych działań” – napisał prezes ADM Cezary Domachowski w piśmie z datą 4.11.2019 r.
Jakie będą skutki „odstąpienia” przez panią Wandę od „powyższych działań”? - Z uwagi na fakt, że odchodzi się już od tzw. najmu wspólnego, docelowo będą czynione starania o odzyskanie całości - enigmatycznie odpowiada Magdalena Marszałek. Zapytaliśmy wobec tego wprost: Czy to oznacza, że jeżeli obecna lokatorka nie będzie mogła z powodów finansowych dokonać remontu we wskazanym przez ADM zakresie, zostanie Salwikom zaproponowane inne mieszkanie?
Wyjaśnienia rzeczniczki ADM rozwiewają wątpliwości w tym względzie: - Z uwagi na fakt, że standardy mieszkaniowe zmieniają się, nie zasiedla się już rodzin w lokalach gdzie są części wspólne. Dąży się do samodzielności mieszkań celem poprawy komfortu życia. W związku z tym, pozostała część lokalu nie będzie ponownie zasiedlona, jednak gmina cały czas będzie musiała wnosić do wspólnoty mieszkaniowej zaliczki za niewykorzystane metry. Odzysk całego lokalu miałby zatem w tej sytuacji ekonomiczne uzasadnienie.