Miasto ma problem ze sprzedażą nieruchomości. W Bydgoszczy ludzie działek nie kupują, bo są dla nich za drogie. W czasach zastoju, a można nawet zaryzykować twierdzenie, że nadchodzącego kryzysu, trudno się temu zjawisku dziwić. Miasto ogłasza kolejne przetargi na sprzedaż działek, rzeczoznawcy wyliczają “rynkową cenę”, a tu klops: kupujących nie ma. I irytujące jest to, że w ciągu ostatnich 20 lat więcej domów jednorodzinnych pobudowano w gminach sąsiadujących z Bydgoszczą niż w samej Bydgoszczy. Patrząc oczami bydgoskich władz samorządowych, pogarsza to bydgoskie statystyki: liczba ludności miasta spada, transakcje kupna-sprzedaży wzbogacają budżety sąsiednich gmin, no i gminy te zyskują nie najgorzej uposażonych płatników podatku PIT.
Temu niekorzystnemu zjawisku władzy Bydgoszczy postanowiły przeciwdziałać. I wpadły na genialny pomysł “obniżenia cen działek na terenie miasta”. Obniżenie należy oczywiście wziąć w cudzysłów, bowiem obecne władze w przeciwieństwie do władz z czasów komuny nie mogą już w formie uchwały ustalać wartości nieruchomości. Natomiast gdyby tak było, bylibyśmy jako miasto niepodległym państwem i jeszcze o ustroju socjalistycznym.
“Nowy” pomysł ma być zrealizowany w ten sposób, że miasto nie będzie nieruchomości sprzedawać, tylko oddawać je w użytkowanie wieczyste. Użytkowanie wieczyste jako forma posiadania przez obywateli nieruchomości było pomysłem polskich komunistów i w okresie PRL-u było stosowane dość powszechnie, szczególnie w miastach i stanowiło namiastkę posiadania rzeczy na własność np. działki z postawionym na niej domem.
Po tym jednak jak “komunizm się skończył 4 czerwca 1989 r.” to nie wiadomo było, co począć z tym “PRL-wskim prawem własności”. Prostego pomysłu, by użytkowanie wieczyste zlikwidować i przekształcić w prawo własności, nie udało się przeprowadzić. Powstała natomiast w 2005 r. proteza takiego rozwiązania: ustawa o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego w prawo własności nieruchomości. W Polsce toczą się dzisiaj tysiące tego rodzaju postępowań, dając zatrudnienie licznym urzędnikom. Oczywiste że każdy posiadający choćby skrawek ziemi woli je mieć na własność i do tego dąży, mimo że przekształcenie użytkowania wieczystego we własność jest odpłatne, a za różnicę wartości miedzy własnością a użytkowaniem wieczystym trzeba zapłacić.
Na sesji 29 maja 2013 r. przywrócenie do łask użytkowania wieczystego – pomysłu z czasów Władysława Gomułki z 1961 r. – przez wszystkich radnych przyjęte zostało entuzjastycznie, a stosowna uchwała poparta została jednomyślnie. Przewodniczący Rady Miasta Roman Jasiakiewicz określił nowe rozwiązanie jako “wręcz rewolucyjne”, a radny Marek Jeleniewski zawarte w nim postanowienia nazwał “ogromną zachętą” do nabywania działek.
Poznajmy treść nowych propozycji:
- tak samo jak w przypadku przeznaczania przez miasto działek na sprzedaż będą organizowane przetargi na ich oddanie w użytkowanie wieczyste na 99 lat,
- zwycięzca przetargu obejmie w użytkowanie wieczyste działkę po zapłaceniu pierwszej opłaty w wysokości 25% ceny uzyskanej w przetargu wraz z 23% podatkiem VAT,
- zwycięzca przetargu w ciągu roku przedstawi władzom miasta harmonogram wykonania robót związanych z budową domu (miasto tworzy “udogodnienia prawne i cenowe” tylko dlatego, że chce stworzyć “dogodne warunki” dla budowy domów jednorodzinnych na terenie miasta),
- zwycięzca przetargu zobowiązuje się w terminie 5 lat do pobudowania domu,
- zwycięzca przetargu przez 99 lat (czas umowy użytkowania wieczystego) płacić będzie na rzecz miasta opłaty roczne w wysokości 1% wylicytowanej przez niego ceny kupna użytkowania wieczystego.
