Anna Osińska zaprosiła do galerii, którą prowadzi wspólnie z córką Honoratą, dwie artystki. Justyna Żywiecka projektuje i wykonuje witraże, a Maria Jolanta Kowalska jest poetką oraz animatorką kultury.

- Justyna to artystka wszechstronnie uzdolniona. Biżuteria na szyi też jest jej autorstwa – zapowiedziała pierwszego gościa Anna Osińska. Uczestnicy spotkania dowiedzieli się, że Justyna Żywiecka zrobiła witraże znajdujące się nad wejściem do obu kościołów na Osowej Górze, w przejściu obok kamienicy przy placu Wolności, gdzie mieści się redakcja ?Gazety Wyborczej?, w ?Bohemie?. – To z takich większych realizacji, a oprócz tego robię mniejsze rzeczy: formy przestrzenne, mozaikę, biżuterię z wykorzystaniem form witrażowych – wyliczyła goszcząca w artGallery artystka.

Głównym gościem wieczoru była Maria Jolanta Kowalska, autorka dziesięciu zbiorów poezji, która oprócz wierszy pisuje także utwory prozatorskie oraz teksty publicystyczne. – Chylę czoła przed panią, która tworzy witraże – zaczęła swoje spotkanie autorskie poetka, wyjaśniając, że wie od znajomych plastyków, jakie to pracochłonne zajęcie.

Następną część wieczoru wypełniła multimedialna prezentacja drogi artystycznej Marii Jolanty Kowalskiej, począwszy od debiutu w roku 1990. A potem przyszła pora na zajęcie się tytułowym tematem, czyli małymi ojczyznami. – Nie jestem bydgoszczanką, ale Bydgoszcz polubiłam. Mieszkałam tutaj osiemnaście lat – zakomunikowała bohaterka spotkania, która skończyła filologię polską i pracowała w różnych szkołach jako polonistka. Następne osiemnaście lat spędziła poetka w Chojnicach, czyli wróciła do źródeł, bo urodziła się w pobliżu tego miasta. Wyznała uczestnikom spotkania, że uroda kaszubskich jezior i lasów zawsze ją fascynowała, więc mieszkając w pobliżu tych pięknych miejsc, poznała prawie każdy zakątek, a tam wszędzie kryje się poezja.

Goszcząca w artGallery autorka wierszy stwierdziła, że mówiąc o małych ojczyznach, nie można zapominać o Polsce. Odczytała tryptyk, świadczący o jej miłości do ojczyzny, a potem inne wiersze, które powstały z zauroczenia małymi ojczyznami.

- Mój kolega szkolny mawiał zawsze: trzeba w życiu mieć jakieś wariactwo. Tym wariactwem jest jakaś pasja. Moją pasją jest poezja, a dzięki temu, że kocham poezję, poznałam wielu wspaniałych ludzi – podsumowała swoją drogę twórczą Maria Jolanta Kowalska.

To, że jej wiersze zostały wydane w formie książkowej, wyratowało ją kiedyś z dużej opresji. Zgubiła w Paryżu portfel z dokumentami i bała się, że będą problemy przy przekraczaniu granicy. Nie posiadała bowiem żadnego dowodu tożsamości. Kiedy do autobusu weszła niemiecka straż graniczna, wyjęła z torebki tomik wierszy pt. ?Kaskaderka?, na którego tylnej okładce znajdowało się jej zdjęcie wraz z imieniem i nazwiskiem, a kolega biegle znający język niemiecki opowiedział o zaginięciu portfela z wszystkimi dokumentami. Niemcy porównali zdjęcie na okładce z twarzą siedzącej w autobusie poetki i pozwolili jej przekroczyć granicę. – A niemiecka strażniczka uścisnęła mi rękę i powiedziała: congratulations! – pochwaliła się autorka ?Kaskaderki?.