Trudna sytuacja finansowa Astorii Bydgoszcz
Zaledwie rok trwała przygoda koszykarzy KPSW Astorii Bydgoszcz na zapleczu Tauron Basket Ligi. Po przegranych w systemie play out spotkaniach z Olimp MKS Start Lublin, bydgoscy koszykarze wrócili do II Ligi. O tym jaka była przyczyna tej sportowej porażki, na przełomie kwietnia i maja toczyła się dyskusja w bydgoskich mediach. Większość jej uczestników wskazywała, że głównym problemem drużyny był jej skład. Paradoksalnie, ze względu na braki finansowe był on słabszy od tego, który uzyskał awans do I Ligi! W przerwie rozgrywek zarząd Astorii zakontraktował dwóch nowych środkowych Łukasza Paula oraz Igora Trelę. Obaj zawodnicy w poprzednich klubach spędzali na parkiecie niewiele czasu, co uwidoczniło się w kluczowych momentach spotkań, gdzie decyduje doświadczenie i ogranie w meczach o stawkę. Oczywiście nie sposób ich winić za to, że Astoria spadła klasę niżej. Jednak faktem jest, że nie spełnili pokładanych w nich nadziei i właśnie do ich gry były największe pretensje. W konsekwencji na pozycji centra, pozycji tak kluczowej dla każdej drużyny większość przeciwników miała nad naszymi koszykarzami zdecydowaną przewagę. Stosunkowo niski budżet spowodował, że skład zespołu został oparty głównie na wychowankach klubu. Nie byłoby jeszcze tak źle, gdyby grali wszyscy najlepsi wychowankowie, ale najbardziej utalentowani odchodzą (tak jak np. Jakub Dłuski świętujący w tym sezonie awans do ekstraklasy z ŁKS Łódź), nie widząc perspektyw na rozwój w rodzinnym mieście. Stan klubowej kasy spowodował również brak środków finansowych na zakontraktowanie rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Z tego powodu rolę klasycznej ?jedynki? spełniał Artur Gliszczyński, nominalnie rzucający obrońca. W takiej sytuacji trudno mówić o możliwości walki o cele wyższe niż tylko utrzymanie.
Zarząd klubu może być postawiony pod ścianą, jeżeli nie będzie miał odpowiednich środków finansowych. A dobrym rozwiązaniem na pewno nie będzie zgłoszenie drużyny do gry w III lidze. To byłby krok do tyłu, od czasu kiedy grupa entuzjastów z prezesem Astorii, Jackiem Borkowskim na czele, uratowała od upadku ten zasłużony klub dla Bydgoszczy. Jedyna nadzieja pozostała w przychylności Urzędu Miasta Bydgoszczy. Rozmowy w sprawie zwiększenia dotacji dla klubu cały czas trwają. Jednak Ratusz nie ukrywa, że po spadku z ligi chciałby kwotę dofinansowania zmniejszyć. Oby te rozmowy zakończyły się kompromisem, ponieważ szkoda byłoby niszczyć dorobek całych koszykarskich pokoleń, który przez lata był tak mozolnie budowany.