Gdy miasto sprzedaje działki na własność w sytuacji braku popytu, może ich cenę wywoławczą obniżyć nawet do połowy ich wartości. Władze Bydgoszczy nie obniżały jej więcej jak do 80% ceny określonej przez rzeczoznawcę majątkowego, uznając że dalsze obniżanie ceny dla budżetu miasta nie jest korzystne.
Próba upowszechnienia w Bydgoszczy użytkowania wieczystego ma albo podłoże ideologiczne, albo podyktowana jest pomysłem pijarowskim, polegającym na tym, że potencjalnemu nabywcy sugeruje się, że nabywa coś okazyjnie, tanio. Każdy jednak, kto potrafi liczyć, zorientuje się, że na warunkach oferowanych przez miasto “taniej” wychodzi jedynie moment wejścia w posiadanie działki. Suma kosztów, które nastąpią w kolejnych latach, powinna działać otrzeźwiająco. Pamiętać należy o opłacie rocznej, wielokrotnie wyższej od podatku od nieruchomości, która co trzy lata może być dodatkowo waloryzowana.
Podkreślmy, że oddanie działki w użytkowanie wieczyste w rozwiązaniu przyjętym przez radnych następuje przy ustaleniu pierwszej opłaty na poziomie maksymalnym przewidzianym przez ustawę, czyli 25% ceny wylicytowanej na przetargu. Już to pokazuje, że pomysłodawcy bardziej w zamyśle mają zapewnienie dopływu gotówki do budżetu miasta niż wspieranie budownictwa jednorodzinnego. Odbywa się to przecież w sytuacji, gdy coraz mniej obywateli stać na zakup własnego kąta, a banki zaostrzyły reżim przyznawania kredytów. W interesującym nas przypadku nabywca działki nie ma co marzyć o jakimkolwiek kredycie, bo dla banku prawo użytkowania wieczystego nie będzie atrakcyjnym zabezpieczeniem.
W takim razie do kogo skierowana jest ta oferta? O tym wyraźnie mówi podjęta przez radę uchwała. Stwierdza ona z góry, że cena wejścia w prawo użytkowanie wieczystego będzie dla jego nabywcy atrakcyjna. Kiedy ten nabywca tak tanio obejmie grunt w posiadanie, no to nie dość, że miastu od razu przedstawi harmonogram wzniesienia własnego domu, to jeszcze go naprawdę w ciągu 5 lat postawi. Jeśli tego nie zrobi to miasto, rzecz jasna, go z tej nieruchomości usunie, bo nie dochowa on wtedy warunków umowy. A jeśli dochowa i dom postawi, znaczyć będzie, że skorzystał z atrakcyjnego programu wymyślonego przez włodarzy miasta. I wtedy już tylko będzie mógł rozkoszować się smakiem posiadania własnego domku na gruncie miasta i… no właśnie, regularnie uiszczać opłatę roczną no i wszystkie pozostałe podatki. Natomiast gdyby mu się to nie podobało, może zawsze skorzystać z ustawy pozwalającej mu na przekształcenie użytkowania wieczystego we własność, za które oczywiście będzie miastu należeć się różnica w cenie wynikająca z obu praw.
W każdym razie uważnie będziemy obserwować, jak bohatersko władze Bydgoszczy toczyć będą bój z prawami rynku. Jeśli go wygrają, użytkowanie wieczyste udowodni swą wyższość i przewagę nad zwyczajnym prawem własności. Ale Władysław Gomułka wcale by się nie ucieszył, bo tak prawdę mówiąc użytkowanie wieczyste traktowane było przez komunistów jako taktyczny krok w tył w ostatecznej rozprawie z kapitalizmem. Czy w Bydgoszczy będzie dużym krokiem naprzód?