O odejściu Olgi Marcinkiewicz z biura ESK2016 w Toruniu już pisaliśmy w bydgoszczy24. Przypomnijmy tylko, że prezydent Torunia zarzucał Oldze Marcinkiewicz w artykule Grzegorza Giedrysa sprzed dwóch lat w “Gazecie Wyborczej”: “Sytuacja w tej placówce wymagała natychmiastowej interwencji ? mówi prezydent. ? Kontrola wykazała nieprzestrzeganie zasad rachunkowości, rozliczeń z budżetem państwa i ustawy o zamówieniach publicznych. Toruń 2016 jest instytucją publiczną, więc musi spełniać szereg norm prawnych. Jej działalność nie była zgodna ze standardami, w jakich pracuje nasz urząd.” Olga Marcinkiewicz natomiast wyjaśniała: “Pan Prezydent miał na myśli wyniki kontroli wewnętrznej przeprowadzonej w Toruń 2016 przez Wydział Organizacji i Kontroli UM. W jej wyniku powstał protokół, do tego wniosłam 16 stron uwag formalnych. Niestety, ze względu na moje odejście nie miałam możliwości przedstawienia uwag merytorycznych, których było bardzo dużo. W mojej ostatniej rozmowie z Panem Prezydentem Zaleskim wyraziłam wiele zastrzeżeń co do sposobu przeprowadzenia kontroli i przedstawiłam swoją opinię, że moim zdaniem kontrola zawierała wiele poważnych błędów formalnych, merytorycznych i nie miała na celu wykazania stanu faktycznego działania instytucji, ale stworzenie podstawy do pozbawienia mnie stanowiska.”
Sprawdziliśmy jednak, na ile prawdziwe są zarzuty, że Olga Marcinkiewicz popadła w konflikt z prawem, pracując w Krakowie, w Galerii Turleja, gdzie pełniła funkcję dyrektora artystycznego. I tu odnaleźliśmy atmosferę dość kryminalną.
A oto co się zdarzyło. Zbigniew Turlej, znany krakowski kolekcjoner prowadził szeroko zakrojoną działalność kolekcjonerską, szkoleniową, edukacyjną, finansowaną często ze środków Ministerstwa Pracy, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej i wielu innych. Turlej zajmował się promocją ?kultury, sztuk plastycznych i filmowych?. Ta wzmożona działalność zakończyła się aresztowaniem Zbigniewa Turleja w kwietniu 2008 roku. Zarzucono kolekcjonerowi wyłudzenie dotacji unijnej na co najmniej 290 tys. zł, fałszowanie faktur na kwotę 2 mln zł, licznego poświadczania nieprawdy. Zbigniew Turlej wyłudził środki z Wojewódzkiego Urzędu Pracy na szkolenia dla osób, które ukończyły 45. rok życia.
Tak w 2008 roku pisała o działalności Galerii Turleja “Gazeta Wyborcza”:
?Policjanci odkryli, że wiele działań fundacji opierało się na fałszowanych fakturach, które krążyły pomiędzy fundacją a łańcuszkiem firm zarejestrowanych na Zbigniewa T. i osoby z nim powiązane. Śledczy podejrzewają, że sfałszowane faktury mogą opiewać nawet na 2 mln zł?.
Akt oskarżenia liczył ponad 600 stron. Zbigniew Turlej przebywał w areszcie do 22 grudnia 2008 roku. Dobrowolnie poddał się karze więzienia na okres półtora roku. Aktualnie przebywa na warunkowym zwolnieniu, choć toczy się jeszcze jedno zakrojone na szeroką skalę dochodzenie, które w ocenie rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Krakowie, Bogusławy Marcinkowskiej, zakończy się również wyrokiem skazującym.
A co to ma wspólnego z Olgą Marcinkiewicz? Otóż Zbigniew Turlej skutecznie podżegał do łamania prawa swoich pracowników. Olga Marcinkiewicz była dyrektorem ds. artystycznych Galerii Turleja. I była osobą właśnie skutecznie podżeganą do popełniania przestępstw. Prokuratura aktualnie oskarża Olgę Marcinkiewicz o poświadczenie nieprawdy oraz pomocnictwo w wyłudzeniu dotacji w wysokości 20 tys. zł i 90 tys. zł. Olga Marcinkiewicz podpisywała między innymi faktury, nie będąc reprezentantem firmy, w imieniu której owe faktury podpisywała. Ofiarą przestępnej działalności Olgi Marcinkiewicz padło Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Prokuratura Okręgowa w Krakowie postawiła już Oldze Marcinkiewicz zarzuty i zamierza wnieść akt oskarżenia po wyłączeniu jej sprawy z postępowania przeciwko Zbigniewowi Turlejowi.
- Olga Marcinkiewicz przyznaje się do popełnionych czynów ? wyjaśnia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie, Bogusława Marcinkowska. – Twierdzi, że jej czyny były spowodowane zaangażowaniem uczuciowym i związkiem ze Zbigniewem Turlejem.
Poprosiliśmy o komentarz Olgę Marcinkiewicz. Zrazu odparła, że nie wie nic o zarzutach prokuratury. Kiedy uszczegółowiliśmy pytania i wspomnieliśmy o tym, że prokuratura krakowska zarzuca jej “pomocnictwo w wyłudzeniu dotacji” odmówiła dalszych komentarzy. Obiecała, że sprawę wyjaśni po otrzymaniu pytań drogą mailową. Przekazaliśmy naszą prośbę o skomentowanie ustaleń prokuratury mailem, ale nie doczekaliśmy się odpowiedzi. Jeśli nadejdzie, przekażemy ją czytelnikom bydgoszczy24.
—————-
Olga Marcinkiewicz komentarz do opublikowanego artykułu nadesłała dzisiaj, 9 marca, który w całości publikujemy:
“Rzeczywiście toczy się śledztwo w sprawie fundacji, w której pracowałam, które dotyczy wielu osób, w tym mnie jako byłego jej dyrektora. Postępowanie to toczy się już 4 lata i nie został skierowany przeciwko mnie akt oskarżenia.
Pragnę przypomnieć o zagwarantowanej przez prawo polskie jak i międzynarodowe zasadzie domniemanej niewinności, zgodnie z którą do momentu prawomocnego wyroku nikt nie jest uprawniony do przesądzania o czyjejkolwiek winie, tym bardziej publicznego. Nigdy nie przyznałam się do winy i takie stanowisko procesowe podtrzymuję.
Olga A. Marcinkiewicz”