Pacjentka, prosząca nas o zachowanie anonimowości, wyjaśnia, że dowiedziała się od innych pacjentów, że lekarz permanentnie się spóźnia, bowiem w pierwszej godzinie swego dyżuru w przychodni pracuje również w szpitalu.
- Nie może być jednocześnie w dwóch miejscach naraz ? mówi zdesperowana kobieta. – Jednocześnie, ja, czuję się bezbronna, bowiem, co mam niby zrobić? Nie chcę konfliktu z człowiekiem, który ma mnie leczyć. Nie chcę się kłócić z człowiekiem, który ma decydować o moim zdrowiu. A schorzenie mam naprawdę poważne. Zwyczajnie się boję jakiegokolwiek podnoszenia tej sprawy.
Sprawdziliśmy, co może w tej sytuacji zrobić pacjentka. Przede wszystkim przysługuje jej prawo zgłoszenia sprawy kierownictwu przychodni i domagania się zmiany zaistniałej, niekorzystnej dla pacjentów, sytuacji. Jeśli jednak z jakichś powodów obawia się takiej wprost wygłaszanej skargi, może zgłosić sprawę do NFZ.
Mariola Tuszyńska, z sekcji skarg i wniosków NFZ wyjaśnia, że jeśli usługi lekarza w przychodni są finansowane z NFZ, to skarga pacjenta dotycząca nagminnego spóźniania się lekarza, czy też podejrzenia, że jest zatrudniony w dwóch placówkach służby zdrowia w tym samym czasie, będzie wnikliwie rozpatrzona.
- Mamy możliwość kontroli harmonogramu pracy lekarzy ? mówi Mariola Tuszyńska. – Pacjent może do nas napisać skargę i my ją uczciwie rozpatrzymy. Zapytamy kierownictwo przychodni. Dotrzemy do lekarza. Sprawdzimy. Jednocześnie, jeśli pacjent sobie tego życzy, to jego dane zostają wyłącznie do dyspozycji NFZ. Zachowujemy w takim wypadku poufność i anonimowość. Pacjent nie jest naprawdę w takiej sytuacji bezbronny.