Wczoraj trafiłam na Dworzec Główny, wracając z niesamowicie pięknej Iławy i w sposób zupełnie niezaplanowany natknęłam się na piękne zjawisko. Międzynarodowy Dzień Tańca sprawił, że bydgoszczanie zatańczyli RAZEM. Dzieci, młodzież, dorośli i osoby w bardziej poważnym wieku. Wiem, że potrzebny był lider ? i w tej roli wystąpili ludzie związani z Miejskim Centrum Kultury, którzy nie pchają się na świecznik. Po prostu zrobili coś, co lubią robić ? zainteresowali swoją pasją innych. Widok był niesamowity. Uśmiechnięci obywatele, którzy robią coś WSPÓLNIE.
Zaczęłam się zastanawiać, czy byłam już świadkiem podobnych zdarzeń w Bydgoszczy. Czy nas, bydgoszczan, stać na spontaniczność?
Nie trzeba było nakazów i wezwań w 1978 podczas zimy stulecia ? mój ojciec i inni sąsiedzi zamiast kombinować, jak właściwie dostać się do pracy, wzięli łopaty i ruszyli walczyć ze śniegiem, który zaległ wszędzie ? to wielu z nas jeszcze pamięta. A ?światełko do nieba? na rondzie Jagiellonów? Byliśmy RAZEM i tylko to się liczyło.
A urodzinowy weekend w kwietniu tego roku? Nawet jeśli ratusz zaplanował imprezy w tym dniu jako część przyszłej kampanii wyborczej, to i tak bydgoszczanie potrafili przeżyć ten czas po swojemu, czerpiąc przyjemność z wspólnych wrażeń ? bieg urodzinowy miał wielu kibiców, nie mówiąc o tym, że uczestniczyło w nim sporo rodzin ? tata biegł z dzieciakiem na barana, albo niechodzący niedorostek pchany był w wózku. Mam alergię na tłum, ale wtedy zupełnie mi nie przeszkadzał, bo ludzie obok czuli to, co ja ? przyjemność bycia razem.
Eh, tyle rzeczy można by zmienić? Ale trzeba być RAZEM. Trzeba to zrobić WSPÓLNIE. Ratowanie zapomnianej przez ludzi części Starego Kanału może być na początek. Piszę o tym przez wzgląd na komentarze, jakie pojawiły się pod moim felietonem na ten temat. WSPÓLNE działanie ? a najpierw porządny lobbing, czyli wiercenie dziury w brzuchu tym, którzy dzięki naszym wyborom stali się ? hm, hm, – naturalnymi liderami. Myślę o radnych ? z pewnością mają sporo roboty, ale miło byłoby pomyśleć, że zajmują się tym, co my ? szarzy bydgoszczanie – chcemy poprawić w Swoim Domu. Bo ja znowu mam wrażenie, że zajmują się tym, co wymyśli ratusz oraz, oczywiście ? jakąś niesamowitą biurokracją.
Flash Mob – dziwnie brzmiąca, obca nazwa, okazał się dla mnie czymś bardzo ważnym. Przypomniał mi, że nie mieszkam obok innych, tylko RAZEM z nimi.