Jedna z mieszanek gminy Bukowiec w powiecie świeckim namierzyła prymitywnego złodzieja zniczy, które stawiała przy przydrożnym drzewie przy drodze, gdzie zginął jej syn. Kiedy go nakryła, szabrownikowi opadła szczęka.
Mieszkanka gminy Bukowiec regularnie stawiała znicze przy przydrożnym drzewie przy drodze, gdzie zginął jej syn. Po krótkim czasie znicze znikały. Pogrążona w żałobie kobieta początkowo kupowała nowe lampy i stawiała je w tym samym miejscu. Te też nie stały długo. Ktoś systematycznie je zabierał. Kobieta nie pogodziła się z takim tupetem nieznanej osoby i postanowiła zidentyfikować złodzieja. Do jednej z na nowo postawionych lampek, wmontowała GPS.
Nieznany osobnik szybko zabrał nowiutkie znicze. Nie zdawał sobie sprawy, że wpadł w sidła. Po kilku dniach nadawany sygnał doprowadził kobietę do domu szabrownika.
Pokrzywdzona wezwała patrol policji. 61-latek z gminy Bukowiec (pow. świecki) początkowo nie przyznawał się do kradzieży. Jednak podczas przeszukania posesji policjanci znaleźli 13 z 15 skradzionych zniczy o łącznej wartości 1000 złotych. - 61-latek niebawem usłyszy zarzut. Zgodnie z kodeksem karnym grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności - informuje Joanna Tarkowska z KPP w Świeciu nad Wisłą.