STAN REZONANSU
Poniższe refleksje wypowiadam w pierwszej osobie liczby pojedynczej i mnogiej. To nie przypadek, inaczej nie zdołałbym ich ująć, nadać odpowiedniej formy. Dzieląc się swoimi przeżyciami i przemyśleniami, wypowiadam się także w imieniu przyjaciela i ?współgalernika? Jana Kaji. Moje odczucia przenikają się tu z tym, co wspólne, po prostu nasze, a to, co indywidualne uzupełnia obraz całości.

(?) Przemieszczając się w czasie pośród zdarzeń, ustawicznie czegoś doświadczamy, uczymy się nowego i jednocześnie od czegoś oddalamy. Obecnie przyglądamy się wszystkiemu już znacznie wolniej niż kiedyś, może za to z większą uwagą, tak jakbyśmy studiowali rzeczywistość na stworzonej przez siebie uczelni. Rozmiary tego naszego świata nie są już dla nas zagadką, bo sami je dla siebie nakreśliliśmy. A jednak rzeczywistość nadal bywa nieprzewidywalna i fascynująca.
Był schyłek epoki gierkowskiej, panował jeszcze realny socjalizm, mieliśmy po 21 lat gdy postanowiliśmy powołać do istnienia niezależną galerię. Decyzja ta była przejawem sprzeciwu wobec panujących wówczas zinstytucjonalizowanych form życia kulturalnego. Była też próbą samodzielności i samookreślenia. Spoglądając obecnie na ten młodzieńczy zryw, uświadamiamy sobie wyraźnie, jaką zatoczyliśmy drogę po okręgu: występując kiedyś przeciw instytucji sami po latach staliśmy się dwuosobową instytucją. Zaczynaliśmy w 1979 roku na poddaszu budynku przy ul. Dworcowej 98. Był rok 1983, kiedy zmuszeni okolicznościami przenieśliśmy się ze strychu do piwnicy przy ul. Chocimskiej 5. Spędziliśmy tam sporo, bo 24 lata bacznie obserwując, co działo się ?wewnątrz i na zewnątrz?. Dokonujące się przemiany ustrojowe i społeczne rodziły różnorakie nadzieje, widywaliśmy wzloty i upadki, a nasze galeryjne życie toczyło się dalej jakby poza oficjalnym nurtem.

W czerwcu 2007 roku, po doświadczeniach ?wchodzenia schodami w górę i schodzenia w dół? wyszliśmy na powierzchnię ?rzeczywistości?. Schody okazały się niepotrzebne, przenieśliśmy się na parter do lokalu przy ul. Pomorskiej 48, mogąc z bliska przyglądać się przechodniom. Po pięciu latach aktywnej działalności przyszło nam zejść z powrotem do ?podziemia?, to znaczy wrócić do naszego nieocenionego wnętrza przy ulicy Chocimskiej 5. Trudno mi w tej sytuacji powiedzieć, co jest normalnością?

Pewnie, dlatego widzę (wciąż?) trzydziestopięcioletni okres naszej obecności, jako młodzieńczy przejaw zrywu i buntu (może też i niepokoju) tak samo, jak w chwili powołania Galerii Autorskiej. Najsolidniejszą konstrukcją pozwalającą trwać i systematycznie działać okazała się przyjaźń. Choć nie mamy już dwudziestu kilku lat, nadal pozostajemy poza tym, co ?oficjalne? i tak jak dawniej chcemy być przystanią dla idei stałych i podstawowych, dla wartości ?chronionych?, czasami na uboczu. Zatem normalność ? w naszym rozumieniu ? jest to stan ocalający istotę wartości, stan, który również może być postrzegany jako ?szaleństwo?. W tym ujęciu najważniejsze pozostaje dążenie: do prawdy obiektywnej, do zdrowego rozsądku i do umocnienia właściwych relacji międzyludzkich. Galeria Autorska taka, jaką ją ukształtowaliśmy, była i jest naszą ? ustawicznie aktualizowaną ? odpowiedzią na świat.

Przestrzeń, wnętrze, które otwieramy dla innych, ma dla nas szczególne znaczenie, bo w nim wspólnie przekraczamy różne granice wyobraźni. Dobrze wiemy, że zdarzają się chwile, kiedy pomieszczenie Galerii Autorskiej okazuje się bezkresne i to jest prawdziwa wartość, stanowiąca nasz bezcenny kapitał. Najpełniejsza dokumentacja tych przeżyć trwa w nas i dlatego wciąż wierzymy w sens dalszego działania.

Galeria Autorska jako zjawisko społeczne, nadal w moim odczuciu pozostaje czymś osobliwym, stanowiąc cząstkę tego organizmu, czuję naszą nieprzystawalność do tego, co zwykliśmy nazywać (oczywiście w dużym uproszczeniu) współczesnością. Mam tu na myśli postmodernistyczną nawałnicę z jej ?nowym? porządkiem. Sztuka jest dla mnie wyrazem szacunku dla człowieka wraz z jego systemem wartości i chciałbym, aby tak pozostało. Stąd od tylu lat pielęgnujemy własne autonomiczne terytorium, w którym staramy się widzieć siebie i innych w poczuciu zrozumienia i szacunku. Może żyjemy w wymyślonych przez siebie realiach nieprzystających do obecnych czasów? Może nasza mała republika złudzeń jest tylko chwilą zauroczenia? Jakkolwiek jest ? jest dobrze, bo nie poruszamy się w cudzej fikcji i żyjemy naprawdę, czując materię tej rzeczywistości. Aby ta enklawa zachowała niepodległość i autonomię, aby pozostając na uboczu była wolna od cywilizacyjnego zgiełku i bezpieczna, potrzebna jest wiara i upór. Ufam, iż brak zdolności asymilacyjnych, czyli umiejętności chodzenia za rękę z ?duchem czasu? to nasze wybawienie. Dystans wobec zmian obyczajowych i kulturowych nie jest przecież, w tym wypadku, wynikiem ignorancji, ale przejawem świadomego wyboru i hołdowania zasadzie wstrzemięźliwości w stosunku do wszelkich mód i trendów.

