Mieszkaniec Kapuścisk skarży się na postępowanie strażników miejskich. Municypalni założyli blokadę na koło jego samochodu, który stał na szerokim chodniku, natomiast żadnej ich reakcji nie wywołał samochód zaparkowany przy łuku skrzyżowania.
- Interwencja na skrzyżowaniu ul. Baczyńskiego i ul. Kapuściska w dniu 15 listopada 2018 roku została podjęta w wyniku zgłoszenia mieszkańca, które wpłynęło na stanowisko dyżurnego Straży. Patrol skierowany na miejsce potwierdził, iż kierowca samochodu wskazanego w zgłoszeniu popełnił wykroczenie, polegające na zaparkowaniu pojazdu na skrzyżowaniu. W momencie trwania przedmiotowej interwencji strażnicy nie stwierdzili innych pojazdów zaparkowanych w pobliżu w sposób niezgodny z przepisami ustawy Prawo o ruchu drogowym – poinformował nas Jacek Anhalt, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Bydgoszczy.
Szkopuł w tym, że blokada nie wylądowała na kole auta zaparkowanego na skrzyżowaniu! Strażnicy zajęli się całkiem innym, stojącym w pobliżu samochodem, który nie stwarzał żadnego zagrożenia dla ruchu.
No cóż, bydgoskim strażnikom miejskim zdarza się nie dostrzec tego, co widzą nawet osoby ze słabym wzrokiem. Próbowali na przykład wmówić nam, że na Wyspie Młyńskiej, w czasie kiedy w marinie trwało spotkanie z prezydentem Bruskim, zostały założone blokady na koła trzech nieprawidłowo zaparkowanych samochodów. Szli w zaparte, chociaż opublikowaliśmy zdjęcia, na których widać pięć samochodów z blokadami („Blokady, które zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki”).
Wróćmy jeszcze na chwilę na Kapuściska. Następnego dnia municypalni znowu pojawili na rogu ulic Baczyńskiego i Kapuściska. - Strażnik stwierdził, że owszem auto jest prawidłowo zaparkowane, ale były telefony, że auto zastawia chodnik – relacjonuje mieszkaniec, który jest autorem nadesłanych do redakcji zdjęć. Kiedy powiedział strażnikom, żeby zajęli się czerwonym autem stojącym przy łuku skrzyżowania, usłyszał: „na to auto nie było zgłoszenia”.
Zdjęcia nadesłane.