Projekt uchwały o wyrażeniu zgody przez Radę Miasta Bydgoszczy na zawarcie ?Porozumienia w sprawie realizacji Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych dla Bydgosko-Toruńskiego Obszaru Funkcjonalnego? przedstawił prezydent Rafał Bruski, który bronił uzgodnień dokonanych podczas spotkania z wicepremier Elżbietą Bieńkowską w Warszawie. – Nie udało się zrealizować uchwały z dnia 29 stycznia br., która miała ten sam cel, choć brzmiała inaczej. Do jej wykonania potrzebnych było 19 podpisów ? 11 było osiągalne, natomiast pozyskanie pozostałych podpisów okazało się niemożliwe, kluczowy był podpis prezydenta Torunia Michała Zaleskiego, który dla odmiany oczekiwał w tym samym czasie na nasz podpis pod jego alternatywną propozycją – mówił Rafał Bruski. Prezydent krytycznie ocenił komentarze radnych, którzy podpisanie porozumienia określali jako Waterloo, czy Targowica. – Z Warszawy oczekiwano jednego komunikatu: ?Zaleski został złamany i podpisał się pod bydgoską propozycją?. Nie po to prezydent Zaleski jechał do stolicy, by tam pokornie złożyć swój podpis – wyjaśniał prezydent i dodał, że nie miał społecznej legitymacji do jednoosobowej, ostatecznej rezygnacji z minimum kilkuset milionów unijnych pieniędzy, które trafić mogą do bydgoszczan i mieszkańców sąsiednich gmin nie tylko w ramach ZIT, lecz także innych unijnych programów. – Leży przed państwem efekt kompromisu ? określił prezydent Bydgoszczy projekt uchwały.
- To państwo radni zadecydują dziś TAK czy NIE ? dla tego rozwiązania. Głosowanie na dzisiejszej sesji niesie za sobą olbrzymie skutki, głównie finansowe i wizerunkowe, na przyszłość. Warto z nich zdawać sobie sprawę nim wciśniemy przycisk ?za? lub ?przeciw? ? podkreślił Rafał Bruski. ? Scenariusz ?przeciw? wygląda następująco: nie powstaje związek ZIT. To sygnał o rezygnacji ze 154 mln euro i jednocześnie pozbawienie się szans na dużo większą kwotę z programu Infrastruktura i Środowisko przy ubieganiu się o którą niezbędne jest powstanie Związku ZIT – argumentował i dodał: – Głosując przeciw bądźcie państwo przygotowani na wytłumaczenie mieszkańcom Bydgoszczy i sąsiadujących z nami gmin ? dlaczego uznaliście, że jednak nie warto realizować inwestycji w ramach ZIT, dlaczego nie wybudujemy nowych linii tramwajowych, nie zmodernizujemy szkół… Ja tego wytłumaczyć nie będę potrafić – powiedział.
- To historyczny wręcz moment, który zadecyduje o miejscu i przyszłości naszego miasta – powiedział Roman Jasiakiewicz. Przewodniczący rady miasta wyraził rozczarowanie, że przedłożony projekt przerywa jednomyślność i porozumienie radnych ponad partyjnymi podziałami i niweczy wspólne prace nad metropolią rozpoczęte w kwietniu 2012 roku. Obarczył odpowiedzialnością rząd, który zlekceważył głos samorządów. – To rząd nie chciał nas wysłuchać – wtedy, kiedy mówiliśmy, że nie chcemy takich związków, które zostały nam narzucone – stwierdził i ze smutkiem dodał, że do historii przechodzi formuła samorządów zachodniej części województwa: “jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.
- Jeżeli dzisiaj samorządowcy z Torunia oglądają naszą sesję, to robią to w największych emocjach, bo to im potrzebna jest nasza uchwała. Przy udziale Bydgoszczy to Toruń i samorząd toruński ma wypłynąć. Bydgoszcz ma dać Toruniowi awans – ocenił i emocjonalnie zadał pytanie: – Czy chcemy tym nowym projektem, historycznie sprzedać Bydgoszcz za ZIT-owskie srebrniki?
Roman Jasiakiewicz za nie do przyjęcia uznał dwa punkty nowego projektu: sposób podziału pieniędzy i formę głosowania. – Bydgoszcz nie będzie już samodzielna. Projekt niesie inną rzeczywistość – stwierdził. Z tego powodu uznał, że waga sprawy powoduje konieczność bezpośredniego oddania głosu mieszkańcom Bydgoszczy. Zaproponował podjęcie uchwały o przeprowadzeniu, łącznie z wyborami do europarlamentu, 25 maja br. lokalnego referendum. – Jeśli pan prezydent tego nie uczyni, ja to zrobię – powiedział Roman Jasiakiewicz.
