Dyrektor polityczny MSZ Jarosław Bratkiewicz odpowiadał w swoim wykładzie na pytanie: – W jakiej mierze ta dyplomacja, która miała miejsce w XVII, XVIII, XIX i pierwszej połowie XX wieku ma się do dyplomacji państw przynależących do Unii Europejskiej? Zanim to nastąpiło jeden z najbliższych współpracowników Radosława Sikorskiego wyjaśnił, że Unia Europejska nie jest superpaństwem, jak niektórzy sądzą, ale nie jest też tylko organizacją międzynarodową. A więc jest czymś pomiędzy. Dlatego wciąż jeszcze państwa członkowskie mogą prowadzić własną politykę zagraniczną, ale UE prowadzi także swoją w ramach Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych.

- Integracja europejska stwarza uczestnikom państwowym komfort politycznego uzgadniania posunięć ekonomicznych i eliminowania ewentualnych konsekwencji, które byłyby niedogodne dla wybranych gospodarek narodowych. Czyli w proces integracji, w przeciwieństwie do żywiołowego procesu globalizacji, wpisany jest element racjonalizacji zachowań ekonomicznych poprzez negocjacje polityczne.

- W przypadku Polski proces ekonomicznego uwspólnotowienia gospodarek w ramach Unii Europejskiej ujawnia szczególnie przyjazną twarz. Proces wyrównywania poziomu rozwoju gospodarczego zapewnił nam niebywały zastrzyk środków na rozwój polskiej infrastruktury, a więc kośćca całej naszej gospodarki narodowej. Takiego energetyzującego zastrzyku ekonomicznego Polska nie otrzymałaby, twierdzę, znikąd ani kiedykolwiek, gdyby nie to, że jest członkiem Unii Europejskiej. Ten masowy dopływ środków z Unii, skądinąd roztropnie wykorzystywany, walnie przyczynił się do zimmunizowania gospodarki polskiej na oddziaływania kryzysu światowego.

- Z tego co powiedziałem można wyciągnąć jeden fundamentalny wniosek. Budowanie silnej gospodarczo i politycznie Polski może się najpewniej i najszybciej dokonać w ramach i za pośrednictwem Unii Europejskiej. Państwa pokroju Polski, ze średnim potencjałem, jeśli chcą się rozwijać i wzmacniać muszą się włączyć w proces integracyjny stwarzający równorzędność szans. Zwłaszcza jeśli zważy się na fakt, że jest to integracja nie wokół jakiegoś mocarstwowego bieguna, ale integracja pomiędzy mniej lub bardziej równorzędnymi państwami. Nawet jeśli ta równorzędność ma charakter czysto normatywny. Wiemy, że równorzędność Luksemburga i Niemiec to są inne kategorie wagowe, ale ten normatywny czynnik, uznanie, że państwa w Unii Europejskiej są równorzędne politycznie, ma swoje znaczenie.

- Gdyby nie integracja europejska mielibyśmy integrację wokół dominującego w tym regionie mocarstwa. Byłaby to integracja nierównorzędnych podmiotów. Hegemonistyczna z jednej strony i wasalna z drugiej. Integracja tego typu oparta jest nie tyle na dobrej woli, ile na podejrzeniach, na resentymentach. Wymownego przykładu tego rodzaju integracji są dążenia Rosji, ażeby zbudować unię euroazjatycką. Podstawą tego typu integracji jest w istocie rzeczy odtworzenie czy wzmocnienie powiązań postsowieckich, przyjmujących nierzadko zwyrodniałą postać na poły kryminalnych powiązań oligarchiczno-klanowych.

- Jak widać, związki integracyjne zadzierzgnięte na toksycznym gruncie dominacji z jednej strony i podporządkowane poczuciu krzywdy dziejowej z drugiej strony są chybotliwe. Kontrastuje to z duchem zaufania, które to zaufanie znamionuje Unię Europejską. I tak dochodzimy do drugiej istotnej właściwości integracji europejskiej. Mianowicie chodzi o poczucie otwartości, o przejrzystość narracji. Różni się to od tradycyjnej dyplomacji, która nastawiona była na uwodzenie, dezorientowanie, a może nawet oszukiwanie. W odróżnieniu od tego unijna otwartość i przejrzystość stwarza inny klimat relacji wzajemnych państw Unii Europejskiej.

- W Unii działa elementarna wspólnota cywilizacyjna, wspólnota wartości. Problem w relacjach pomiędzy Unią a Rosją sprowadza się do tego pierwiastkowego czynnika – braku zaufania. A zatem widać jak istotne jest zaufanie w budowaniu stosunków międzynarodowych.

