W zeszłym roku wrzało w Łęgnowie. Mieszkańcy przyzwyczaili się, że od kilkudziesięciu lat mają darmową wodę dostarczaną rurociągiem z Zachemu. Ale Zachem upadł, a syndyk masy upadłościowej groził zakręceniem kurka. Wtedy MWiK zaoferował przyłączenie domów w Łęgnowie do swojej sieci, lecz nie za darmo. Każde gospodarstwo musiałoby wyłożyć 7-8 tys. zł. Mieszkańcy byli oburzeni.
Ostatecznie problem rozwiązano za zgodą radnych. MWiK miał wykonać przyłącza, a koszty pokryć miasto. Obecnie wszystkie domy w Łęgnowie (poza jednym, z uzasadnionych powodów) mają nowe przyłącza. Wydawać by się mogło, że sytuacja się już ustabilizowała, ale okazało się, że trzeba jeszcze rozliczyć pieniądze pochodzące z dobrowolnej zbiórki.
- Są podliczone wydatki i wyszło, że dwieście złotych każdy z państwa musi zapłacić – zakomunikował Stanisław Garstka, przewodniczący Rady Osiedla Łęgnowo, mieszkańcom, którzy przybyli w piątkowy wieczór do świetlicy przy ul. Toruńskiej 165.
Za co mają płacić mieszkający w Łęgnowie bydgoszczanie, skoro koszty przyłączy wodociągowych pokryło miasto? – My nie płaciliśmy na przyłącza, tylko na adwokata, żeby wywalczył dla nas darmową wodę. Adwokat nic nie wywalczył i te pieniążki oddaje – wyjaśnia jedna z mieszkanek, która uważa, że wszystko jest w najlepszym porządku. Od niej też dowiedzieliśmy się, jakie kwoty wpłacali mieszkańcy. – Miało być trzy razy po 150 zł. Niektórzy zapłacili, niektórzy nie zapłacili. Niektórzy tylko dwie raty, niektórzy wcale.
Udało się nam ustalić, że na dwieście domów w Łęgnowie, wpłat dokonali jedynie właściciele stu pięćdziesięciu. Pozostali odmówili składania się na prawnika. – Za co mu płacić kilkadziesiąt tysięcy?! Za to, że jedno pismo napisał?! – oburza się mieszkający w Łęgnowie emeryt.
Jego nieco młodszy sąsiad kwestionuje cenę, jaką za wykonanie przyłączy wzięły Wodociągi. – Mój znajomy, który ma własną firmę, zobaczył fakturę MWiK-u na 8 tys. zł za przyłącze do mojej chałupy i się za głowę złapał. Powiedział, że on by mi to zrobił za 4 tys. zł i jeszcze skrzynkę wódki postawił – relacjonuje mieszkaniec Łęgnowa, który nie tylko kwestionuję cenę usługi Wodociągów, ale w ogóle podważa zasadność wymieniania przyłączy na nowe. Twierdzi, że stare rury doskonale nadawały się do użytku. Zachem sprowadził je w latach 70. z Austrii i były one wykonane z plastiku, a nie z azbestu, jak utrzymuje prezes MWiK-u.
- Mieszkańcy składali się na biuro prawne. To, co zostało, oddajemy – informuje Stanisław Garstka. Ci, którzy wpłacili powyżej dwustu złotych, dostają zwrot nadpłaconej kwoty. Do osób, które wpłaciły tylko 150 zł, przewodniczący Rady Osiedla Łęgnowo skierował prośbę o dopłacenie pięćdziesięciu złotych. – Byłoby bardziej po Bożemu, gdyby każdy wpłacił tę pulę – stwierdził Stanisław Garstka. Ale odmówił podania wysokości honorarium, jakie otrzymał adwokat.
Można się pokusić o wyliczenie. Pięćdziesięciu mieszkańców odmówiło partycypowania w kosztach wynajętego prawnika, a na pozostałych stu pięćdziesięciu przypada po 200 zł.