Dlaczego tutaj jesteśmy i spotykamy się na sesji? Dlatego, bo jak powiedział pan prezydent, nie udało się zrealizować uchwały, bo cytuję: mamy korzystniejsze rozwiązanie – nawiązał do słów prezydenta Bruskiego Marek Gralik (PiS). Następnie dokonał porównania zapisów uchwały podjętej przez radę 29 stycznia br. z przedłożonym projektem. Spośród sześciu najważniejszych postanowień obu projektów odnoszących się do: obszaru ZIT-u, ustroju i składu komitetu sterującego, sposobu podejmowania decyzji, składu zarządu, siedziby i sposobu dzielenia unijnych pieniędzy pięć z nich zostało zmienionych na szkodę Bydgoszczy, a jedynie siedziba ZIT-u została obroniona. Przy analizie każdego problemu Marek Gralik pytał retorycznie: – Które rozwiązanie jest korzystniejsze dla Bydgoszczy? Ogłoszony przez prezydenta sukces porównał do “sukcesu” sprzed 16 laty, gdy po powstaniu województwa ogłoszono: mamy siedzibę wojewody!
Gralik zarzucił prezydentowi, że nie wykonał uchwały z 29 stycznia br. – Pan tę uchwałę zostawił przed drzwiami pani wicepremier Bieńkowskiej. Pan wiedział, że nie będzie się bić o Bydgoszcz. W tym gabinecie Platforma Obywatelska zdecydowała o losie Bydgoszczy – stwierdził, przywołując, że w spotkaniu uczestniczyli wicepremier Elżbieta Bieńkowska, posłowie PO Teresa Piotrowska i Tomasz Lenz, marszałek Piotr Całbecki, przewodnicząca Dorota Jakuta i prezydenci Rafał Bruski i Michał Zaleski i tylko ten ostatni nie jest członkiem Platformy.
Maciej Grześkowiak (MdP) zastanawiał się, ile w wypowiedziach w debacie jest autentycznej troski o Bydgoszcz, a ile dyktuje sytuacja przedwyborcza i dbałość o słupki poparcia. Ocenił, że łatwiej konstruować wypowiedzi na negatywnych emocjach, a nie pozytywnych. Ubolewał, że przez trzy minione lata, nie doszło do bydgosko-toruńskiego spotkania, które doprowadziłoby do porozumienia. – Czy to oznacza, że mamy zrezygnować ze wspólnej wojewódzkiej przyszłości? – pytał i odpowiedział, że jego środowisko zawsze było, jest i będzie za tym, by województwo trwało. Stwierdził jednak, że bydgoscy politycy dają się Toruniowi ogrywać. – Bydgoszcz zasługuje na więcej, a jej rola jest umniejszana. Nie możemy jednak z tego powodu z tego regionalnego ringu uciekać, bo znowu ktoś nas ograł – argumentował. Stwierdził, że ZIT to dopiero początek, a większe pieniądze są w RPO. – Jesienią mamy szansę zbudować silną pozycję Bydgoszczy – zapowiedział, nawiązując do mających się wtedy odbyć wyborów samorządowych, sugerując, by podjąć walkę o marszałka z Bydgoszczy. Porozumienie ocenił pozytywnie, bo po raz pierwszy będziemy mogli powiedzieć Toruniowi: “nie”. – Dotąd takiej możliwości nie mieliśmy – zauważył.
Michał Sztybel (PO) zauważył, że niepodjęcie uchwały spowoduje utratę możliwości decydowania o środkach unijnych, którymi zarządzać będzie marszałek województwa. – Nie robimy psikusa Toruniowi, nie robimy psikusa komuś innemu, robimy go Bydgoszczy. Z tą świadomością musimy podejść do głosowania – stwierdził. Janusz Czwojda (PO) wezwał do zaakceptowania projektu. Ocenił, że przebieg dyskusji bardziej jest przejawem walki politycznej niż troski o Bydgoszcz. – Jeśli zapisy nie są korzystne dla Bydgoszczy to zamieńmy w porozumieniu słowa Bydgoszcz i Toruń – argumentował.
