Politycy Zjednoczonej Prawicy, PO, Kukiz’15 i Nowoczesnej dyskutowali w na temat ustawy obniżającej o 20% uposażenia parlamentarzystów. Poniedziałkową konferencję w Radio PiK prowadził red. Marcin Kupczyk.
Zdaniem poseł Ewy Kozaneckiej (PiS), zmniejszenia zarobków parlamentarzystom oczekiwał naród. - Do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Nie jest to forma, dzięki której politycy mają się bogacić – tłumaczyła konieczność zmniejszenia uposażeń parlamentarzystka Prawa i Sprawiedliwości. - Będziemy też składać projekt ustawy obniżający wynagrodzenia samorządowcom, bo nie może być tak, że zarabiają więcej niż ministrowie i wiceministrowie – zapowiedziała przedstawicielka partii rządzącej.
Poparł ją radny wojewódzki Andrzej Walkowiak (Porozumienie): - Społeczeństwo emocjonalnie reaguje na wynagrodzenia dla posłów, a to rozwiązanie wychodzi naprzeciw jego oczekiwaniom.
Politycy reprezentujący ugrupowania opozycyjne krytykowali rozwiązanie zaproponowane przez PiS. - To ruch typowo pod publiczkę. Gdyby premie nie wypłynęły na światło dzienne, to by żadnego ruchu w tym zakresie nie było – stwierdził Robert Langowski, sekretarz koła Nowoczesnej w Bydgoszczy.
Najostrzej wypowiedział się poseł Tomasz Lenz, szef PO w naszym regionie: - Stała się rzecz zła i niepotrzebna. To jest element budowania nowego wizerunku PiS po tej ogromnej wpadce z wysokimi nagrodami dla ministrów.
Przedstawiciel ugrupowania Kukiz’15, które często popiera partię rządzącą w Sejmie, tym razem nie wykazał zrozumienia i nazwał to posunięcie PiS skrajnym populizmem. - Obniżanie wynagrodzeń posłom za to, że ministrowie wzięli nagrody to nieporozumienie. PiS mówi, że chce słuchać ludzi. Ludzie chcą niskiego ZUS-u i niskich podatków, nie słyszałem, by się ktoś specjalnie ekscytował tym, ile zarabia poseł. Nie chciałem w tym brać udziału i nie wziąłem – poinformował poseł Paweł Skutecki.