Wpisanie naszej indywidualnej twórczości w życie Galerii Autorskiej było i pozostaje pierwszym i podstawowym krokiem, od którego wszystko się rozpoczęło. Ów impuls wyzwolił systematyczność realizowania wystaw w otoczeniu przyjaciół. Istoty takiego działania nie można przecenić. W ślad za tym zwyczajem wielu artystów naznaczyło w Galerii własny rytm obecności. Powstał w ten sposób organizm, w którym tętni wiele samodzielnych wątków i nurtów, a wspólnota wymiany myśli żyje własnym życiem twórczych postaw i poszukiwań. Można zatem zastanowić się, jak na tle tej różnorodności odnajdujemy się jako gospodarze i autorzy własnych ekspozycji? Jak zdefiniować tę obecność? To doświadczenie prowadzi nas ku ciągłym przeobrażeniom, ku ewolucji ? jak zmiany w przyrodzie wywoływane porami roku. Każda jest inna, ale wszystkie razem stanowią całość powtarzającego się cyklu.

Po tylu latach wypada postawić pytanie: czym dla nas stała się Galeria Autorska? Neutralnym terytorium, salonem wielu różnych twórców, obszarem własnych prezentacji. Może forum spotkań. Miejscem stawiania pytań i poszukiwania odpowiedzi. Archiwum pamięci. Spichlerzem wartości. Enklawą oddalenia. Przestrzenią skupienia. Wydawnictwem dla ważnych treści. Z pewnością w każdym z tych określeń zawarta jest istotna forma naszego działania, ale tym, co ożywia ten organizm, jego życiodajnym tchnieniem, prawdziwą duszą, są ludzie ? nasi przyjaciele, społeczność osób, którą łączy twórcza przestrzeń. Odbywające się w Galerii wystawy, spektakle, pokazy, wykłady, prezentacje różnych dziedzin sztuki otwierają uczestników na siebie wzajemnie. Malarstwo, grafika, rzeźba, fotografia, teatr, poezja, proza, filozofia, historia, muzyka i rozmaite inne formy twórczego istnienia, wszystko to stapia się w całość, staje się spoiwem obecności, dobroczynną energią. Formuła bezpośredniego spotkania artystów i gości, mówiących i słuchających, autorów prezentacji i widzów, milczących czy pytających, wszystkich zainteresowanych, określa charakter galeryjnej wspólnoty. Uczestnicy spotkań współtworzą atmosferę stając się również artystami, poetami ? podróżnikami wrażliwości. To łączy. Zatarte granice ? kto kim jest i kto kim się staje ? pozwalają stworzyć faktyczną więź bycia razem. Wyjście naprzeciw nieznanemu, otwarcie na innych staje się dla nas aktem twórczym.

Obecność Galerii Autorskiej postrzegam jako utrzymujący się od kilkudziesięciu lat stan rezonansu. Stan podniosłości ? święta, w którym bywam gospodarzem i gościem. Podążając za uniesieniami zdarzeń, które są moją codziennością, nie umiem przestać się dziwić. Przez tyle lat jestem współobywatelem tej środowiskowej enklawy, a wciąż coś odkrywam, co mnie zdumiewa, fascynuje i wzbogaca. Dzięki życiu ?galernika? często przemieszczam się w obszary różnych światów, wychylam się w nowe przestrzenie nie tylko związane z własną twórczością. Towarzyszy temu zadziwienie, które twórczo pobudza: nadaje powszedniości inny wymiar, pozwala widzieć dalej, przenikliwiej i głębiej. Tyle wydarzeń wniknęło we mnie, iż nie sposób tego ogarnąć i opisać. Czuję się wciąż obdarowany niezwykłymi ludźmi i ożywiony wieloma spotkaniami. Działając na obrzeżu tego, co zwykliśmy nazywać centrum kultury, mam świadomość błogosławionego oddalenia. A jednocześnie ufam, iż nasza Galeria Autorska ? ta ledwo widoczna wyspa spotkań będąca przystanią wielu podróżnych ? istnieje na jakiejś ważnej mapie służącej wyobraźni.

Gdzie można odnaleźć zarys śladu tej obecności? W Czarodziejskiej górze Tomasza Manna. Mimo osadzenia powieści w konkretnych realiach, czas i miejsce akcji są jakby poza naszym światem, poza naszym zasięgiem, konstytuują inną przestrzeń. Pensjonariusze sanatorium doświadczają szczególnej obecności spotykając się na granicy różnych światów i ideologii. Podobnie Galeria Autorska stała się naszą ? Czarodziejską ? wielowątkową przestrzenią wolności.
Jacek Soliński