Wśród 160 nadesłanych na konkurs prac jury zakwalifikowało do grona półfinałowego 40 sztuk, a wśród nich aż trzy sztuki bydgoskich autorów. Znaleźli się wśród nich: Jarosław Jakubowski ze sztuką ?Kamień?, Bartłomiej Siwiec ze sztuką ?Skóry?oraz Artur Pałyga ze sztuką ?W środku słońca gromadzi się popiół?. Do finału dotarł Artur Pałyga i nadal ma szansę zostać zwycięzcą konkursu.
Bartłomiej Siwiec tak opowiada o swoje sztuce: – “Skóry” to sztuka o cwaniaku, który żeruje trochę na ludzkiej głupocie. Naciąga ludzi na usługi erotyczne. Ma dobre kontakty w środowisku – jest kimś w rodzaju pośrednika. Jedna z jego ofiar – młody chłopak – z dobrego domu i dobrze wykształcony po stosunku z zarażoną HIV prostytutką jest pewien, że zaraził się wirusem. Problem polega na tym, że żeby wykonać wiarygodne badanie trzeba poczekać pół roku – tak zwane okienko serologiczne. Młody człowiek wariuje. Groźba choroby jest silniejsza od samej choroby.
Jarosław Jakubowski, tak prezentuje swoja sztukę: – “Kamień” wziął się z przeszukiwania starych wydań “Dziennika Telewizyjnego”, których sporo zachowało się na kanale YouTube. Szczególnie zainteresowały mnie “Dzienniki” z okresu stanu wojennego. To pouczające materiały, bo można przekonać się, że niektórzy dziennikarze z tamtego czasu miękko lądowali w “nowej Polsce”. Znaleźli na przykład pracę w którejś z prywatnych telewizji. Takiego redaktora uczyniłem bohaterem sztuki. Potem dokopałem się do informacji, że mój bohater zrobił w stanie wojennym reportaż o rolniku z Dolnego Śląska, który za sprzeciw wobec “zagospodarowania zastępczego” swojej ziemi został skazany na kilka lat więzienia. Jego syna zaś przymusowo wcielono do wojska, gospodarka popadła w ruinę. Ten sam rolnik na początku lat 90. uderzył kamieniem generała Jaruzelskiego. Zostało to doskonale rozegrane propagandowo, bo z rolnika zrobiono wariata, a z Jaruzelskiego – biednego starca, który miłosiernie “wybaczył” swemu prześladowcy. A co się okazało? Rolnik ten, notabene działacz “Solidarności Chłopskiej” przez wiele lat bezskutecznie walczył o oczyszczenie go z zarzutów. Niestety, “nowa Polska” miała dla niego tylko amnestię, tak jak dla pospolitego przestępcy. To właśnie było przyczyną jego desperackiego kroku. Dziś ten pan już nie żyje, a o sprawiedliwość bezskutecznie walczą jego dzieci. Nie jest to jednak sztuka dokumentalna. Zależało mi na metaforze nie tyle Polski, co w ogóle kraju postkolonialnego, który wciąż nie może wyleczyć się ran z przeszłości. Chciałem też zapytać, co dzisiaj znaczy “solidarność” – ta przez duże i małe “s”. “Kamień” jest w pewnym sensie dopowiedzeniem – tym razem od strony tak zwanych zwykłych ludzi – historii z dramatu “Generał”.
Ciekawie o swojej sztuce opowiada także Artur Pałyga: – Wydaje się, że jeśli tylko byśmy chcieli, moglibyśmy wiedzieć wszystko, zajrzeć wszędzie, przeniknąć każdy szczegół. Internetowe kamery pozwalają jednocześnie podglądać pingwiny na Antarktydzie, wypatrywać gekonów na plaży w Namibii, śledzić ruch samochodowy na skrzyżowaniu w Prisztinie, oglądać ludzi wyjeżdżających kolejką linową w Kalifornii. Możemy się przenieść w każde miejsce i każdy czas. Setki tysięcy książek, miliony tekstów, miliardy ludzi, a każdy ma swoją historię, którą możemy poznać, wystarczy zapytać na czacie. Wyobraźmy sobie, że to wszystko znika. I jeszcze w ostatnim czasie, kiedy ten obraz jest jeszcze pod powiekami, próbujemy to wszystko ogarnąć. O co chodziło?