Zamroczony alkoholem kierowca wyruszył w minionym tygodniu w drogę prowadzącą z Nakła do Bydgoszczy. Rozpędzony, jadący szlaczkiem, dostawczy samochód marki Peugeot Boxer budził popłoch wśród kierowców, jadących z przeciwka. O potencjalnym zabójcy drogowym funkcjonariusze policji zostali powiadomieni przez świadków, którzy jechali bezpośrednio za nim. Dramatyczne wydarzenia rozegrały się wieczorem, po godzinie 21:00 na drodze krajowej nr 10 w okolicach Strzelewa. Niebezpieczne manewry pijanego kierowcy zarejestrowali kamerą.

Na szczęście, dreszczowiec na drodze nie trwał długo. Po kilku skrajnie niebezpiecznych mijankach z samochodami z naprzeciwka pijak za kierownicą nie opanował pojazdu na łuku drogi, zjechał na pobocze i dachował.

Policjanci, którzy przyjechali na miejsce wypadku, zastali świadków oraz sprawcę, który był opatrywany przez załogę pogotowia. Badanie alkotestem wykazało, że ma 3 promile alkoholu w organizmie. Przy okazji wyszło na jaw, że przewoził w samochodzie… około 2,5 tony miodu. Dopuszczalna ładowność pojazdu wynosiła blisko 1,5 tony. 62-latek stracił już prawo jazdy i usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna odpowie również za wykroczenia.