W czasie koronawirusa Strefa Płatnego Parkowania straciła sens. Logika istnienia SPP, kiedy ją tworzono, zasadzała się na tym, by wymuszać rotację w miejscach, gdzie pojawia się dużo samochodów. Teraz, w czasie epidemii, strefa świeci pustkami. Na dodatek, by uiścić opłatę, należy skorzystać z parkomatu, który nie oferuje w pakiecie jednorazowych rękawiczek.
Lawinowo rośnie liczba miast, które zawiesiły strefy płatnego parkowania. Najpierw uczynił to Kraków. Potem dołączyły inne miasta m.in. Gdynia, Opole, Ciechanów, wiele miast na Górnym Śląsku. Włodarze dużych miast decyzję tłumaczą zagrożeniem koronawirusem. Pobranie biletu z parkomatu nie jest higienicznie, a trudno ustawić przy każdym parkomacie automat, oferujący rękawiczki jednorazowe i środki dezynfekujące.
Sprawdziliśmy, jak sytuacja wygląda w Bydgoszczy. Miejsca parkingowe w centrum miasta, które jeszcze kilka dni temu były zatłoczone, dzisiaj świecą pustkami.
W latach 90., kiedy tworzono strefy płatnego parkowania, jedynym argumentem jego twórców było wymuszenie rotacji samochodów w miejscach, gdzie występował deficyt miejsc parkingowych. W czasie epidemii argument ten odpada, o czym możemy przekonać się, przeglądając zdjęcia dołączone do artykułu.
Tymczasem w Bydgoszczy zawieszenie SPP na razie nie jest planowane. Trzy dni temu, podczas konferencji prasowej w ratuszu, prezydent Rafał Bruski dał do zrozumienia, że nie zamierza wzorem Krakowa, zawiesić działalności Strefy Płatnego Parkowania. - Jesteśmy w kontakcie z innymi miastami i badamy, czy takie działanie ma sens - powiedział prezydent Bruski.
ZDMiKP na swojej stronie internetowej informuje, że abonamenty na Strefę Płatnego Parkowania dostępne będą od 25.03 2020 r. w godz. 8:30-15:30 przy ul. Modrzewiowej 19.