Jacek Bukowski (SLD) powiedział, że jego klub jest przeciwny ustanowieniu przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego jednego ZIT dla województwa kujawsko-pomorskiego, pomijaniu Bydgoszczy w podziale środków unijnych, a narzucanie przez rząd rozwiązań uznał za sprzeczne z Europejską Kartą Samorządu Terytorialnego.
Włodzisław Giziński (PO) zapowiedział, że nie będzie głosować przeciw prezydentowi Bruskiemu, którego ceni, ani przeciw prezydentowi Zaleskiemu, ani marszałkowi Całbeckiemu, których uznaje za najskuteczniejszych polityków w regionie, ale przeciw warunkom wynegocjowanego w Warszawie porozumienia. Z ubolewaniem też stwierdził, że porozumienie przekreśliło jednomyślność bydgoskiej rady. – Pozycję Bydgoszczy można budować tylko w jednomyślności – dodał.
Maciej Eckardt (niezależny) określił, że porozumienie jest tego rodzaju kompromisem, który nikogo nie godzi i nikogo nie zadowala. Stwierdził, że wobec wielkości unijnych środków, które będą do wykorzystania w latach 2014-2020 te w ramach ZIT-u nie są wielkie, co nie znaczy, że nie należy się o nie ubiegać.
Starosta bydgoski Wojciech Porzych zaapelował o przegłosowanie uchwały, która jest kompromisem. – Na początku wszyscy chcieli wszystko, ale negocjacje polegają na tym, że każdy musi z czegoś zrezygnować – mówił. O zaakceptowanie zgody wystąpił Łukasz Kowalski (PO), bo inaczej tracimy pieniądze na rozwój i oddajemy decyzje marszałkowi województwa.
Dr Grzegorz Kaczmarek zaznaczył, że występuje w trojakiej roli: jako przedstawiciel Obywatelskiej Rady Kultury, eksperta Związku Miast Polskich i jako mieszkaniec Bydgoszczy. Mówił w formie wykładu, na jakich zasadach powinna odbywać się debata obywatelska. Podkreślił rolę współpracy i rolę Bydgoszczy i Torunia w kształtowaniu przyszłości regionu. – Bydgoszcz sama nie stanie się metropolią. Będzie jedynie powiatem metropolitalnym i nie pomoże tutaj zaklinanie rzeczywistości – mówił, powołując się na opracowane dokumenty. – Nie ma alternatywy dla bliskiej współpracy regionalnej Bydgoszczy i Torunia, jeśli myślimy o rzeczywistych funkcjach metropolitalnych i aglomeracyjnych naszego miasta. Przestrzegł, że skutki decyzji radnych będą ciążyły na długie lata.
Radosław Pietrowski z Ruchu Lepsza Bydgoszcz skrytykował stan województwa bydgoskiego. Stwierdził, że sytuacja regionu jest dramatyczna, a młodzi ludzie masowo emigrują. Zaapelował o uchwalenie dwóch odrębnych ZIT-ów, odrębnego dla Bydgoszczy i Torunia.
Jerzy Derenda z Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy poinformował o uchwale zarządu stowarzyszenia. Stwierdził, że projekt ZIT-u uzgodniony w Warszawie nie chroni Bydgoszczy i jej obszaru funkcjonalnego.
Wystąpienie prof. Dariusza Markowskiego wygłoszone w imieniu Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska publikujemy w całości: TUTAJ
Przewodnicząca sejmiku województwa Dorota Jakuta (PO) zaapelowała o zaakceptowanie ZIT-u. – Być może to porozumienie będą realizowały inne osoby. Dajmy szansę na rozwój gminom i regionowi – powiedziała.
Rafał Bruski komentując dyskusję stwierdził, że od kilkunastu lat w stanowiskach dotyczących przyszłej metropolii Bydgoszcz występowała zawsze razem z Toruniem. Zarzucił dyskutantom, że nie przedstawiają wszystkich negatywnych skutków niezaakceptowania porozumienia. – Brak Związku ZIT ma bezpośrednie przełożenie na dwa programy: Regionalny Program Operacyjny i ministerialny Infrastruktura i Środowisko. Będziemy jedyni w Polsce, którzy powiedzieli nie. Stracimy na wizerunku, bo nie potrafimy się porozumieć – stwierdził.
W głosowaniu 14 radnych poparło projekt prezydenta Rafała Bruskiego, 13 było przeciw, 1 wstrzymał się od głosu.
Szczegóły głosowania: TUTAJ