- Po trzeciej kolejnej porażce mojej macierzystej partii musiałem podjąć decyzję co do mojej przyszłości politycznej – rozpoczął spotkanie z dziennikarzami Łukasz Krupa, który dostał się do sejmu z listy Ruchu Palikota, a w tych wyborach jest kandydatem Platformy Obywatelskiej.

Debiutującemu w kończącej się właśnie kadencji posłowi bardzo spodobała się działalność polityczna. – Mam takie poczucie, że te cztery lata dały mi ogromną wiedzę, dały mi zdolność poruszania się w polityce, dały mi satysfakcję, zarówno z pracy w sejmie, jak i angażowania się w różnego rodzaju sprawy lokalne – wyliczał efekty sprawowania mandatu poselskiego. Nie ukrywał, że z tego właśnie powodu przyjął propozycję do kandydowania z listy PO.

- Dlaczego Platforma? Mówiłem o tym wielokrotnie, jeszcze zanim odszedłem z Twojego Ruchu, że dużo lepiej oceniam sposób uprawiania polityki i rządzenia przez panią premier Ewę Kopacz niż Donalda Tuska – wyjaśnił Łukasz Krupa.
Podoba mu się autentyczność i szczerość obecnej szefowej Platformy Obywatelskiej, jej determinacja w realizowaniu założonych sobie celów, a najbardziej to, że nie przywiązuje ona wagi do pijaru politycznego. Jego zdaniem, działania rządu Ewy Kopacz, choć niezadowalające dla niektórych obywateli, pozbawione są skrajnego populizmu, ?do którego przyzwyczaiło nas Prawo i Sprawiedliwość czy Andrzej Duda w kampanii prezydenckiej.?

Były poseł Ruchu Palikota wymienił główne powody kandydowania z listy Platformy Obywatelskiej: nie chce rządów Prawa i Sprawiedliwości z Kukizem, nie chce zmian w konstytucji, nie chce IV RP. – Jestem przekonany, że jeśli teraz wszyscy kandydaci włączą się w tę pracę, w którą od kilku miesięcy wykonuje pani premier z rządem, to te wybory są do wygrania ? wyznał Łukasz Krupa, dodając: – Wierzę w to, że pani premier Ewa Kopacz może sprawić, że Platforma Obywatelska będzie naprawdę obywatelska.

Kandydat z siódmego miejsca listy PO wytłumaczył, dlaczego nie kandyduje z ramienia Zjednoczonej Lewicy. – Dzisiejsze zjednoczenie lewicy to akt desperacji, próba ratowania tego, co jeszcze zostało. Tych zgliszczy, które zostały po Ruchu Palikota i Sojuszu lewicy Demokratycznej.

Powołując się na wiedzę uzyskaną od swoich dawnych kolegów partyjnych, zdradził, że nikt w to zjednoczenie, spośród osób, które w nim uczestniczą, nie wierzy, ?może z wyjątkiem Barbary Nowackiej?. Wszyscy motywowani są kalkulacją polityczną, a nie rzeczywistą chęcią zjednoczenia.

Nieautentyczność tego przedsięwzięcia politycznego przypomina posłowi Krupie projekt Europa Plus, który był klapą, gdyż został wymyślony ?na górze?, po to, żeby dać szansę działaczom z centrali. Krytycznie ocenił umieszczenie na pierwszym miejscu na liście Zjednoczonej Lewicy w okręgu bydgoskim sekretarza generalnego SLD Krzysztofa Gawkowskiego: – Nawet jeśli to jest sympatyczny, młody, ambitny polityk, to jest niewiarygodne – uznał były poseł Ruchu Palikota. Według niego, właśnie z powodu nieautentyczności projekt pod nazwą Zjednoczona Lewica się nie uda, a jeśli się uda, wynik będzie na granicy progu wyborczego.