- To wszystko różni tego typu dyplomację i politykę normatywną właściwą dla Unii Europejskiej od polityki realnej, która, mówiąc w najwyższym skrócie, podejrzewa innych aktorów stosunków międzynarodowych o najbardziej niecne zamiary: agresję, zaborczość, zawłaszczenie. Jarosław Bratkiewicz wspomniał tu na dowód swej tezy swoją wizytę w Iranie. – Wiceminister irański ds. europejskich zapytał mnie “Co Polska uzyskała poprzez członkostwo w Unii Europejskiej?”. Powiedziałem, że weszliśmy w strefę krajów, co do których żywimy rzecz tak ważną jak zaufanie. Irańczyk patrzył na mnie podejrzliwie, kiwał z zatroskaniem głową i ja miałem później poczucie, że nie wierzył ani jednemu mojemu słowu. Bo on wiedział, że dyplomacja to jest podróż przez Park Jurajski.

Mówiąc o Radzie Spraw Zagranicznych UE Bratkiewicz stwierdził, że: – Debatą tam rządzi racjonalny argument. Nie knowania, nie zwodzenie i nie uwodzenie, ale właśnie racjonalny argument. Działa to oczywiście tylko wtedy, kiedy wszyscy podporządkowują się tym argumentom. Dyrektor polityczny MSZ przyznał, że taka dyplomacja funkcjonuje obecnie na ograniczonym terenie, właściwie tylko w Europie. – Pytanie o skuteczność postmodernizmu politycznego strzeliło ze szczególną siłą w obliczu konfrontacji pomiędzy Unią a Rosją w sprawie Ukrainy. Rosja w tym wypadku stosuje politykę wybitnie premodernizacyjną. Tak jak Unia Europejska jest realizatorem polityki postmodernistycznej, Rosja realizuje politykę premodernizacyjną, której imperialna zaborczość ukierunkowana jest na przywrócenie porządków postsowieckich, czyli w gruncie rzeczy porządków przednowoczesnych.

Jarosław Bratkiewicz ma świadomość kontrowersji wokół polityki postmodernistycznej, ale jest jej wielkim zwolennikiem. – Istnieje coś takiego jak nowoczesna dyplomacja, odmienna od dyplomacji tradycyjnej. Niewątpliwie pod wpływem postmodernizmu narracja dyplomatyczna racjonalizuje się i unika tradycyjnej sztuki zwodzenia i machinacji.

Nowoczesna dyplomacja ma się też realizować poprzez kontakty zwykłych ludzi: turystów, naukowców, czy ludzi kultury. – Bez tych kontaktów międzyludzkich nie dokonałoby się pojednanie niemiecko-francuskie. Pojednanie niemiecko-francuskie było jednym z najważniejszych wzorców przy naszych działaniach na rzecz pojednania polsko-niemieckiego i polsko-ukraińskiego, a także przez jakiś czas, w latach 2008-2011, pojednania polsko-rosyjskiego.

- Zmieniła się też dyplomacja zawodowa. Do lamusa odeszła dyplomacja tradycyjna, protokolarna, cokolwiek koturnowa, dyplomacja we frakach i z rygorystyczną etykietą. Jako człowiek starszej daty niekiedy żałuję tego, ale myślę, że z korzyścią to się dzieje dla praktyki dyplomatycznej. W polityce europejskiej dominować ma “technokratyczna konkretność i rzeczowość”. – Oczywiście zastosowanie tego podejścia nie zawsze jest skuteczne wobec krajów pozaeuropejskich.

Na koniec Bratkiewicz, z pewnym ubolewaniem wykładowcy, który chciałby wyjaśnić wszystko, przyznał, że niełatwo jest opisać cyt. “miękką siłę Unii Europejskiej”, a dużo łatwiej tradycyjną dyplomację, która ma być brutalna i agresywna. – Jedna z podstawowych powinności dyplomaty to przekonywanie przedstawicieli innych krajów do naszej racji stanu. Dyplomata musi przekonać dyplomatę czy polityka innego kraju, że jego argumenty są słuszne.

————

Wydaje mi się, że “miękka siła”, która nie ma za plecami argumentu “twardej siły”, jest synonimem bezsilności. To już zatem nie jest przypuszczenie, ale pewność, że polscy dyplomaci i politycy są ze swej słabości dumni, bo dali sobie wmówić, że na tym polega nowoczesność. Ja wolałbym dla Polski nowoczesnego uzbrojenia zamiast nowoczesnych mniemań na swój temat. Wolałbym, aby Sikorski groził Rosji rakietami, a nie palcem i wpisami na Twitterze.

Więcej na temat Letniej Szkoły Dyplomacji znaleźć można TUTAJ